Ubezpieczenie po polsku

Pan Arthur Michal z Poznania od ponad roku czeka na wypłatę odszkodowania za zniszczone auto w wyniku wypadku. W sądzie toczy się postępowanie karne, natomiast ubezpieczyciel do czasu jego zakończenia nie chce wypłacić pieniędzy. Pomimo że po stronie pana Arthura stanęło Biuro Rzecznika Ubezpieczonych, ubezpieczyciel pieniędzy nadal wypłacić nie chce.

Ciężkie jest życie ubezpieczonego. Przekonał się o tym pan Arthur Michal z Poznania, który od ponad roku czeka na wypłatę odszkodowania za swoje auto doszczętnie zniszczone podczas wypadku. Ponad rok temu ojciec pana Arthura jechał jego mercedesem wartym 250 tysięcy złotych. Na prostej drodze doszło do wypadku. Jadący z naprzeciwka kierowca toyoty nieprawidłowo wyprzedzał i uderzył w mercedesa pan Arthura.


- Miałem pierwszeństwo,  więc stwierdziłem, że on może wyhamuje i  schowa się.  Było bardzo blisko,   nie miałem innego wyjścia.  Jak  zacząłem hamować i skręciłem w prawo lekko, to wtedy uderzył ten facet, który jechał tym samochodem, a dalej to już  nie pamiętam, bo ja koziołkowałem i wpadłem do rowu -  opowiada Andrzej Michalak,  ojciec pana Arthura.


- Wstępnie policjanci określili, że prawdopodobnie kierowca toyoty mógł popełnić błąd w trakcie wyprzedzania.  Prowadzone postępowanie policyjne pokazało,  że ten błąd kierowcy toyoty był bardzo prawdopodobny,  co skutkowało tym, że kierowca usłyszał zarzut spowodowania wypadku  – mówi Marlena Kukawka,  oficer prasowy   Komendy Powiatowej Policji w Słupcy.


W wypadku cudem nikt nie zginął. Ale mercedes nadawał się jedynie do kasacji.


Samochód nie miał wykupionego  AC, więc pan Arthur postanowił ubiegać się o odszkodowanie z OC sprawcy wypadku, który ubezpieczony był w Ergo Hestii. Firma zdecydowała się pieniądze wypłacić. Ponad 100 tysięcy złotych. Niestety ubezpieczyciel decyzję szybko zmienił. 


- Nas tutaj to zgubiło, że nie mieliśmy AC,  ale sprawca jest i nam te pieniążki się należą. My nie zrobiliśmy sobie tego sami, my sami go nie zniszczyliśmy -mówi Katarzyna Michal, żona pana Arthura.


- Dzwoniliśmy do nich kiedy będą w stanie zapłacić, powiedzieli nam,  że pieniądze zostały już wypłacone. Pojechaliśmy do banku i w banku nam powiedzieli,  że te pieniądze były w banku, ale nigdy nie zostały wpłacone na nasze konto -  mówi pan Arthur.


Ponieważ przeciwko sprawcy wypadku toczy się sprawa w sądzie, Ergo Hestia postanowiła czekać z wypłatą odszkodowania do zakończenia sprawy i skazania sprawcy wypadku. Pan Arthur i pani Katarzyna poprosili o pomoc Biuro Rzecznika Ubezpieczonych.


- Jesteśmy po prostu zawieszeni w próżni, my nie wiemy, co mamy robić, czy mamy tu zostać. Żyjemy od listu do listu rzecznika, żyjemy od listu do listu Ergo Hestii - mówi Katarzyna Michal, żona pana Arthura.


O komentarz poprosiliśmy Ergo Hestię. Stanowisko firmy otrzymujemy przez e-mail.

,,Brak wypłaty odszkodowania wynika z potrzeby ustalenia odpowiedzialności za wypadek. Zajmuje się tym sąd i to na decyzję sądu – lub na informacje, które pozwolą jednoznacznie ustalić sprawcę wypadku – czeka Ergo Hestia (…)
Jeśli zostanie stwierdzona wina klienta Ergo Hestii, jesteśmy gotowi do niezwłocznej wypłaty odszkodowania z OC naszego klienta”

 - Zakład ubezpieczeń wcale nie musi, nie ma obowiązku czekać na rozstrzygnięcie sądu. Zakład ubezpieczeń ma, mimo toczącego się postępowania karnego obowiązek, zapisany ustawowo, przeprowadzić sam, we własnym zakresie tzw. postępowanie wyjaśniające, które by wskazywało, kto w tym momencie wyrządził szkodę i w jakiej wysokości jest ta szkoda - mówi Krystyna Krawczyk z  Biura Rzecznika Ubezpieczonych.


Rzecznik Ubezpieczonych twierdzi, że pieniądze powinny zostać panu Arthurowi wypłacone. Jednak nic więcej w sprawie zrobić już nie może. Teraz pan Arthur może dochodzić swoich praw jedynie w sądzie.


 -  W tym momencie my tak naprawdę nie znamy tych ustaleń, które zakład ubezpieczeń poczynił. Pisze nam coś bardzo nazwijmy to ogólnego. Trudno nam jest naprawdę stwierdzić, co w tej sprawie się dzieje. W momencie, kiedy zakład ubezpieczeń stosuje niejako pewną blokadę informacji wobec rzecznika, także w tym momencie faktycznie taka osoba poszkodowana skazana jest niejako na skorzystanie z pomocy innych organów – mówi Krystyna Krawczyk z  Biura Rzecznika Ubezpieczonych.


- Dzwonimy do Ergo Hestii, Ergo Hestia na infolinii mówi, że ich to nie obchodzi, że ich nie interesują pisma od rzecznika, bo oni tak po prostu robią. Pytam:  ale jak robicie? Bo tak robią wszyscy, więc nie wiem, może w Polsce to jest nagminne, że ubezpieczyciele nie wypłacają pieniędzy - mówi pani Katarzyna. *

*skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl