Jak dobrze prezesem być …

Andrzej Prokorym, prezes białostockiej spółdzielni nabywając prawa emerytalne i rozwiązując umowę o pracę, miał otrzymać 60 tysięcy złoty odprawy. Oprócz wysokiej odprawy emerytalnej powrócił do pracy na swoim stanowisku. Rada nadzorcza nie widzi w swojej uchwale żadnych uchybień, jednak członkowie spółdzielni nie kryją swojego oburzenia i na walnym zgromadzeniu obalili uchwałę.

Spółdzielnią im. Adama Mickiewicza w Białymstoku od kilku lat kieruje Andrzej Prokorym. Prezes w ubiegłym roku nabył prawa emerytalne, a w tym postanowił to wykorzystać wnioskując do rady nadzorczej spółdzielni o rozwiązanie z nim umowy o pracę i wypłacenie odprawy emerytalnej.


- Odprawa emerytalna to jest coś, co się dostaje raz,  ponieważ została rozwiązana umowa o pracę. Jest taki obowiązek i nasz regulamin tak to określa - mówi Andrzej Prokorym,   prezes  Spółdzielni Mieszkaniowej im. Adama Mickiewicza w Białymstoku.


-  Z chwilą rozwiązania umowy o pracę zgodnie z kodeksem pracy,  pracownikowi  należy wypłacić wszystkie świadczenia,  które zapisane są w kodeksie pracy i systemie wynagrodzeń. W tym przypadku pan prezes dostał sześciokrotność poborów - mówi Marek Pogorzelski, przewodniczący rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej im. Adama Mickiewicza w Białymstoku.


-  Pobiera teraz świadczenie z tytułu emerytury i pobiera pieniądze z tytułu pracy - mówi Krzysztof Stawnicki, członek rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej  im. Adama Mickiewicza w Białymstoku.


Uchwała, którą na wniosek prezesa przyjęła rada nadzorcza,  pozwoliła prezesowi nie tylko odebrać około 60 tysięcy złotych odprawy. Ta sama uchwała rozwiązująca umowę o pracę, dała mu możliwość powrotu do pracy już na drugi dzień po rezygnacji. Uchwałę przyjęła rada nadzorcza spółdzielni.


-  Rada nadzorcza tak uchwaliła. Ja byłem przeciwko tej uchwale i od samego początku uważałem, że to jest nie fair - mówi Krzysztof Stawnicki,  członek rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej  im. Adama Mickiewicza w Białymstoku.


- Przecież pobieranie emerytury nie obciąża spółdzielni,  to moje 45 lat za które miałem prawo wziąć emeryturę - mówi Andrzej Prokorym, prezes  Spółdzielni Mieszkaniowej im. Adama Mickiewicza w Białymstoku.


Prezes spółdzielni  uważa,  że nie zrobił niczego, co jest niezgodne z prawem. Jednak  nie chciał wystąpić przed naszą kamerą i wyjaśnić,  czym się kierował występując o rozwiązanie umowy, wypłacenie odprawy i ponowne przyjęcie do pracy.


-  Jest wszystko zgodnie z prawem,  a jeśli jest zgodnie z prawem, to z etyką tym bardziej, bo po to stanowi  się prawo - mówi Marek Pogorzelski, przewodniczący rady nadzorczej.


Korzystną dla prezesa spółdzielni uchwałę podjęto w połowie lutego,  ale media o sprawie dowiedziały się dopiero w maju. Jak tłumaczy Krzysztof Stawnicki, członek rady nadzorczej, który zaprotestował przeciwko rozwiązaniu i nawiązaniu umowy z prezesem,  było to działanie celowe.


- Zgodnie ze statutem naszej spółdzielni miałem prawo odwołać się od tej uchwały w ciągu 14 dni i to zrobiłem. Odwołanie może być procedowane dopiero w tym momencie, bo pod koniec maja odbywa się walne zgromadzenie - mówi Krzysztof Stawnicki,  członek rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej  im. Adama Mickiewicza w Białymstoku.


-  Prezes widząc tak duży sprzeciw mieszkańców powinien honorowo podać się do dymisji,  a rada nadzorcza, która podjęła tę decyzję, nie powinna kandydować na następną kadencję,  bo jest to co najmniej nieetyczne - mówi Paweł Backiel, działacz spółdzielczy.


-  Opinie  radców prawnych są jednoznaczne i mówią, że mieliśmy takie prawo,  żeby rozwiązać i ponownie zawiązać umowę - mówi Marek Pogorzelski, przewodniczący rady nadzorczej.


Sprawą korzystnej dla prezesa uchwały spółdzielcy zajęli się pod koniec maja podczas walnego zgromadzenia. Okazuje się,  że to, czego bronił prezes i rada nadzorcza, jest nie do przyjęcia dla spółdzielców, którzy postanowili unieważnić uchwałę z lutego. 


Jednak niesmak po całej sprawie pozostał u mieszkańców.


-  Jak  dowiedziałam się,  to byłam zbulwersowana  sytuacją. To jest coś okropnego – mówi mieszkanka Białegostoku.


- Jestem człowiekiem uczciwym i uważam,  że to jest nieuczciwe, godne potępienia – mówi kolejna mieszkanka Bialegostoku.*

 

*skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl