Polityczna wojna o Słupsk

Polityczna wojna o Słupsk. Opozycja zbiera podpisy w sprawie odwołania prezydent miasta Macieja Kobylińskiego. Twierdzi, że działa na szkodę Słupska, bo m.in. rozpoczął budowę aquaparku wiedząc, że podpisy konstruktorów pod projektem są podrobione. Prezydent zaprzecza.

- Pani uwierzyła komuś, ktoś panią tu ściągnął na pseudoaferę, której nie ma. Chcę uspokoić naszych telewidzów, że nie było żadnej afery, bo jeżeli tak, to co robiła policja i prokuratura od maja 2011 roku? – pyta Maciej Kobyliński, prezydent Słupska.

W Słupsku zbierano podpisy pod listą w sprawie odwołania prezydenta miasta. Grupa słupskich przedsiębiorców uznała, że prezydent Maciej Kobyliński pokazał, co potrafi  przez dwie i pół kadencji, i to w zupełności wystarczy. Opozycja zarzuca prezydentowi kolesiostwo. Mówi, że Kobyliński konsekwentnie zadłuża miasto. Dług wynosi obecnie około 252 milionów złotych i wciąż rośnie.

- Geniusz wśród zwykłych, głupich ludzi. On ma wizje: kolej morska, aquapark. To jest niebezpieczny człowiek, może mu wpaść pomysł do głowy, że piramidę szklaną zbuduje albo mauzoleum sobie – mówi były pracownik Urzędu Miasta Słupska.

Sztandarową inwestycją prezydenta Macieja Kobylińskiego jest budowany właśnie aquapark. Niestety, ostatnio okazało się, że podpisy konstruktorów projektu są podrobione. I choć władze miasta dowiedziały o tym, to przystąpiono do budowy.

- Oni wiedzieli, że nie akceptujemy mojego nazwiska na projekcie, co więcej, kancelaria powiadomiła urząd, że przekazuje sprawę do prokuratury. Nie byłam twórcą tego projektu, nic o tym nawet nie wiedziałam – mówi Beata Lipowska, inżynier-konstruktor, której podpis widnieje na projekcie aquaparku.

– Nie było żadnego problemu i nie ma go do dzisiaj. Prokuratura sprawą zajmuje się od maja zeszłego roku i do dziś nie stwierdziła, że trzeba było wstrzymać budowę. Wszystko jest lege artis (według reguł sztuki). Nam bardzo zależało na tym, żeby budowa została rozpoczęta w terminie – mówi Maciej Kobyliński, prezydent Słupska

- Pierwszy wątek, to jest kwestia podrobienia podpisów, i to nie tylko podpisu tej pani inżynier. Ja słyszałem o dwóch prawdopodobnych: pani inżynier i pana, który nie żył w momencie projektowania aquaparku – opowiada Marcin Włodarczyk, Prokurator Okręgowy w Słupsku.

Prezydent Słupska znany jest w porywczego charakteru. Nasi rozmówcy twierdzą, że niejednokrotnie obrażał swoich pracowników oraz radnych. Kilka lat temu na sesji rady miasta nazwał wiceprzewodniczącego rady chamem i złodziejem. Sprawa miała finał w sądzie.

- Skąd pani tak świetnie wie to wszystko? Wie pani, jaki jest wynik sprawy? Została umorzona – mówi prezydent Słupska.

W tym momencie prezydent uznał naszą rozmowę za zakończoną. Dlatego postanowiliśmy zasłonić mu twarz.

- Jest to osobnik despotyczny, chimeryczny. Jest dużym megalomanem, egocentrykiem, narcyzem. Nie tylko słownie potrafi wyrazić swoje niezadowolenie – twierdzi były pracownik Urzędu Miasta Słupska.

W 2004 roku miasto sprzedało przedsiębiorcy, który jest znajomym prezydenta, działkę o powierzchni sześciu tysięcy metrów kwadratowych. Nabywca zapłacił 220 tysięcy złotych. Po trzech latach prezydent przekonywał radnych, że działkę trzeba odkupić.

- Prezydent chciał ją odkupić za 4,5 miliona złotych od swojego znajomego – mówi Anna Bogucka-Skowrońska, radna Słupska.

- W tamtym okresie cena nabycia nie wydawała mi się super atrakcyjna. Chcę zaznaczyć, że była to nieruchomość zabudowana obiektami byłej zajezdni autobusowej – mówi Janusz Gaczyński, który kupił od miasta działkę.

Grupa Inicjatywna zebrała prawie 9 tysięcy podpisów. Słupsk ma 95 tysięcy  mieszkańców. Komisarz wyborczy do połowy maja ma zadecydować o tym, czy referendum się odbędzie. Kampania wyborcza już praktycznie trwa.

- Poprzemy kandydata, który da największe szanse na realizację naszego programu. Natomiast nie będziemy wskazywać nikogo personalnie – mówi Jarosław Madej z Grupy Inicjatywnej.

- Liczymy jeszcze na rozsądek pana prezydenta, że oszczędzi nas, oszczędzi budżet miasta, oszczędzi nasze pieniądze i sam się w końcu poda do dymisji – dodaje Grzegorz Kunda z Grupy Inicjatywnej.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl