Gwiezdne wojny w krakowskiej kamienicy

Mężczyzna przebrany w postać z Gwiezdnych Wojen wdrapał się na dach kamienicy w centrum Krakowa i przeciął kable internetowe mieszkańców. Brzmi komicznie, ale lokatorom kamienicy wcale nie jest do śmiechu. Mówią, że właściciel budynku ich terroryzuje. Miał zabetonować rury kanalizacyjne, odciąć wodę, niszczyć zamki w drzwiach, a nawet wylewać na klatkę śmierdzący kwas mlekowy.

Grzegorz Kamiński i Mieczysław Bielawski są właścicielami agencji reklamowej przy ul. Floriańskiej w Krakowie. Firmie dobrze się wiodło m.in. dzięki dobrej lokalizacji w centrum miasta. Niestety, to właśnie miejsce stało się ich przekleństwem, kiedy trzy lata temu kamienicę przejął nowy właściciel.

- Problemy pojawiły się na samym początku. Jeden z właścicieli powiedział, żebyśmy nawet nie myśleli o tym, że będziemy tutaj prowadzić działalność, ponieważ to są lokale, do których on ma akt prawny, a nasze umowy są zawarte w sposób bezprawny – opowiada Grzegorz Kamiński, współwłaściciel agencji reklamowej.

- Mój klient z całą pewnością nie ma wypowiedzianej umowy najmu i w stosunku do niego nie toczyło się żadne powództwo eksmisyjne. Natomiast wiem, że w stosunku do pozostałych najemców toczyły się takie procesy i sąd nie uznał żeby najemcy musieli opuścić lokale – dodaje Anna Maria Niżankowska-Horodecka, pełnomocnik agencji reklamowej.

Agencja reklamowa umowę najmu ma podpisaną do końca 2014 roku, reszta firm nawet do roku 2017. Do tego czasu mogą legalnie zajmować pomieszczenia. Jednak działania „nieznanych sprawców”, takie jak zabetonowanie rur kanalizacyjnych i toalet, wylewanie cuchnącego kwasu mlekowego na klatkę i niszczenie przewodów satelitarnych, znacznie utrudniają prowadzenie działalności.

- Ze względu na ten brzydki, nieprzyjemny zapach klienci są bardzo źle nastawieni, nie chcą robić zakupów, ostatnio jedna klientka zasłabła – opowiada Wiesława Adamska, pracownica sklepu z bielizną mieszczącego się w kamienicy.

- Nie mamy tutaj wody, musimy korzystać z toalety, która jest na drugim piętrze w kamienicy albo grzecznościowo z kawiarni naprzeciwko. To jest tylko jeden problem. Nie mamy linii telefonicznych – dodaje Aneta Szymczuk, pracownica  biura podróży mieszczącego się w kamienicy.

Dodatkowo nowy właściciel postanowił legitymować każdą osobę, która wejdzie do kamienicy. Zarówno właścicieli firmy, jej pracowników, jaki i klientów. Interwencje policji są tam na porządku dziennym.

Okazuje się, że w legitymowaniu lokatorów i blokowaniu wejścia do kamienicy uczestniczy dozorca budynku, Aleksander K. Jest to ten sam mężczyzna, który kilka dni temu został przyłapany na przecinaniu kabli internetowych na dachu kamienicy. Był w przebraniu Lorda  Vadera, postaci z filmu Gwiezdne Wojny. Dzisiaj może spokojnie nękać lokatorów kamienicy. Mało tego, ma swobodny dostęp do ich prywatnych danych osobowych, a organom ścigania śmieje się w twarz.

- Ten pan ma przedstawionych 6 zarzutów, m.in. o niszczenie mienia, przecinanie kabli telefonicznych, internetowych. Sprawę kierujemy do prokuratury – informuje Dariusz Nowak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

- Właściciel powiedział, że on może być wszędzie, a policja, że absolutnie nie może uczestniczyć w zbieraniu danych osobowych. Policja spisała tę sprawę, ale jest to w takim zawieszeniu. Powiedzieli, żebyśmy zgłaszali kolejne rzeczy – mówi Mieczysław Bielawski, współwłaściciel agencji reklamowej, która mieści się w kamienicy.

