Teren prywatny - drzewa wycięte

Skradziono mi drzewa – mówi rolnik ze wsi Ochle w województwie wielkopolskim. Mężczyzna twierdzi, że firma Skanska SA bez jego zgody i urzędowych pozwoleń wycięła 24 drzewa z jego działki. Firma przeprowadza w rejonie modernizację wałów przeciwpowodziowych i zapewnia, że działa zgodnie z prawem. Ziemia rolnika leży na chronionym obszarze Natura 2000.

Pan Piotr Lityński ma 55 lat i jest rolnikiem we wsi Ochle w województwie wielkopolskim. Jest niepełnosprawny. Od trzech lat jeździ na wózku inwalidzkim. Mężczyzna od stycznia próbuje wyjaśnić, dlaczego bez pozwolenia wycięto drzewa na jego terenie.

- Przyszedł pracownik firmy Skanska. Prosił, żebym podpisał dokumenty odnośnie wycięcia. Nic nie podpisałem. W tym czasie wycięli 24 drzewa. Na drugi dzień wezwałem policję, ale to nic nie pomogło – opowiada rolnik.

- Oni oferował nam 10 tysięcy złotych, żeby mąż nigdzie nie chodził, nie zgłaszał tego – dodaje Jadwiga Lityńska, żona pana Piotra.

- Nic nie wiem na temat ugody. Byłem w mieszkaniu pana Lityńskiego w momencie, w którym zostało zgłoszone, że jest problem z wejściem na jego odcinek. Trwają prace, żeby to wyjaśnić – zapewnia Wojciech Nurek z firmy Skanska SA, która wykonuje modernizację wałów.

Działka pana Piotra przylega do wałów przeciwpowodziowych przy rzece Warcie. Na zlecenie Wielkopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Poznaniu, firma Skanska SA  przeprowadza modernizację tych wałów. I to jej pracownicy wycięli drzewa. Czy urzędnicy mają zgodę na wycinkę drzew na działce pana Piotra?

- Ta działka nie była ujęta w wykazie drzew do usunięcia, ale na drzewa, które tam rosną była decyzja, wydana na właściciela sąsiedniej działki – mówi Jan Bartczak z Wielkopolskiego Oddziału Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Koninie.

Jak to możliwe, że decyzję wydano na właściciela innej działki?

- To zależy, gdzie przyjmiemy granice. Granice na terenie przyległym do rzeki do wału są niewidoczne. Dopiero geodeta rozstrzygnie stan prawny granic w tamtym terenie – odpowiada Jan Bartczak z Wielkopolskiego Oddziału Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Koninie.

Starostwo Powiatowe w Kole decyzji na wycinkę drzew nie wydawało, a taka decyzja być musi. Teraz specjalna komisja będzie sprawdzać, czy i jakie drzewa w ogóle zostały wycięte. Do tej pory takiej zgody na piśmie nikt nie pokazał.

- Zgodę na przeprowadzenie inwestycji inwestor i wykonawca na pewno mają, natomiast nie mają zgody na usunięcie drzew na tej działce. Wniosek został złożony kilka dni temu i 6 czerwca będzie przeprowadzona wizja lokalna, która stwierdzi, czy te drzewa rzeczywiście tam są, czy zostały wycięte wcześniej – mówi Jacek Nowaczyk ze Starostwa Powiatowego w Kole.

Pan Piotr boi się, że bez prawnej decyzji będzie miał kłopoty. Jego działka leży na chronionym obszarze Natura 2000. Niepełnosprawnemu mężczyźnie nikt nie chce pomóc. A grożą mu ogromne kary. Jeśli wycięte drzewa rosły dalej niż 3 metry od wału, to za każde z nich będzie płacił minimum 350 złotych.

- Tu wycięto 24 drzewa. Zależy nam na tym, żeby nie ponosić konsekwencji tego, nie płacić dużych kar – mówi Jadwiga Lityńska, żona pana Piotra.

- Jeżeli pan Lityński wcześniej zgłosił, że ktoś wyciął drzewa, to jest chroniony i nie będzie płacił ewentualnej kary. Ktoś to wyciął i musi za to odpowiedzieć. To błąd ludzki – informuje Jacek Nowaczyk ze Starostwa Powiatowego w Kole.*

* skrót materiału
 
Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl