Do Rosji po wzrok

Pani Barbara z Poznania trzy lata temu straciła wzrok. Polscy specjaliści nie są w stanie jej pomóc. Szansą dla kobiety jest wyjazd do światowej sławy specjalistycznej kliniki w Krasnodarze. Wyjazd jest jednak kosztowny, a procedury związane z refundacją zabiegu, skomplikowane.

Pani Barbara ma 44 lata, mieszka w Poznaniu, jest niewidoma. Jej dramat życiowy zaczął się kilkanaście lat temu. Na początku zaczęła słabiej widzieć.    

- Myślałam, że to na skutek przemęczenia. Nie sądziłam, że zaczyna dopadać mnie ślepota – opowiada pani Barbara.

Choroba postępowała. Zaczęła się więc walka o zdrowie. Pani Barbara poddawana była kolejnym zabiegom. Operowali ją w Poznaniu miedzy innymi rosyjscy lekarze. Jak twierdzi pani Barbara, to właśnie dzięki nim mogła przez kolejne lata w miarę normalnie funkcjonować.

- Dowiedziałam się na konsultacji u rosyjskich lekarzy, że mam jaskrę, o czym nikt mi wcześniej nie powiedział. Ta jaskra nie była leczona. Oni 13 lat temu za darmo przeprowadzili zabieg, choć operacja była bardzo kosztowna. Lekarz rosyjski, który operował, zrezygnował z gaży – wspomina pani Barbara.   

Niestety, trzy lata temu stało się najgorsze. Z dnia na dzień pani Barbara przestała widzieć. Jej życie zamieniło się w koszmar.  Aby poruszać się na ulicy, o pomoc prosi obcych ludzi. 

- Ona każdego dnia musi przełamywać strach, by wyjść z domu, nie wie, co ją tam czeka. To jest ciężka praca nad samym sobą – mówi Małgorzata Wielgosz, która pomaga pani Barbarze.

Pani Barbara chce odzyskać wzrok. Próbuje wszelkich możliwości. Jedną z nich jest wyjazd na leczenie do Rosji, do światowej sławy specjalistycznej kliniki w Krasnodarze. Wyjazd kosztowałby 8 tysięcy złotych. Te pieniądze pani Barbara mogłaby otrzymać od Narodowego Funduszu Zdrowia. Niestety, procedury są skomplikowane. By mogła to zrobić, musi między innymi otrzymać zgodę polskiego lekarza. A takiej nie ma.

- NFZ chce mi pomóc, ale lekarz stwierdził, że nie można już nic zrobić. Upiera się, że wyjazd nie uratuje mojego wzroku. Przecież te pieniądze nie pójdą z jego kieszeni – mówi pani Barbara.

- Wiele razy stykam się z tym, że ludzie szukają pomocy za granicą i wiem, że tam udaje się poprawić widzenie – dodaje Małgorzata Pacholec z Polskiego Związku Niewidomych.

Panią Barbarę nie stać na wyjazd. Żyje z renty, której ma niewiele ponad 800 złotych. Jednak nie chce tracić nadziei. Chce walczyć o swój wzrok, gdziekolwiek jest to możliwe.

- Może lekarze z Rosji, którzy zajmują się mikrochirurgią oka, mają lepszy sprzęt i specjalistów w danej dziedzinie. Basia chciałaby z tego skorzystać – mówi Małgorzata Wielgosz, która pomaga pani Barbarze.

- Nie odpuszczę walki o wzrok. Każdy przypadek jest indywidualny, nadzieja umiera ostatnia – zapowiada pani Barbara.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk

interwencja@polsat.com.pl