Zarzuty karne nie przeszkadzają 44-letniemu mężczyźnie nękać kolejnego lokatora. 73-letni John Hadman do Polski przyjechał 15 lat temu. Od blisko 8 lat mieszka w wynajmowanym mieszkaniu w centrum Krakowa przy ul. Św. Marka. Tam miał swój azyl spokoju i bezpieczeństwa. Niestety, jest to ta sama kamienica – tylko z innym adresem - w której swoją działalność prowadzą pan Mieczysław i Grzegorz, i niestety ten sam właściciel. Życie starszego pana od trzech lat przypomina koszmar.

- Wywiercili dziurę w suficie, aby wlać do środka śmierdzący kwas mlekowy, podobnie na korytarzu. Sześciokrotnie zakleili zamki do moich drzwi, okleili również same drzwi, tak żebym nie mógł dostać się do środka. Policja twierdzi, że nie może nic zrobić. Odcięli mi wodę, elektryczność, gaz – wylicza John Hadman.

73-letni Anglik czynsz za mieszkanie płaci regularnie do sądowego depozytu, a umowa najmu jest ważna jeszcze przez dwa lata. Jednak nowy właściciel kamienicy chce pozbyć się staruszka szybciej. Przy jego drzwiach umieścił kamery i gdy tylko mężczyzna wychodzi do sklepu lub do lekarza, „nieznany sprawca” niszczy zamki i zakleja drzwi. Starszy mężczyzna od kilku lat musi korzystać z pomocy przyjaciół.

- Zakupy robią za mnie przyjaciele, zawsze potrzebuję kogoś na miejscu, nawet kiedy wy przyszliście, nie mogłem zejść na dół i was wpuścić, ponieważ natychmiast zablokowaliby mi mieszkanie – mówi John Hadman.

- Od dwóch lat poczta Johna przychodzi do mnie, bo listy ginęły z jego skrzynki. Nigdy bym nie przypuszczał, że w środku miasta, w XXI wieku, w cywilizowanym kraju może dojść do takiej sytuacji, że właściciel budynku,  który prześladuje Johna od kilku lat, będzie bezkarny – dodaje przyjaciel Anglika, Paweł Kubisztal.

Od momentu zatrzymania sławnego „Vadera” na znak protestu wobec bezskuteczności działań organów ścigania, część przyjaciół 73-letniego Johna przychodzi w odwiedziny również w maskach. Bulwersuje ich fakt, że to od tego samego mężczyzny zależy, czy będą mogli podać staruszkowi jedzenie czy też nie. Bardzo często dozorcy po prostu nie ma, a wtedy przekazanie jedzenia jest utrudnione. Interwencje policji również są tam na porządku dziennym.

W równie trudnej sytuacji jest 82-letni pan Eugeniusz mieszkający w tej samej kamienicy kilka pięter wyżej. Właściciel budynku zdjął z zawiasów drzwi do jego mieszkania i zwrócił dopiero po półtora roku. Tyle samo czasu mężczyzna żył bez wody.

- Czekam na mieszkanie i wyprowadzam się, bo tu same eksmisje. Muszę stąd pójść, bo półtora roku się nie kąpię, bo nie ma wody. Ja tu mieszkam ponad 40 lat, dawniej tu miałem spokój. Policja o wszystkim wie, prokuratura wie i nic. To nowoczesny Al Capone Krakowa i on tu rządzi w centrum – twierdzi Eugeniusz Krawczyk, mieszkaniec kamienicy.

Po interwencji policji John Hadman chociaż na chwilę mógł opuścić swoje mieszkanie. Ale nauczony doświadczeniem wie, że to tylko tymczasowe rozwiązanie. Z przykrością stwierdza, że gdyby wiedział, co go spotka w Polsce, nigdy by się nie zdecydował na przyjazd do naszego kraju.

- Przybyłem do katolickiego kraju, w którym 95 procent społeczeństwa chodzi do kościoła. To nie jest chrześcijańskie zachowanie. Pisałem nawet do arcybiskupa Krakowa, ale nie pofatygował się odpowiedzieć. Jeśli jesteś członkiem Unii Europejskiej, musisz szanować innych obywateli, a nie znęcać się nad nimi. Musisz działać zgodnie z prawem i demokracją. Spakuję swoje rzeczy, zamówię odpowiedni samochód i wynoszę się stąd – mówi John Hadman.*

* skrót materiału

Reporterki: Agnieszka Zalewska, Agnieszka Molęda

azalewska@polsat.com.pl