Ofiara – napastnikiem?

Smukła, niewysoka kobieta została skazana za napaść na rosłego sąsiada. Pani Justyna nie może w to uwierzyć. Twierdzi, że to on ją zaatakował. Kobieta nie pojawiła się jednak na rozprawie. To wystarczyło, by sąd przyznał rację mężczyźnie. Czy sprawiedliwie?

Pani Justyna ma 24 lata. Mieszka z matką we Wrocławiu. Niestety, już od dzieciństwa nie miała łatwego życia. Ojciec nadużywał alkoholu. Doświadczała wiele przemocy. Chciała z nią walczyć, dlatego też zaczęła studiować prawo.

Pani Justyna jest niewysoką dziewczyną, ma 160 centymetrów. Rok temu wracała do swojego mieszkania ze spaceru z psem. Kiedy chciała wejść do windy, nagle, jak twierdzi pani Justyna, została zaatakowana przez postawnego sąsiada – Tomasza M. 

- Chciałam wejść do windy, był tam pan Tomasz M. Jeszcze dobrze nie otworzyłam drzwi, a już dostałam rączką od parasolki. Kiedy zaczęłam krzyczeć, dostałam jeszcze mocniej. Ścisnął mi nogę drzwiami, co spowodowało u mnie duże obrażenia – opowiada Justyna Krawiec.

Po bójce z sąsiadem pani Justyna złożyła doniesienie do prokuratury. Dla kobiety sprawa była oczywista. Czekała na ukaranie sąsiada. Niestety, prokuratura sprawę umorzyła.

- Każda z tych osób ma obrażenia ciała. Justyna K. odniosła obrażenia, ale brak jest jakichkolwiek dowodów, że Tomasz M. zadawał te ciosy celowo. Nie ustalono żadnych świadków, którzy by potwierdzili zarówno wersję pokrzywdzonej, jak i Tomasza M., że pies ugryzł go w rękę – mówi Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Sprawa zakończyła się. Zawiedziona pani Justyna postanowiła o incydencie zapomnieć. Tak się jednak nie stało. Okazuje się, że szukając sprawiedliwości, pani Justyna sama narobiła sobie kłopotów. Tomasz M. w odwecie założył sprawę cywilną o zadośćuczynienie. Ponieważ kobiet nie stawiła się raz na rozprawie, sąd wydał natychmiast wyrok zaoczny. 700 złotych kary i koszta procesowe.

- Zupełnie czym innym jest sprawa karna, a czym innym cywilna. W karnej, jeśli pies ugryzie kogoś, to musimy udowodnić winę właściciela psa, a w cywilnej sprawca odpowiada na zasadzie ryzyka – tłumaczy Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Pani Justyna obawia się, co jeszcze może ją spotkać ze strony sąsiada. Jak na razie odwołała się od wyroku. Proces i walka sąsiedzka zacznie się od nowa. Tyle tyko, że kobieta ma już poważne obawy co do szybkiego i sprawiedliwego zakończenia sprawy.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk

interwencja@polsat.com.pl