Szpitalne zakłady pogrzebowe?

Łódzką aferę pogrzebową pamiętają wszyscy. To właśnie od 2004 roku zostało wprowadzone rozporządzenie Ministra Zdrowia zakazujące funkcjonowania zakładów pogrzebowych na terenach szpitali. Jednak w myślenickim taki zakład funkcjonuje, co spowodowało wojnę miedzy lokalnymi zakładami pogrzebowymi.

Szpital powiatowy w Myślenicach. Tutejsze prosektorium jest dzierżawione od lat przez właściciela jednego z myślenickich zakładów pogrzebowych. To prowadzi do konfliktów z innymi domami pogrzebowymi. Podobne sytuacje miały się już nie zdarzać po tzw. aferze łódzkiej. Wtedy udowodniono, że oferowano usługi pogrzebowe na terenie szpitali. Dziś to jest zabronione.


- Rozporządzenie ministra zdrowia z 2004 roku mówi, że szpitalom nie wolno dzierżawić prosektoriów zakładom pogrzebowym - mówi Jan Szczuciński z  Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.


 Zakład pogrzebowy oficjalnie nie działa, bo jego siedziba znajduje się 100 metrów od prosektorium. Po drugiej stronie ulicy. Prowadzi do niego specjalna furtka. Informacja w zakładzie pogrzebowym jasno mówi, gdzie znajdziemy właściciela.


- Nie ma przepisów zabraniających dzierżawy prosektorium podmiotom prowadzącym działaność poza terenem wynajmowanych pomieszczeń na  działalność z tytułu usług pogrzebowych - mówi Adam Styczeń, dyrektor  Szpitala Powiatowego w Myślenicach.


- Jest jedyny warunek, że na terenie szpitala nie można wykonywać usług pogrzebowych. Nikt nie udowodnił panu D., że prowadził działalność pogrzebową na terenie prosektorium - mówi  Józef Tomal, starosta powiatu myślenickiego.


Udowodniono natomiast wyłudzanie pieniędzy od rodzin zmarłych.  Rodziny w  prosektorium musiały płacić za usługi już zapłacone przez szpital.


- Chcąc odebrać moja mamę z prosektorium, musiałam zapłacić  350 złotych. Oni żerują na tym, że rodzina jest w szoku. Nie wiedziałam, że za takie rzeczy się nie płaci -  mówi pani Ewa, która twierdzi, że została oszukana.


- Sprawa  dotyczyła oszustwa na szkodę wielu osób. To było ponad 200 osób prywatnych. Orzeczona została kara jednego  roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania tej kary na 3 letni okres próby, orzeczona została również kara grzywny -  mówi Lucyna Podsadecka z  Sądu Rejonowego w Myślenicach.


Mimo wyroku Robert D. nadal działa w prosektorium, a jego zakład pogrzebowy po drugiej stronie ulicy. Dyrekcja szpitala twierdzi, że oprócz  symbolicznej kary finansowej nic więcej nie może zrobić.


- Musimy  zastosować się  do obowiązujących treści, warunków wynikających z umowy - mówi Adam Styczeń, dyrektor  Szpitala Powiatowego w Myślenicach.
- Nad tą umową  może  pochylić się  stu  prawników i pewnie będzie sto pięćdziesiąt  opinii -  mówi  Józef Tomal, starosta powiatu myślenickiego.


- Takie patologie mają miejsce, może coraz rzadziej. Kiedyś były częste, dziś jest ich niewiele. Jest lepiej,  ale nie jest do końca dobrze - mówi  Jan Szczuciński z  Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.  *

*skrót materiału

Reporter: Michał Bebło


mbeblo@polsat.com.pl