„Tanie paliwo”

Handel nielegalnym paliwem kwitnie w najlepsze! Zawodowi kierowcy masowo spuszczją je z baków TIR-ów i cystern. Zysk jest ogromy, a kary niewielkie, najczęściej w zawieszeniu. Ruszyliśmy tropem polskich przestępców paliwowych. Pokażemy, jak kradną, ile zarabiają i jak są zwalczani.

- Poza obrotem legalnym może być około 2 mln litrów paliwa – ocenia Halina Pupacz z Polskiej Izby Paliw Płynnych.

Odcinek tzw. Gierkówki między Radomskiem a Piotrkowem Trybunalskim to raj dla złodziei paliwa. To tu skupują nielegalnie spuszczany przez kierowców TIR-ów lub z   nielegalnych zbiorników np. olej napędowy, opałowy czy inne komponenty paliwa. Kradną na okragło, nie ważne czy to lato, czy zima. Handlarzy namierzamy wraz z Prywatnym Biurem Śledczym Nowak:

- Zauważyliśmy czerwonego Citroena, stoi na 412. km. Gdy przejeżdżaliśmy, czekał prawdopodobnie na klienta. Odpuszczamy go na razie, bo nie jesteśmy przygotowani. Jedna z naszych grup mobilnych pojawi się tam. My robimy rekonesans i wracamy pod hotel – opowiada podczas akcji pracownicy Prywatnego Biura Śledczego Nowak. Później następuje odprawa przed akcją zatrzymania handlarzy:

- Współpracujemy z policją, na nasze „halo” przyjeżdza urząd celny i policja z wydziału kryminalnego, by wykonać resztę czynności. Paweł obserwuje dom, miejsce zamieszkania kierowcy Citroena, Zbyszek jest na stanowisku nr 3, gdzie obserwuje stację i tylko ona go intersuje – mówi pracownik biura.

Ekipa ukrywa się lesie, niedaleko stacji paliw. Czeka na sygnał od obserwatorów o wyjeździe pasera z domu po paliwo od kierowców i o sytuacji na stacji paliw. Paserów pracownicy obserwują już trzeci tydzień.

- Detektywi dostarczyli nam filmy nagrane z kradzieży paliwa przez naszych kierowców w Hiszpani. Ściągali około 100 do150 litrów z jednego samochodu. Mamy 8 samochodów, tracimy od 12 do 15 tys. zł miesięcznie. Ci kierowcy definitywnie kwalifikują się do zwolnienia dyscyplinarnego, po czym zostanie to zgłoszone policji i prokuraturze. Jest wymóg niekaralności, jeśli chodzi o kierowców miedzynarowodych, więc będą mieli zakaz wykonywania zawodu, będę się tego domagała – mówi Małgorzata Sygulka, współwłaścicielka firm transportowej Import-Export Arnold  Jełowa koło Opola.

Pierwszego dnia obserwacja paserów z Niechcic koło Piotrkowa nie przyniosła żadnego efektu. Do pełnej emocji akcji zatrzymania doszło jednak rankiem następnego dnia. Zatrzymana kobieta kupowała paliwo od kierowcy z cysterny. Zdecydowała się współpracować z detektywami i wskazała odbiorcę oleju napędowego.

- Raz na tydzień przyjeżdamy tutaj. Częśc paliwa trafia do K., ale teraz rzadko to się robi – powiedziała paserka.

Kobietę zatrzymano, gdy tankowała już drugi, około 30-litrowy baniak oleju napędowego. Tylko część trafiała na potrzeby jej teścia, jednocześnie pracownika stacji paliwowej w Niechcicach.

- Baniak paliwa kosztował 100 zł. Jak teść nie mógł, to ja przyjeżdżam. W tamtym tygodniu były przywiezione dwie bańki.Brał do samochodu i tankował, bo ma diesela. Jak paliwa było więcej, to zawoził je do pana A. Ile zawoził, kiedy i o której godzinie, to nie wiem – powiedziała paserka. 

- Spuszczali paliwo z cysterny. Nie dokonują tego ze zbiornika, bo prawdopodobnie ma zabepiecznia. Widać po podłączeniu, że mają specjalną przeróbkę, jak ukradnie z takiej beczki ze 100 litrów, to nic nie wykaże – opowiada pracownik Prywatnego Biura Śledczego Nowak.

Detektywi ruszyli, by zatrzymać właściciela stacji benzynowej w Niechcicach, gdzie według zatrzymanej kobiety miało trafić paliwo. Na miejsce wzywana jest również policja.

- To trochę dziwne, podczas trzytygodniowej obserwacji, na stację ani razu nie podjechała cysterna z paliwem, żeby dotankować, a na stacji sprzedaje się ropę – mówi jeden z detektywów.

Policjanci z komendy w Piotrkowie Trybunalskim i Radomsku rekwirują bańki z paliwem. Policjanci  znajdują w tzw. dziupli – garażu pracownika stacji - ponad 400 litrów paliwa. Od właściciela stacji w Niechcicach zażądali do kontroli faktury z dostaw paliwa, by sprawdzić ile paliwa jest w zbiorniku stacji, a ile w dokumentach. Wyniki kontroli ewentualnych domieszek paliwa celnicy będą znali za kilka tygodni.

Trwa dochodzenie. Pracownik stacji i jednocześnie właściciel dziupli z 400 litrami paliwa został zatrzymany w areszcie. Wszyscy  - także paserka, kierowca TIR-a i właściciel stacji - czekają na ustalenia dochodzeniówki i celników.

- Będzie wyjaśnione m.in. w jaki sposób paliwo było sprzedawane, czy indywidualnym kierowcom, czy też sprzedaż była dokonywana przez stację paliw – informuje Małgorzata Mastalerz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim.

- Wyobraźmy sobie, że kierowca spuści jednorazowo 50 l oleju napędowego. Niech zrobi ten manewr 2-3 razy w tygodniu, to da nam kwotę około 1200-1500 zł. W skali miesiąca może nam to dać drugą pensję – dodaje Bogdan Kujawski, zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Piotrkowie Trybunalskim.

A kary za przelewanie i kradzież paliwa są niewielkie.

- Większośc ma orzeczone kary pozbawienia wolności w zawieszeniu na konkretny okres oraz kary grzywny – informuje Aneta Komorowska z Komendy Powiatowej Policji w Radomsku.

Ceny paliw rosną, stąd nadal przekręty w transporcie samochodowym, m.in. z fikcyjnymi fakturami. Coraz bardziej niebezpieczny proceder to  przetaczanie tańszego gazu propan-butan ze zwyklych butli do zbiornikow. W konsekwencji dochodzi do tragedii i wybuchu całej stacji.

- Dziś szacujemy, że nielegalny wwóz paliw i obrót nielegalnym paliwem sięga nawet 15  procent konsumpcji paliw. Jeżeli Skarb Państwa z paliw zbiera około 30 mld zł, to łatwo policzyć, ile to jest 10-15 procent - mówi Halina Pupacz z Polskiej Izby Paliw Płynnych.*

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl