Ubezpieczenie tylko na papierze

Pan Józef Binienda w ubiegłym roku miał wypadek samochodowy. Z naprzeciwka wjechał w niego inny pojazd, którym kierował jak się okazało, sąsiad pana Józefa –Wojciech P. Policja stwierdziła winę Wojciecha P. Natomiast innego zdania jest ubezpieczyciel sprawcy Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych. Twierdzą, że nie doszło do winy Wojciecha P., bowiem wykryto u niego tętniaka.

19 września ubiegłego roku. Miejscowość Rzeczyca koło Tomaszowa Mazowieckiego.  Towarowy Daewoo - Lublin, którym kierował pan Józef został staranowany przez kierowcę jadącego z naprzeciwka. Okazał się nim Wojciech P. – sąsiad poszkodowanego mężczyzny.


-  Zjechał na moją stronę.  Uciekłem w rów. Zareagowałem, a on łup w drzwi i wciął się. Wyrwał tylny most, resory - mówi Józef Binienda,  który walczy z firmą ubezpieczeniową.


Policjanci przybyli na miejsce nie mieli żadnych wątpliwości jaka była przyczyna wypadku i kto ponosi za nią odpowiedzialność. Tym bardziej, że kierowca golfa sam dokładnie opisał, co się wydarzyło.


- Jak wynikało z ustaleń  kierujący volkswagenem uderzył w  bok Lublina. Przyczyną było zaśnięcie kierowcy. Sprawca otrzymał mandat 350 złotych i 6 punktów karnych. Przyjęcie mandatu karnego jest równoznaczne z przyznaniem się do winy - mówi  Katarzyna Dutkiewicz - Pawlikowska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Mazowieckim.  

Tylko cud sprawił, że kierowca volkswagena golfa przeżył. Jego samochód był tak zniszczony, że od razu trafił na złomowisko.


- Za półośką  wbił się. Trzeba było wymieniać. Rzeczoznawca powiedział, że nasze auto się nadaje do kasacji – mówi Józef Binienda,  który walczy z firmą ubezpieczeniową.


Wojciech P.  był ubezpieczony  w Towarzystwie Ubezpieczeń Wzajemnych. Pan Józef wystąpił  więc o wypłatę odszkodowania z  polisy OC sprawcy.  Rodzina Biniendów nie doczekała się jednak na przyznanie im świadczenia za wyrządzone szkody.


-  Minęło 90 dni, przyszła decyzja, że z przyczyn niezależnych odszkodowanie wypłacone nie będzie - mówi Mirosław Binienda, syn pana Józefa.


Ubezpieczyciel tłumaczy się, że u kierowcy marki  Volkswagen  po wypadku w szpitalu przeprowadzono badania tomografem. Wówczas odkryto w głowie Wojciecha P. tętniaka. 


- Było zderzenie pojazdów. Prawo przewiduje, że po stronie osoby potencjalnie zobowiązującej do naprawienia szkody musi wystąpić wina. Tutaj jej nie było, z naszych ustaleń wynika ze sprawca zasłabł za kierownicą - mówi Dorota Chmielewska,  dyrektor Biura Ubezpieczeń Komunikacyjnych Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych.

- Od niego nie wymagam pokrycia strat. Był ubezpieczony, to jest oszustwo towarzystwa ubezpieczeniowego i wyłudzenie pieniędzy - mówi Mirosław Binienda, syn pana Józefa.


Wojciech P. przeszedł zabieg usunięcia tętniaka. Obecnie przebywa na rehabilitacji. Nawet jego rodzina uważa, że odszkodowanie powinno zostać wypłacone rodzinie Biniendów.  Poprosiliśmy o zapoznanie się ze sprawą Biuro Rzecznika Ubezpieczonych. Okazuje się, że nie ma żadnych podstaw do odmówienia wypłaty odszkodowania rodzinie Państwa Biniendów.


- Można stwierdzić różne schorzenia, ale nie musi to mieć wpływu, musi to być w związku przyczynowym. Na tę okoliczność potrzebna jest opinia, że w dniu tym i tym pan Iksiński miał tętniaka, przez co utracił świadomość. Wówczas możemy wyłączyć odpowiedzialność,  w innym przypadku nie może o tym mowy – mówi Aleksander Daszewski,  radca prawny  Biura  Rzecznika Ubezpieczonych.


W lutym informowaliśmy o podobnym przypadku.  Pan Marek Niemiec z Łodzi walczył przez kilka miesięcy także z Towarzystwem Ubezpieczeń Wzajemnych  o wypłatę należnego mu odszkodowania. Pod odmową wypłaty  ubezpieczenia podpisał się ten sam  pracownik,   co w przypadku rodziny Państwa Biniendów.

-  Miałem bardzo podobną historię,  też kierowca  z naprzeciwka zasłabł. Doszło do czołowego zderzenia i towarzystwo również odmówiło mi wypłaty odszkodowania - mówi Marek Niemiec, który  walczył o odszkodowanie.


Kiedy sprawą zajęła się Interwencja - Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych zmieniło nagle decyzję i  zdecydowało się wypłacić odszkodowanie Panu Markowi.

-  Po tym jak zajął się tym program Interwencja,  pieniądze szybko zostały przekazane na moje konto. Stanowisko zostało zmienione. Ubezpieczyciel przejął winę - mówi Marek Niemiec, który  walczył o odszkodowanie. *

*skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl