Eksmisja do piekła

Skandal! Stołeczni urzędnicy eksmitowali niepełnosprawną kobietę do mieszkania bez łazienki, kuchni i toalety. Pani Agnieszka musi się myć w misce zimnej wody! Ponieważ rodzina jej nie pomoże, a choroba uniemożliwia podjęcie pracy, skazana jest na łaskę urzędników. Ci twierdzą, że to lokal odpowiedni…

Pani Agnieszka Witkowska ma 47 lat, mieszka w Warszawie, jest osobą niepełnosprawną. Od najmłodszych lat boryka się z chorobą Hainego-Medina. Niestety, choroba i trudności życiowe doprowadziły ją do skrajnej biedy.      

- Mnie się traktuje jak zero, śmiecia. Nigdy nie byłam szczęśliwa, zawsze miałam pecha – rozpacza.

Jej kłopoty zaczęły się wiele lat temu. Najpierw było rozstanie z matką, która jak twierdzi pani Agnieszka - wyrzekła się jej. Później nieudane małżeństwo, przemoc w domu, alkoholizm męża. Pani Agnieszka miała już dość. Kilkanaście lat temu przyjechała do Warszawy. Zamieszkała z konkubentem. Niestety, i w tym związku nie układało się. 

- Wszystko przepijał i długów narobił – mówi. Konkubent pani Agnieszki, zmarł sześć lat temu. Zostawił kłopoty i długi. Kobieta ma  nieco ponad sześćset złotych renty inwalidzkiej, zaczęło brakować jej na życie, długi rosły. W końcu z gminnego lokalu została eksmitowana. Nie była jego głównym najemcą, jednak długi za mieszkanie spłaca do dziś.
Lokal, do którego została eksmitowana niepełnosprawna pani Agnieszka, to kilka metrów dachu nad głową. Nie ma łazienki, kuchni, toalety.

- To nie chodzi o luksusy, tu chodzi o warunki do zamieszkania. Ja jestem za tym, by takim ludziom nie dawać luksusów, ale trzeba odróżnić eksmitowanych: jedna grupa to ci, którzy zajmują samowolnie lokale, druga, która nie płaci, a może, i trzecia to jest ta, która nie ma z czego płacić, jak pani Agnieszka – mówi Zbigniew Malesa z Ogólnopolskiego Ruchu Ochrony Interesów Lokatorów.

- Warunki ma katastrofalne. Nie można zadbać o higienę osobistą, wraca się do przedwojennych metod mycia w misce. Ktoś wymyślił dla pani Agnieszki taką „nagrodę” – dodaje Krzysztof Wasilewski z Ogólnopolskiego Ruchu Ochrony Interesów Lokatorów.

Mieszkanie, które zajmuje kobieta, jest na drugim piętrze w starej kamiennicy. Pani Agnieszka od dziecka chodzi o kulach, każdego dnia musi więc pokonywać strome schody. 

- Ciężko mi jest, nieraz czołgałam się, bo już mi brakowało sił, chodziłam na rękach – mówi pani Agnieszka.

- Chciałbym, żeby takie osoby miały wyższy standard, ale dostarczamy to, co możemy – mówi Robert Kempa, zastępca burmistrza Dzielnicy Praga-Południe w Warszawie.

Dla  urzędników taki lokal był odpowiedni dla niepełnosprawnej osoby. Niestety, choć trudno w to uwierzyć, los pani Agnieszki może być jeszcze bardziej tragiczny, bo umowa i na to mieszkanie wygasa. O dalszych losach kobiety zadecyduje sąd. A wyrok może być dla kobiety niekorzystny.

- Możliwości są dwie: albo że orzeknie inny lokal, albo nastąpi eksmisja do pomieszczenia tymczasowego na okres od 1 miesiąca do pół roku – tłumaczy Robert Kempa, zastępca burmistrza Dzielnicy Praga-Południe w Warszawie.

- Tu buduje się tylko supermarkety, deweloperskie domy dla bogatych, a dla biednych nic – podsumowuje Zbigniew Malesa z Ogólnopolskiego Ruchu Ochrony Interesów Lokatorów.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk

interwencja@polsat.com.pl