Bezcenna, zaginiona rzeźba u proboszcza!

Sensacyjne odkrycie w Stargardzie Szczecińskim! Wyjątkowo cenna, zabytkowa rzeźba, która w 1975 roku zniknęła z kościoła w Bobrownikach znalazła się... w pokoju proboszcza innej parafii. Rzeźby poszukiwał nawet Interpol. Proboszcz jest z wykształcenia historykiem.

500-letnia rzeźba św. Mikołaja zaginęła 37 lat temu. Wpisana w 1958 roku do rejestru zabytków od wieków znajdowała się w średniowiecznym kościołku w Bobrownikach. W 1975 roku odkryto, że unikatowa rzeźba zniknęła. Milicyjne śledztwo nie przyniosło rezultatów.

- To jest rzeźba późnośredniowieczna, późnogotycka z XV wieku. Przedstawia biskupa. Powinna stać w kościele. Kartę ewidencyjną założono w 1962 roku. Jej wartość jest bardzo duża. Można ją nazwać bezcenną – opowiada Tomasz Wolender, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Szczecinie.

6 lipca zachodniopomorscy policjanci z prokuratorskim nakazem przeszukania weszli do parafii św. Józefa przy kościele św. Jana w Stargardzie Szczecińskim. Tam w prywatnym pokoju proboszcza odnaleźli poszukiwaną od lat zabytkową rzeźbę.

- Byliśmy z konserwatorem zabytków. Wykonywaliśmy oględziny rzeźby, była uszkodzona – mówi Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

- Zdarta jest polichromia, brakuje też pastorału i całej ręki – dodaje oficer operacyjny zachodniopomorskiej policji.

Policjanci wpadli na ślad zaginionej rzeźby dzięki muzealnikowi. Mężczyzna bywając u proboszcza wielokrotnie widział rzeźbę, wówczas jeszcze z tzw. polichromią, czyli wielobarwną ozdobą malarską na figurze. Nie skojarzył jednak, że to zaginiony eksponat. Ostatnio znów ją zauważył, ale już bez polichromii. To go zastanowiło. Zawiadomił śledczych.

- Według świadka, który posiada wiedze z zakresu historii sztuki, ta rzeźba była zniszczona. W katalogu zabytków jest ona określona jako polichromowa – informuje Monika Krajewska w Prokuratury Rejonowej w Stargardzie Szczecińskim.

- Nie wiemy, kiedy została zdarta polichromia i kiedy w jej posiadanie wszedł proboszcz. Mam nadzieję, że to się wyjaśni. Nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie interwencja policji – dodaje oficer operacyjny zachodniopomorskiej policji.

Proboszczem, u którego odnaleziono rzeźbę, jest ksiądz doktor Jarosław S. - z wykształcenia historyk sztuki. Duchowny nie chciał oficjalnie udzielić nam wywiadu. Co zastanawiające, znał każdy nasz krok podczas pobytu ekipy reporterskiej w Szczecinie i Stargardzie Szczecińskim.

Reporter: Jestem z Polsatu, realizujemy materiał o zabytkach sakralnych.
ks. Jarosław S.: I chcecie sfotografować złodzieja.
Reporter: Chcemy spytać księdza o jego wersję zdarzeń.
ks. Jarosław S.: Wersja jest jedna. Byliście w prokuraturze, byliście wczoraj u konserwatora zabytków, to macie pełen obraz.
Reporter: Słyszę, że ksiądz wie wszystko?
ks. Jarosław S.: Sporo.

Ksiądz Jarosław S. twierdzi, że w 2001 roku znalazł zaginioną rzeźbę na strychu kościoła w Chociwlu. Towarzyszył mu ówczesny proboszcz tamtejszej świątyni. W jaki sposób bezcenny zabytek z Bobrownik znalazł się na parafii w Chociwlu? Kto i kiedy go przewiózł? Tego nikt nie wie. Rozmawialiśmy z księdzem Tadeuszem Jóźwiakiem, byłym proboszczem parafii w Chociwlu.

Ksiądz: Chodziliśmy po strychu, to leżało na plebani w Chociwlu.
Reporter: To jest rzeźba z Bobrownik.
Ksiądz: Ja tego wówczas nie wiedziałem. Leżało coś zaniedbane, a proboszcz znał się na sztuce, więc zaproponowałem, żeby ją wziął i oddał do renowacji. On nie przejął tego od parafii. Na piśmie się zobowiązał, że odda to do renowacji, ale to pismo zginęło.
Reporter: Po za wami nikt tego nie wiedział?
Ksiądz: Ja nie wiedziałem, co to jest.

- Nie wiedziałem, że rzeźba jest poszukiwana przez policję. Rzeczywiście, powinienem to zgłosić w tamtym czasie lub później, nie zrobiłem tego – mówi ksiądz Jarosław S., u którego policja znalazła rzeźbę.

W ten sposób prawie półtorametrowa rzeźba trafiła do mieszkania księdza w Stargardzie Szczecińskim. Dlaczego nie zawiadomiono policji oraz Urzędu Konserwatorskiego o znalezisku? Nie wiadomo. Można było przypuszczać, że rzeźba jest bezcenna.

- Słyszałem, że ktoś komuś dał ją na zasadzie prezentu. Spotykamy się z tym, ale nie jest to właściwe. Ci ludzie są zarządcami, ale nie są właścicielami. Nie mają prawa dać komuś takich rzeczy w prezencie. Zabrania tego prawo kanoniczne – mówi oficer operacyjny zachodniopomorskiej policji.

Ksiądz przedstawił nam inną wersje, niż prokuratorom i policjantom. Śledczy nie postawili jak na razie nikomu zarzutów.

- Z zeznań księdza wynika, że nie miał on świadomości, że posiada u siebie cenny zabytek – mówi Monika Krajewska w Prokuratury Rejonowej w Stargardzie Szczecińskim.

Reporter: Ksiądz jest historykiem sztuki. Jak to możliwe, że ksiądz nie wiedział, jaki to jest unikat?
ks. Jarosław S.: Ja wiedziałem jaki to unikat, że ta rzeźba ma 500 lat.
Reporter: To dlaczego ksiądz nie poinformował konserwatora zabytków, że to jest w księdza rękach?
ks. Jarosław S.: Ja się wytłumaczyłem konserwatorowi.
Reporter: Przepisy są jasne. Ksiądz proboszcz powinien poinformować o każdym przemieszczeniu rzeźby.
ks. Jarosław S.: No, uchybiłem tej procedurze.

Ksiądz Jarosław S. twierdzi, że chciał ratować rzeźbę. Dlatego zabrał ją i przekazał do naprawy znajomej konserwatorce z Poznania. Zastanawia fakt, dlaczego po nielegalnie wykonanej konserwacji rzeźba nie wróciła na swoje miejsce, tylko pozostała w pokoju kapłana.

- Nie było takiej potrzeby. Nie było decyzji, że ona wróci do kościoła. Dopóki trwa postępowanie policji, nie mam nic do powiedzenia – powiedział ks. Jarosław S.

Aby uniknąć podobnych sytuacji, policja w całym kraju rozpoczęła katalogowanie i znakowanie zabytków sakralnych.

- Miejmy nadzieję że, uda nam się odzyskać więcej takich rzeczy. Z katalogu, który stworzyliśmy jest to już piąta pozycja, z czego cztery zgubił Kościół. Kościół sam sobie powinien robić ewidencję, a my powinniśmy zajmować się jedynie kradzieżami – podsumowuje oficer operacyjny zachodniopomorskiej policji.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl