Biznes na bezdomnych psach

Rafał P. wyłapuje bezdomne psy w kilku podkrakowskich gminach. Za każdego dostaje prawie 2 tys. zł. Problem w tym, że dwa lata temu prokuratura oskarżyła go o znęcanie nad zwierzętami. Mężczyzna prowadził wtedy schronisko w Olkuszu, które odwiedzili obrońcy praw zwierząt. To, co zobaczyli przeszło ich najśmielsze oczekiwania.

20 marca tego roku podkrakowska gmina Zielonki podpisała umowę na wyłapywanie i transport bezdomnych zwierząt z firmą Rafała P. z Olkusza. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Rafał P. dwa lata temu został oskarżony przez prokuraturę o znęcanie się nad zwierzętami. Sprawa prowadzonego kiedyś przez Rafała P. schroniska odbiła się szerokim echem w lokalnej społeczności.

- Pojechaliśmy do schroniska zimą w 2008 roku. Pierwsze, co nam się rzuciło w oczy, to było ogromne przepełnienie i brud. Nie było odpowiedniej ilości jedzenia. Psy walczyły o wszystko: budy, jedzenie, dominację. Oprócz dużych wybiegów, były bardzo ciasne klatki, w których zamkniętych było po kilka psów, np. rottweiler i kilka małych piesków. Matka ze szczeniakami nie miała budy, szczeniaki leżały przymarznięte do ziemi – opowiada Urszula Sołtysik, były członek zarządu Fundacji Pro Animals.

- Większość psów była bardzo pogryziona i schorowana. Mnóstwo odchodów pełnych krwi, resztki jakichś kości, to był okres zimowy, więc wszystko brodziło w ogromnym błocie – dodaje wolontariuszka Fundacji Pro Animals.

Fundacja zabrała ze schroniska psy, które według niej były w najgorszym stanie. Jednocześnie zaczęła zbierać świadków i dowody, które ich zdaniem miały świadczyć o wieloletnich zaniedbaniach.

- To nie jest zaniedbanie tygodniowe czy miesięczne.  To nawet celowe działanie, ponieważ zawsze można zrobić cokolwiek, a tam nie było nic zrobione. Pies był wyłapywany i wrzucany za kraty – twierdzi wolontariuszka Fundacji Pro Animals.

- Z tego, co pamiętam zabraliśmy 24 lub 25 psów, wszystkie były chore, miały nosówkę, każdy z nich miał zapalenie płuc, wszystkie były przeziębione – dodaje Urszula Sołtysik, były członek zarządu Fundacji Pro Animals.

Sprawą zainteresowano organy ścigania. Prokuratura w Olkuszu prowadziła dwa postępowania przeciwko Rafałowi P., właścicielowi schroniska. Obydwa zakończone aktem oskarżenia. W  2010 roku zapadł wyrok nakazowy.

- Ten wyrok zgodnie z prawem nie istnieje, tak jakby nie zapadł. To był wyrok skazujący, uznający winę oskarżonego – mówi Rafał Ziętek, rzecznik Sądu Rejonowego w Olkuszu.

- Przedmiotem postępowania było znęcanie się nad zwierzętami. Nieprawidłowości dotyczyły transportu chorych zwierząt, przetrzymywania zwierząt w dużym zagęszczeniu, przetrzymywania w jednej klatce zwierząt różnej płci, jak również niedożywianie zwierząt, brak wody – informuje  Wiesław Zięba z Prokuratury Rejonowej w Olkuszu.

- Nasza fundacja złożyła zawiadomienie o przestępstwie przeciwko burmistrzowi Olkusza za brak nadzoru i wspieranie działalności schroniska pana P. – opowiada Tadeusz Wypych, członek zarządu Fundacji dla Zwierząt Argos.

- Burmistrz pod naciskiem cofnął zezwolenie przedsiębiorcy, ale tylko do terenu miasta Olkusz – dodaje Elżbieta Namysłowska-Opach, wiceprezes Fundacji Pro Animals.

Do dzisiaj postępowania sądowe nie zostały zakończone. Schronisko jednak oficjalnie zostało zamknięte. Oficjalnie, gdyż faktycznie w tym samym miejscu, w tych samych budach nadal przebywa około 20 psów. Zakład opieki nad zwierzętami teraz nie musi już być kontrolowany przez powiatowego lekarza weterynarii. Próbowaliśmy umówić się na rozmowę z byłym właścicielem schroniska. Wyznaczył termin spotkania na następny dzień.

Przyjechaliśmy, ale brama była zamknięta. Poinformowano nas, że pana Rafała nie ma. Po naszym kolejnym telefonie zezwolił swoim pracownikom na wpuszczenie nas do środka. Wizualnie część byłego schroniska, którą nam pokazano, nie wygląda najgorzej. Drugiej jego części oraz ambulatorium pokazać nam jednak nie chciano.

- Na kwarantannę was nie wpuścili, ale to powiatowy lekarz zakazał, do ambulatorium też on ma klucze – powiedział nam przez telefon Rafał P.

W 2010 roku powiatowy lekarz weterynarii z Olkusza złożył do prokuratury doniesienie o nielegalnym schronisku. Ani zarzuty prokuratora, ani toczące się postępowania sądowe nie przeszkadzają organom samorządowym podpisywać umów z Rafałem P. Okazuje się, że nie tylko gmina Zielonki ma podpisaną z nim umowę na wyłapywanie bezdomnych zwierząt. Takich gmin jest dużo więcej.

- Powiem szczerze, że nie wiedziałem o tych zarzutach pana P. Nie miałem jednak żadnego wyboru, nie ma innej firmy, która mogłaby tego typu usługi świadczyć – tłumaczy Antoni Rumian, wójt gminy Michałowice.

Polskie prawo nie jest doskonałe. Jednak wiele zależy od podejścia urzędników. Rafał P. za każdego odłowionego psa inkasuje około 2 tys. zł od gminy. Gminy mają tylko obowiązek zapewnić, że psy trafią do schronisk. Jednak nie ma obowiązku weryfikacji, co faktycznie dzieje się z tymi z zwierzętami dalej.*

* skrót materiału

Reporterka: Sylwia Kozłowska-Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl