Koniec sielanki. Wieś zabytkiem

Lokalni urzędnicy zakłócili sielskie życie mieszkańców wsi Soce na Podlasiu. Miejscowość jest tak stara, że konserwator chce ją wpisać do rejestru zabytków. Ludzie protestują. Nie wiedza, czy będą mogli nadal uprawiać ziemię, używać ciężkiego sprzętu rolniczego i czy do wymiany sztachety w płocie potrzebna będzie zgoda urzędnika.

- Ludzie przeżyli pierwszą wojnę światową, okupację sowiecką, niemiecką, przeżyli jakoś komunizm, a teraz demokracja nas wykończy – mówi jeden z mieszkańców wsi Soce.

W zgodzie z naturą i rytmem zmieniających się pór roku - tak mieszkańcy wsi Soce na Podlasiu żyli od pokoleń. Naturalny rytm miejscowości zakłóciła wiadomość z października ubiegłego roku. O tym, że wioska ma być wpisana do rejestru zabytków.

- Nie wiemy, co mamy dalej robić, jak dalej żyć na wiosce. Nie wiem, co będzie, chaos – mówi Irena Rajewska, mieszkanka wsi Soce. 

- To mi wcale się nie podoba. Czy jakaś sztacheta, czy co, to ja będę musiał jechać i prosić o zgodę? Toż to chory pomysł jakiś – dodaje Anatol Grygoruk, mieszkaniec wsi Soce.

Emocje są tym większe, że o planach konserwatora mieszkańcy dowiedzieli się z … oficjalnego urzędowego obwieszczenia.  Od października ubiegłego roku zorganizowano tylko jedno spotkanie z mieszkańcami. Teraz plotka goni plotkę.

- Tyle lat ludzie mieszkali w wiosce, można było jeździć traktorami i krowy ganiać, czym kto chciał. A teraz ani krów, ani kurek, ani traktorami jeździć po wiosce. To jak mają ludzie żyć na wiosce? Po co ta wioska? – zastanawia się Irena Rajewska, mieszkanka wsi.

- Spotkanie z mieszkańcami było burzliwe, denerwowali się, nie dali sobie nic wytłumaczyć, nawet obrażano mnie – opowiada Zofia Cybulko, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku.

- Nikt z nas, także ja jako sołtys sprawujący pierwszą kadencję, nie znał procedur . Zdobywając informację opierałam się na pobliskiej Trześciance. Osoba zmieniająca płot poinformowała mnie dokładnie, jak wygląda procedura wystąpienia do konserwatora, że to trwa miesiąc i że żadnych problemów nie było – mówi Lidia Długołęcka, sołtys wsi Soce.

Konserwator zabytków uspokaja. Rolnicy będą mogli nadal uprawiać ziemię, wypasać krowy i używać maszyn rolniczych, bo konserwator ma chronić jedynie historyczną zabudowę i układ miejscowości. Pozwolenia będą potrzebne na przebudowę domu czy zagrody. Nie będą - na proste prace, takie jak remont płotu.

- Proszę zapytać mieszkańców wsi Trześcianka, czy się czują jak w skansenie. Od 1983 lub 1984 roku mieszkają we wsi zabytkowej. Czy się czują jak w skansenie? Proszę zapytać – mówi Zofia Cybulko, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku.

- Wycięcie każdego drzewa wymaga decyzji konserwatora zabytków, czyli pozwolenia na wycięcie. Mamy przykład drzewa, o których wycięcie walczę już od zeszłego lata – mówi Joanna Szafrańska, radna gminy Narew i mieszkanka zabytkowej Trześcianki.

Jeżeli Soce znajdą się  w rejestrze zabytków, pozwolenie na przebudowę domu czy zagrody, a także wycięcie drzewa będzie kosztowało ponad sto złotych. Nie licząc czasu poświęconego na dojazdy do gminy po kopie map i do Białegostoku po pozwolenie konserwatora.*

* skrót materiału

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl