Kredyt – strata pieniędzy

Fala skarg na Biuro Informacji Pożyczkowej. Do naszej redakcji zgłosiły się osoby, które twierdzą, że firma oszukuje klientów. Pani Agnieszka chciała pożyczyć 50 tys. zł. Wpłaciła 4 tys. zł zadatku i czekała na pieniądze. Zamiast nich przyszło pismo z żądaniem gwarancji finansowych na 250 procent wartości pożyczki, czyli 125 tys. zł! Czy gdyby miała taki majątek, zaciągałaby kredyt?

- Chciałam wyprostować swoją sytuację finansową, a jeszcze głębiej się pogrążyłam – mówi Danuta Stachowska, która chciała wziąć kredyt w Biurze Informacji Pożyczkowej.

Pani Agnieszka Sypniewska znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Potrzebowała 50  tysięcy złotych kredytu na spłatę koparki. W lokalnej prasie znalazła ogłoszenie Biura Informacji Pożyczkowej.

- Mój mąż całą zimę nie pracował, mieliśmy zaległości w spłatach leasingu koparki. W spłacaniu go chcieliśmy sobie pomóc tym kredytem, bo był na dogodnych warunkach. Poszliśmy do tej firmy i taki kredyt nam przyznano. Wpłaciłam im zadatek, 8 procent wartości kredytu, czyli 4 tys. zł – opowiada pani Agnieszka.

Kobieta musiała też wybrać rodzaj zabezpieczenia kredytu. Jak twierdzi, wybrała weksel in blanco o poddaniu się egzekucji w przypadku niespłacania zaciągniętego kredytu.

- Po wpłacie pieniędzy i podpisaniu umowy usłyszałam, że po 14 dniach mamy dostać weksel, podpisać go jak najszybciej i odesłać. Wtedy mieli przelać nam pieniądze – opowiada pani Agnieszka.

Na skorzystanie z oferty Biura Informacji Pożyczkowej zdecydowała się także mama pani Agnieszki. Potrzebowała pieniędzy na spłatę zaciągniętego kilka lat temu kredytu inwestycyjnego.

- Chciałam 95 tysięcy złotych, 8 procent tego, to 7600 zł i ja tę sumę wpłaciłam – mówi Danuta Stachowska, mama pani Agnieszki.
Pani Danuta i pani Agnieszka czekały na weksle i pieniądze, ale po 14 dniach otrzymały zaskakujące pisma z centrali firmy w Warszawie.

- Przyszło do mnie pismo z wymogami. Miałam wpłacić 250 procent wartości pożyczki, czyli 125 tysięcy złotych. Oni to chcieli zabezpieczyć na koncie, nie miałam takich pieniędzy bo jakbym miała, to kredyt nie byłby mi do niczego potrzebny – opowiada pani Agnieszka.

- Córka dostała pismo, że ma wpłacić 250 procent wartości kredytu, więc ja zaraz złożyłam rezygnację. Dostałam odpowiedź, że wpłaconych im pieniędzy nie dostanę, bo poszły na poczet wynagrodzeń pracowników tej firmy – dodaje pani Danuta.

Pani Agnieszka chciała wyjaśnić sytuację w oddziale Biura Informacji Pożyczkowej w Bydgoszczy, ale rozmowy z pośrednikiem zawsze kończą się tak samo.

- My tak naprawdę tylko pośredniczymy w tym wszystkim. Dostaliśmy od nich umowę, którą przedstawiamy klientom. Ja nie czytałem państwa umowy, ja ją tylko wydrukowałem przy państwu – usłyszała pani Agnieszka w jednym z oddziałów Biura Informacji Pożyczkowej w Bydgoszczy.

Biuro Informacji Pożyczkowej ma 16 oddziałów w całej Polsce. Do naszej redakcji zgłosiła się pani Anna, która chciała wziąć 60 tysięcy kredytu w łódzkim oddziale firmy.

- Zabezpieczeniem miała być kwota 4800 złotych, którą mieliśmy wpłacić. Czekaliśmy 15 dni roboczych na przyjście pieniędzy, ale pieniędzy nie było. Przyszło za to zawiadomienie, że firma wymaga od nas zabezpieczenia samochodu AC, OC, gdzie na umowie czegoś takiego nie ma – opowiada pani Anna.

- Docierają do nas skargi od konsumentów i rzeczników praw konsumenta, którzy pomagają wyplątać się pożyczkobiorcom z niekorzystnej dla nich umowy. Nasza warszawska delegatura prowadzi dwa postępowania w tej sprawie. Szybkie pieniądze, to nie są tanie pieniądze. Niestety, wielu klientów przekonuje się o tym dopiero po fakcie – mówi Agnieszka Majchrzak z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Przedstawicielka Biura Informacji Pożyczkowej umówiła się z nami na oficjalne nagranie. Kiedy pojechaliśmy do siedziby firmy w Warszawie, pani rzecznik próbowała wymusić na nas podpisanie oświadczenia, że w materiale nie podamy nazwy firmy. Na to nie mogliśmy się zgodzić.

- Pluję sobie w brodę, że nie sprawdziłam tej firmy, teraz bardzo żałuję i ostrzegam wszystkich, żeby tego błędu nie popełnili – mówi Danuta Stachowska, która  chciała wziąć kredyt w Biurze Informacji Pożyczkowej.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl