Właściciel głosu nie ma

Pani Mariola Woźniak z Żabieńca kilka lat temu aktem darowizny dostała od ojca plac ze starym domem. W umowie ojciec pani Marioli ma zagwarantowane dożywotne mieszkanie u kobiety. Pani Mariola stary dom zburzyła i wybudowała nowy. Jednak okazało się, że darowizna stała się przyczyną konfliktu. Konfliktu, który obnażył absurd w polskim prawie. Ojciec pani Marioli chcę zameldować swoją długoletnią przyjaciółkę, obywatelkę Ukrainy. Mimo sprzeciwu pani Marioli, polskie prawo na to pozwala.

 Czy w Polsce jedyny właściciel może w pełni decydować o własnej nieruchomości? Historia 40-letniej pani Marioli z Żabieńca pod Piasecznem pokazuje, że nie jest to takie oczywiste. Wszystko zaczęło się w 2007 roku, kiedy dostała  darowiznę od 59 - letniego obecnie ojca.


- Dostałam użytkowanie wieczyste  placu w darowiźnie i dom taki w sumie do rozbiórki. Ziemię wykupiłam, czyli mam już na to akt własności  i w umowie darowizny mam dożywotnie zamieszkanie dla taty. Dom, który dostałam w darowiźnie wyburzyłam, a ten powstał  dzięki kredytowi, na który mój mąż ciężko pracuje za granicą  -  mówi Mariola Woźniak, właścicielka domu.


Stary dom zburzono. Jednak po jakimś czasie okazało się, że na zaproszenie taty pani Marioli do nowego domu wprowadziła się również jego przyjaciółka  Dariya, gość z Ukrainy. Pani Dariya wystąpiła  do urzędu o meldunek. Nie spotkało się z entuzjazmem  właścicielki domu.


- Tata zapytał mnie w okolicach lutego, czy mogłabym ją zameldować.  Powiedziałam, że nie – mówi pani Mariola.


Pani Dariya jednak wystąpiła do urzędu o meldunek. Okazuje się, że sprzeciw pani Marioli, jako właściciela domu, nie ma dla urzędu żadnego znaczenia.


-  Decyzją administracyjną zostałam poinformowana o tym, że wniosek  tej pani został złożony w Wydziale Spraw   Obywatelskich  -  mówi pani Mariola.


- Trwa obecnie procedura administracyjna sprawdzająca, czy osoba,  która wystąpiła do nas o meldunek ,rzeczywiście stale przebywa w miejscu, które wskazuje jako swój adres -  mówi Łukasz Wyleziński kierownik Biura Promocji i Informacji Urzędu Miasta i Gminy Piaseczno.


-  Absurdalne jest to, że Mariola jest właścicielką, a nie może decydować o własnym domu. Nie może podjąć żadnych decyzji, nie może decydować o tym,  kto może być zameldowany, kto ma tu mieszkać, to jest po prostu śmieszne -  mówi Ewelina Sulicka, znajoma pani Marioli.


Okazuje się, że winne są przepisy. Przepisy jeszcze z 1974 roku.


- Meldunek jest niczym innym jak potwierdzeniem faktu stałego przebywania w lokalu osoby. Jeśli taka osoba jest w stanie udowodnić, że pod danym adresem mieszka, to wtedy urząd ma obowiązek taką osobę zameldować niezależnie od tego,  czy taką zgodę wyraża właściciel -  mówi Łukasz Wyleziński kierownik Biura Promocji i Informacji Urzędu Miasta i Gminy Piaseczno.


Prawo meldunkowe, choć na co dzień martwe, od dłuższego czasu wzbudza wiele dyskusji.  Być może jednak niedługo przestanie być problemem. Co jednak do tego czasu mogą zrobić osoby, które są w podobnej sytuacji jak pani Mariola?


- O ile z ustawy nie wynika obowiązek, aby właściciel lokalu dawał swoją zgodę na zameldowanie, natomiast w orzecznictwie przyjmuje się, że warunkiem zameldowania jest fakt legalności pobytu. Tak naprawdę sam fakt pobytu uprawnia do zameldowania po upływie 3-ciej doby. Pobyt legalny w tym przypadku, to jest taki pobyt, w którym właściciel zgadza się, aby osoba przebywała w nieruchomości, która jest jego własnością. Ta powinna się odwołać do organu drugiej instancji, jeżeli to nie przyniesie skutku, to skargę do sądu administracyjnego – mówi Przemysław Rosati, prawnik. *

*skrót materiału

Reporterka: Sylwia Kozłowska - Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl