Towar zatrzymał, pieniędzy nie wysłał
Folia zniknęła, przelew nie dotarł. Arkadiusz Cz. kupił od pana Jacka i Roberta folię za 109 tys. zł. Towar dostał, gdy pokazał zlecenie przelewu. Pieniądze nigdy jednak nie dotarły na konto mężczyzn. Kupującego nazywają oni oszustem. Mają żal do prokuratury, która przez trzy miesiące nie poznała nawet historii rachunku bankowego Arkadiusza Cz.
Pan Jacek i pan Robert niedaleko Warszawy prowadzą działalność gospodarczą. Handlują folią oraz opakowaniami. Choć firmę prowadzą od 6 lat, sytuacja jaka miała miejsce w kwietniu tego roku, przydarzyła im się po raz pierwszy. Wszystko zaczęło się od zamówienia jakie złożył Arkadiusz Cz.
- Transakcja miała być płatna przy odbiorze. Pan Cz. nie chciał płacić gotówką. Pojechałem z pracownikiem na miejsce dostawy i w biurze wręczyliśmy panu Cz. fakturę, a on dokonał przelewu przez laptopa. Wydrukował mi potwierdzenie. Numer rachunku się zgadzał, kwota też, więc dostał nasz towar. Później okazało się, że ten przelew do nas nie dotarł, podejrzewam, że został sfałszowany – opowiada Jacek Cygan, współwłaściciel firmy sprzedającej folię i opakowania.
Jedziemy na jedną z warszawskich ulic, gdzie ma prowadzić działalność Arkadiusz Cz. Nie ma po nim śladu. Spotykamy za to panią Katarzynę, która prowadzi rodzinną firmę i która kilka lat temu współpracowała z Arkadiuszem Cz. Kobieta nie ma najlepszych wspomnień.
- Pan Arkadiusz trafił do mnie za pośrednictwem mojego syna, powiedział, że chętnie zająłby się sprzedażą środków czystości. Obiecałam, że pomogę. Otworzył działalność gospodarczą i wszystko się zaczęło. Wystawialiśmy faktury, brał ode mnie towar i zawoził go klientom. Brał faktury przelewowe, zmieniał na gotówkowe i brał pieniądze. Gdy dzwoniłam do klientów, twierdzili, że zapłacili. Okazało się, że pan Arkadiusz w każdej z tych firm był i te pieniądze odebrał – mówi Katarzyna Matuszewska-Zdziech, która współpracowała z Arkadiuszem Cz.
Arkadiusz Cz. zgodził się na rozmowę. Nie chciał jednak pokazywać twarzy. Twierdził, że może to mu przeszkodzić w prowadzeniu biznesu. Odpiera wszystkie zarzuty. Dlaczego nie zapłacił 109 tys. zł. panu Jackowi i panu Robertowi? Takiego tłumaczenia wspólnicy jeszcze nie słyszeli.
Arkadiusz Cz.: Dotarłem do pewnych dokumentów, z których wynika, że ten towar nie jest zgodny z tym, jak go opisują i sprzedają.
Reporter: Czy przekazał pan te uwagi właścicielom firmy?
Arkadiusz Cz.: Nie, bo nie miałem się okazji z panem Jackiem spotkać.
Reporter: Dlaczego pan nie oddał tego towaru?
Arkadiusz Cz.: Powiedziałem panu Jackowi, że część tego towaru sprzedałem.
Reporter: Skoro był on niezgodny z opisem, jak pan mówi, to dlaczego pan go sprzedawał dalej?
Arkadiusz Cz.: To dopiero później wyszło, bo miałem reklamacje od rolników. Po prostu to nie jest folia do sianokiszonki, tylko zwykła folia strecz, biała.
Reporter: Pan przedstawił tej firmie przelew.
Arkadiusz Cz.: Ja nie wystawiłem przelewu, tylko zlecenie przelewu, a to są dwie różne rzeczy.
- To było perfidne oszustwo, bo jeśli nie było przelewu, to przecież mógł zwrócić nam towar, a towar zniknął. Już go nie ma w tamtym miejscu, czyli to jest oszustwo – mówi Robert Barczyk, współwłaściciel firmy sprzedającej folię i opakowania.
- To jest człowiek bardzo miły, bardzo sympatyczny. Obieca złote góry, jeżeli zobaczy, że może od kogoś wyciągnąć pieniądze. Zamówiłam maszynę do robienia worków foliowych. Dałam mu pieniążki, żeby po nią pojechał. Nie odzyskałam ani maszyny, ani pieniędzy. Ti bardzo często przyjeżdżają rożne osoby z banków i szukają pana Arkadiusza. Przychodzą też listy z banków, które odnoszę na pocztę – opowiada Katarzyna Matuszewska-Zdziech, która współpracowała z Arkadiuszem Cz.
- Z panią Matuszewską się długo nie widziałem. Ja jestem osobą, która nie lubi się źle o kimś wypowiadać i nie chciałbym, żeby ktoś się źle o mnie wypowiadał. Wiadomo w branży biznesowej, gdzie dwóch jest wspólników, to się nigdy człowiek nie dogada – twierdzi Arkadiusz Cz.
Osobą, która również czuje się oszukana jest pan Grzegorz z Góry Kalwarii. W grudniu ubiegłego roku potrzebował dużej ilości folii stretch. Firma, od której kupił towar, była zarejestrowana na brata Arkadiusza Cz. Pan Grzegorz zapłacił ponad 130 tys. zł. Folii do dziś nie otrzymał.
- Za wszystkim stoi Arkadiusz Cz. Nie mam najmniejszych wątpliwości. Był u mnie w tym magazynie, biurze, również w domu prywatnym. Ta kwota nas zniszczyła, mieliśmy pieniądze na duże auto, a teraz prowadzimy tylko sprzedaż detaliczną, dlatego, że Arkadiusz Cz. nas oszukał. Ja już jestem uodporniony na rozmowy z tym człowiekiem, bo wiem, że to wszystko kłamstwa. Ostatnio powiedział mi, że jest teraz uczciwym przedsiębiorcą, który handluje pomidorami – twierdzi Grzegorz Goliszewski, przedsiębiorca z Góry Kalwarii.
- To nie jest moja firma, ja chciałem bratu pomóc wystartować na rynku. To jest mojego brata sytuacja, ja umywam od tego ręce – mówi Arkadiusz Cz.
Sprawą pana Jacka i pana Roberta od maja tego roku zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Mińsku Mazowieckim. Pan Robert nie jest zadowolony z pracy śledczych. Twierdzi, że w przeciągu 3 miesięcy można było zrobić znacznie więcej.
- Arkadiusz Cz. został przesłuchany w charakterze świadka, z jego zeznań wynika, że nie miał on zamiaru oszukania pokrzywdzonego. Brak przelania pieniędzy tłumaczy tym, że w momencie dokonywania przelewu nie wiedział, że nie ma odpowiednich środków. Zwróciliśmy się do banku o nadesłanie historii tego rachunku. Prowadzimy czynności zmierzające do wyjaśnienia sprawy oszustwa na szkodę pana Jacka – zapewnia Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
- Jak się nie ma pieniędzy, to można zwrócić towar i nie ma tematu. A tu nie ma towaru i nie ma pieniędzy – mówi Robert Barczyk, współwłaściciel firmy sprzedającej folię i opakowania.
Arkadiusz Cz. mówi, że dostaje SMS-y z pogróżkami i obawia się o swoją rodzinę. Twierdzi także, że ludzie go mylą z innym mężczyzną, który oszukuje firmy.
- Obojętnie co by się na rynku nie stało, wszystko idzie na mnie. Słyszałem, że gdzieś wózki widłowe zginęły i też na mnie. Mały jest rynek folii, wszyscy wszystko wiedzą, a co by się nie stało, to wszystkiemu winien jestem ja – twierdzi Arkadiusz Cz.
- Zatrudniamy 18 osób. 109 tys. zł to dla nas duże obciążenie. Jakoś będziemy musieli dać sobie z tym radę, ale chcemy żeby coś się działo w tej sprawie – podsumowuje Jacek Cygan, współwłaściciel firmy sprzedającej folię i opakowania.*
* skrót materiału
Reporter: Grzegorz Kowalski