Proboszcz z Mazur pedofilem?

Czy proboszcz parafii w Garbnie na Mazurach molestował kilkuletnie dziewczynki? Dzieci opowiedziały swoim rodzicom, że kazał im przebierać się w jego samochodzie oraz „uczył brać prysznic”. Ksiądz Jarosław M. zaprzecza. Prokuratura wszczęła śledztwo. Ofiarami proboszcza mogło paść 9 dziewczynek w wieku od 9 do 13 lat.

Garbno to niewielka wieś nieopodal Kętrzyna na Mazurach. Od trzech lat proboszczem w parafii jest ksiądz Jarosław M. Od kiedy objął swoje obowiązki, w miejscowości zaczęto mówić o tym, że jego zachowanie wobec kilku i kilkunastoletnich dziewczynek jest co najmniej nieodpowiednie.

- Gdy był u nas po kolędzie, to pytał córki, czy w szkole dzieci mają te same szatnie, czy osobne . Córka powiedziała, że osobne, a ksiądz na to, że za jego czasów były wspólne i nikomu to nie przeszkadzało, że teraz też tak powinno być - opowiada matka jednej z dziewczynek z parafii.

- Przy nim same dziewczynki służyły, sporadycznie jakiś chłopak był. Moja wnuczka była bardzo zaangażowana, śpiewała psalmy, czytania nawet całe prowadziła obok księdza – wspomina babcia jednej z dziewczynek.

- Ksiądz zaprowadził córkę do łazienki pod pretekstem, że pokaże jej jaka jest odległość między wieszaczkami a prysznicem. Tam powiedział, żeby się cała rozebrała – mówi matka kolejnej dziewczynki. 

Ksiądz Jarosław proponował również dziewczynkom wspólne wycieczki, nigdy jednak nie zabierał na nie rodziców, czy opiekunów. Po jednej z nich jedna z dziewczynek zdecydowała się opowiedzieć swoim najbliższym o tym, co się wydarzyło podczas wyjazdu. Po zwiedzeniu jednego z mazurskich kościołów ksiądz zaproponował swoim kilkuletnim podopiecznym kąpiel w jeziorze.

- Ksiądz pojedynczo brał je do samochodu. W jednej torbie miał majteczki, w drugiej spódniczki jakieś. Wnuczka opowiadała, że pierwszy wsiadł do samochodu, a ona za nim. Kazał jej się przebierać. Zdjęła leginsy i naciągnęła tę spódniczkę, on mówi, by majtki ściągnęła, bo po kąpieli będzie miała mokrą bieliznę. Nie ściągnęła, bo się wstydziła. Kazał jej wyjść, wezwał drugą dziewczynkę – opowiada babcia jednej z dziewczynek.

Ksiądz proboszcz upatrzonym przez siebie dzieciom proponował nie tylko wycieczki. Dziewczynki zapraszał do siebie na plebanię, gdzie - jak twierdził - chciał je nauczyć, jak korzystać z prysznica. Dzięki temu dzieci miałyby, według niego, możliwość wyjazdu na kolonie organizowane przez Caritas.

- Zawołał jeszcze jej koleżankę i z nią zrobił tak samo. Chciał je jeszcze odwieźć do szkoły, ale były wystraszone. Jak wychodziły z plebani, to jeszcze drzwi były zamknięte od środka – mówi mama jednej z dziewczynek.

W końcu rodzice jednego z dzieci postanowili poprosić o pomoc dyrektor miejscowej szkoły. Kierująca placówką Stefania Siewruk-Welens była przerażona tym, co usłyszała. Postanowiła o sprawie poinformować policję, a ta skierowała sprawę do kętrzyńskiej prokuratury.

- Jestem przekonana, że dzieci mówiły prawdę, mówiły tak, jak myślały i czuły. Nie było w nich fałszu, udawania, były szczere. One miały świadomość, że stało się coś złego – opowiada Stefania Siewruk-Welens, dyrektor zespołu szkół w Garbnie.

O sprawie chcieliśmy porozmawiać z proboszczem Jarosławem M. Ksiądz jednak nie chciał rozmawiać…

Podczas  rozmów z rodzicami i opiekunami dziewczynek, które miały być molestowane przez księdza, dowiedzieliśmy się, że w poprzedniej parafii w miejscowości Bażyny, którą prowadził Jarosław M., miało dochodzić do podobnych sytuacji. Potwierdzili to pracownicy tamtejszej szkoły.

- Ja rozmawiałam z dziewczynką, która zgłosiła problem. Poprosiłam ją i księdza na rozmowę. Ksiądz się wszystkiego wyparł, twierdził że zostało to źle odebrane. On ma poważny problem. Robi to na tyle inteligentnie, że nie doprowadza do jakichś drastycznych zdarzeń, a jednocześnie tak potrafi zmanipulować ludzi, że święcie mu wierzą. To niesamowicie inteligentny facet – mówi jedna z nauczycielek szkoły w Bażynach.

O sprawie chcieliśmy także porozmawiać z przełożonymi księdza Jarosława M. z warmińskiej kurii diecezjalnej w Olsztynie. Rzecznik kurii nie zgodził się wystąpić przed kamerą.

- Katechetka, która była tu poprzednio, pisała pismo do kurii w tej sprawie. Jeśli traktują to poważnie, to powinien być jakiś po tym ślad – mówi jedna z nauczycielek szkoły w Bażynach.

- Ja wtedy zostałam oczerniona. Zostałam czarną owcą na wsi. Ksiądz taką presję na mnie wywierał psychiczną, że nie wytrzymałam i zrezygnowałam z uczenia religii wysyłając pismo do Kurii, wyjaśniając dlaczego – powiedziała była katechetka szkoły w Bażynach.

- Ksiądz pracował w poprzedniej parafii, nikt o nim złych rzeczy nie słyszał, cieszył się jak najbardziej dobrą opinią. To są zupełne kłamstwa. Nie było żadnych skarg na tego księdza – powiedział rzecznik warmińskiej Kurii diecezjalnej w Olsztynie.

Tuż po rozmowie naszego reportera z rzecznikiem kurii, duchowni w końcu postanowili zająć się sprawą. Kilka minut po naszym telefonie, na stronie internetowej pojawił się komunikat dotyczący całej sytuacji. Kuria zapowiedziała, że „sprawa będzie zbadana wnikliwie i starannie”.

- Dla mnie to nie jest ani człowiek, ani ksiądz. On  skrzywdził naszą córkę, nie damy rady mu wybaczyć. Córka będzie to pamiętać przez bardzo długo, jeśli nie zawsze – podsumowuje matka jednej z dziewczynek z parafii w Garbnie.*

*skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl