Skazani na słupy energetyczne

Prądem w mieszkańców. Bunt w miejscowości Dąbrówka Stany w gminie Skórzec. Ludzie nie godzą się na linię wysokiego napięcia, która ma przebiegać nad ich działkami. Problem w tym, że na sprzeciw jest już za późno, bo decyzja już zapadła. Mieszkańcy powinni zgłosić swoje uwagi po obowiązkowych konsultacjach społecznych w sprawie takiej inwestycji. Konsultacji jednak nie było.

- Nie byłem o niczym informowany dopóki nie postawiono mnie przed faktem dokonanym i kazano podpisać umowę. Wspomnieli, że mogą mnie wywłaszczyć, że dom można rozebrać, zburzyć – opowiada Marcin Cegiełko, nad którego domem ma przebiegać linia wysokiego napięcia.

- Budujemy nowoczesną linię zasilającą o napięciu 400 kV , która będzie zasilała w przyszłości cały obszar wokół Siedlec – mówi Krzysztof Krotoschak, dyrektor budowy linii 400 kV relacji Miłosna-Siedlce-Ujrzanów.

Oburzeni mieszkańcy miejscowości Dąbrówka -Stany w gminie Skórzec poinformowali naszą redakcję, że kilka dni temu zostali totalnie zaskoczeni. W ich domach pojawili się przedstawiciele Firmy ELFEKO z gotowymi umowami. Firma ta działa na rzecz inwestora czyli Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Wtedy dowiedzieli się, że przez ich miejscowość i niektóre działki będzie przebiegać linia energetyczna o napięciu 400 kV.

- Ja mam cztery działki, przez które przechodzi ta linia. Nikt nie zapytał, czy może. Poprowadzili przez sam środek działki budowlanej – mówi okoliczna mieszkanka.

- Ten obszar zasilany jest tylko z jednej linii o napięciu 110 kV, która jest niewystarczająca. Musimy to poprawić i dać ludziom bezpieczeństwo energetyczne. W związku z tym budujemy tę inwestycję. Konsultacja społeczne są obowiązkowe i zostały przeprowadzone. Gminy mają obowiązek wywiesić obwieszczenia. Wtedy rozpoczynają  się konsultacje społeczne – informuje Krzysztof Krotoschak, dyrektor budowy linii 400 kV relacji Miłosna-Siedlce-Ujrzanów.

Mieszkańcy twierdzą jednak, że o niczym nie wiedzieli.

- Do października powinna być podana informacja, mieszkańcy powinni wiedzieć, że mogą się nie zgodzić. Ludzie o niczym nie wiedzieli, bo nie było takiej informacji. Wójt podpisał za mieszkańców, że niby się zgadzają – twierdzi jeden z okolicznych mieszkańców.

Poszliśmy więc do wójta zapytać jak to możliwe, że o tak ważnej inwestycji, przygotowywanej od lat, wójt nie poinformował mieszkańców. W październiku ubiegłego roku została już wydana decyzja Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, że linia ta będzie przebiegać między innymi przez Dąbrówkę Stany.  

Rozmowa ze Stanisławem Kalińskim, wójtem Gminy Skórzec:

Reporterka: Panie wójcie, czy linia miała iść przez pana miejscowość?

Wójt: Nie.

Mieszkanka: Jak to nie. Były zbierane podpisy. Ja mieszam 2 km od pana, ta linia miała iść pół km od naszego osiedla. To pan wystosował wniosek o przeniesienie tej linii. Niech pan nie opowiada, że pan o tym nie wiedział.

Wójt: Ja przed chwilą powiedziałem. Były przedstawione trzy wersje. Zaakceptowaliśmy tę,  zaproponowaną przez dyrektora ochrony środowiska. Na tej trasie najmniej kłopotów z ludźmi.

Reporterka: Chce pan powiedzieć, że oni przyszli, o nic nie pytali i przedstawili panu warianty?

Wójt: Nie! Były trzy warianty i wydający tę decyzję wybrał wariant trzeci. Myśmy uznali…

Reporterka: A pan siedział i słuchał, czy pan coś podpowiadał, bo to jest pana gmina? To jest rekomendowane przez pana. Dlatego pytam, co pan mówił?

Wójt: Tak i dlatego mówię…

Reporterka: Co to znaczy „tak”? Co pan mówił?

Wójt: Uznaliśmy, że trzeci wariant jest najlepszy dla gminy Skórzec.

Reporterka: Czyli pan zasugerował to miejsce?

Wójt: Tak.

Mieszkanka: 23 października wyszło pismo z gminy, że dwa warianty odpadają, a zostaje trzeci. Dlaczego myśmy nic nie wiedzieli, skoro wybrał pan nasz wariant?

Wójt: Cały czas powtarzam, że lepszej koncepcji nie ma.

Mieszkanka: Każda gmina miała obowiązek skonsultować się z mieszkańcami. Warunkiem zakończenia tych konsultacji było obwieszczenie na tablicy ogłoszeń. Bez takiej informacji mieszkańcy nie mogli dowiedzieć się o tym, że w ogóle jakikolwiek wariant był planowany. Wszystko jest zatem niezgodne z prawem.

Mieszkańcy umów do tej pory nie podpisali. I nie chcą. Zastanawiają się, czy nie oddać sprawy do sądu. Dlaczego? Bo nie podoba im się życie pod prądem. Pan Marcin dom wykończyć musi, bo wziął na niego kredyt.   

- Gdybym wiedział o tej inwestycji, to bym nie budował. Zbył bym po prostu działkę. A teraz muszę skończyć inwestycję, żeby być w porządku wobec umowy, która podpisałem z bankiem. Chciałem zamieszkać tu z rodziną. Jeśli będzie ta linia, to stracę majątek, na który pracowałem tyle czasu – opowiada Marcin Cegiełko, nad którego domem ma przebiegać linia wysokiego napięcia.*

* skrót materiału

Reporterki: Małgorzata Frydrych, Iza Kondracka

mfrydrych@polsat.com.pl