Dlaczego zabiła 5-letniego Gabrysia?

Ta szokująca zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. Magdalena R. udusiła swojego 5-letniego syna, a jego ciało przez kilka tygodni trzymała w wersalce. Zbrodnię odkryła właścicielka mieszkania, od której wynajmowała je morderczyni. Magdalena R. była prostytutką, Gabryś nie był jej jedynym dzieckiem. Dlaczego zabiła?

- Roje much, okna otwarte. Nie było tego tak czuć, ale im dalej w mieszkaniu, tym bardziej. Moją uwagę zwróciły muchy przy wersalce. Otworzyłam i to był szok – opowiada właścicielka mieszkania, która znalazła zwłoki chłopca.

Morąg na Mazurach. W jednym z tamtejszych domów przez ostatnich kilka miesięcy mieszkanie wynajmowała 31-letnia Magdalena R. Mieszkała razem z 5-letnim synkiem Gabrysiem. Na jej temat nikt nic nie wiedział, choć mieszkańców zastanawiało, dlaczego dziecko tak często płacze i rzadko wychodzi z matką na podwórko.

- Słyszałam jak dziecko płakało, a ona na nie strasznie krzyczała,  a dziś jak się dowiedziałam, to płakałam. Nawet mój 16-letni syn płakał. To taki fajny chłopczyk był. Jak wychodził, to nawet nie miał się gdzie bawić, bo tu nie ma gdzie. W piłkę pograł i wracał, a w domu znowu płacz. Ja to jestem przerażona, ona wyglądała na miłą, sympatyczną kobietę. Dobrze z oczu jej patrzyło - opowiada Iwona Zakrzewska, sąsiadka.

Po kilku miesiącach Magdalena R. oznajmiła właścicielce mieszkania, że rezygnuje z dalszego wynajmu, jednak gdy właścicielka chciała odebrać zaległy czynsz, wynajmująca unikała kontaktu.

- W mieszkaniu był bałagan jak w melinie. Leżały puszki po piwie, a wcześniej było ładnie i czysto, jak u kobiety. Nic nie wskazywało, że alkohol, nic nie było widać – opowiada właścicielka mieszkania. 

To, co właścicielka mieszkania odkryła w wersalce, wokół której krążył rój much, było przerażające.

- Zobaczyłam rozkładające się ciało, robaki po tym chodziły. Podejrzewałam, że to mogą być zwłoki dziecka. Leżały w czarnym, foliowym worku. Zobaczyłam tylko dwie nóżki dziecka, wyszłam z mieszkania i zadzwoniłam na policję – opowiada kobieta.

Magdalena R. została zatrzymana w Olsztynie i przewieziona do Morąga gdzie usłyszała prokuratorskie zarzuty. Jak powiedział przesłuchujący ją prokurator, przyznała się do zamordowania swojego 5-letniego synka. Prokuratura musi teraz ustalić, kiedy doszło do zabójstwa. Wiadomo jednak, że kobieta przez co najmniej kilka tygodni mieszkała razem z ciałem 5-latka.

- Kobieta zeznała, że zabiła dziecko w lutym, ale sąsiedzi mieli widzieć dziecko jeszcze w kwietniu. Czy był to luty czy kwiecień, na pewno minęło kilkanaście tygodni. Będą badania, dzięki którym  ustalimy datę. Kobieta wszystko opisała. Ale są to tak drastyczne fakty, że nie chcę ich ujawniać. Mogę tylko powiedzieć, że dziecko zostało uduszone. Z zebranego materiału wynika, że zaniosła ciało do łazienki, owinęła w koc i próbowała podpalić. Jednak było dużo dymu, bała się, że zauważą to sąsiedzi, więc ogień zgasiła i ukryła ciało. Stąd nadpalony koc i część ciała dziecka – mówi Zdzisław Łukasiak, prokurator rejonowy z Ostródy.

Magdalena R. wyjaśniła śledczym, dlaczego chciała pozbyć się dziecka. Z jej tłumaczeń wynikało m.in., że synek przeszkadzał jej pracować. Jak się okazuje, Magdalena R. pracowała w jednej z olsztyńskich agencji towarzyskich. Jej koleżanki z pracy, do których udało się dotrzeć, są zszokowane.

- O dziecku nie chciała rozmawiać, mówiła, że ma z nim problemy, że oddała je domu dziecka – opowiada jedna z prostytutek.
Magdalena R. wynajmowała mieszkanie w Morągu, pracowała w Olsztynie, ale pochodziła z Mrągowa. Zamordowany przez nią 5-latek nie był jej jedynym dzieckiem.

- Ma 10-letniego syna, ale jest pozbawiona praw rodzicielskich, opiekunem dziecka jest babcia – informuje Izabela Niedźwiedzka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.

Dlaczego Magdalena R. zabiła własne dziecko? To ustalą biegli psychologowie. Kobieta zostanie poddana obserwacji w zamkniętym oddziale psychiatrycznym – ale zarówno jej znajomi z Mrągowa, jak i mieszkańcy Morąga, gdzie doszło do tragedii, uważają, że tego, co się stało, nic nie usprawiedliwia.

- Mogła komuś oddać to dziecko  przecież ludzie co nie mogą mieć dzieci, chętnie by je wzięli. Trzeba było zamordować? To jest nie do pomyślenia –podsumowuje jedna z mieszkanek Morąga.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl