Odznaczyli i wyrzucili z wojska

Szok. Żołnierz z 13-letnim stażem, który m.in. służył w Iraku został wyrzucony z wojska! Starszy kapral Krzysztof Feliksiak po 12 latach pracy na kontrakcie wystąpił o pozwolenie na służbę stałą. Mimo pozytywnych opinii z macierzystej jednostki, jego wniosek odrzucono. Czy wojsko nie potrzebuje doświadczonych żołnierzy?

- Gdybym 1997 roku wiedział, że tak zostanę potraktowany, to nigdy w życiu nie założyłbym munduru. Chyba wolałbym sobie obciąć palec, niż założyć mundur i otrzymać takie podziękowanie za służbę ojczyźnie – mówi Krzysztof Feliksiak.

- W jednostce lądowej w Lęborku powołali w poniedziałek 150 żołnierzy. Nowych, niedoświadczonych, wziętych praktycznie z ulicy, a takiego żołnierza, który tyle lat przepracował i ma takie doświadczenie, po prostu kopnęli – dodaje Małgorzata Feliksiak, żona pana Krzysztofa.

36-letni starszy kapral Krzysztof Feliksiak, podoficer i dowódca drużyny. Zawsze oddany służbie w wojsku. Człowiek, dla którego życie znaczy przede wszystkim bycie żołnierzem.

- Chciałem być żołnierzem i nadal chcę być żołnierzem. Służyłem krajowi, złożyłem przysięgę i słowa przysięgi muszę dotrzymać – mówi Krzysztof Feliksiak.

Pan Krzysztof ze służbą wojskową związał się piętnaście lat temu. To było jego marzenie i pasja. Po kilku latach ciężkich szkoleń i przygotowań, dziewięć lat temu wyjechał na misję do Iraku.

- Wyjechałem jako ochotnik, na własną prośbę. Co można widzieć w kraju po wojnie? Część budynków była zniszczona, bieda. Nie było łatwo: patrole, konwoje, służby. Trzeba było włożyć dużo pracy i wysiłku. Był dość drastyczny przypadek, gdy cysterna z paliwem wbiła się w bazę z materiałami wojska bułgarskiego. Z budynku zostały tylko konstrukcje żelbetonowe. Nie pamiętam dokładnie, ilu żołnierzy wtedy poległo. Nie są to miłe wspomnienia – opowiada.

Pan Krzysztof na misji w Iraku cudem uniknął śmierci. Nie wycofał się jednak. Walczył i wyróżniał się. Jego odwaga była wielokrotnie nagradzana. Dziś, dzięki misji zdobył ogromne doświadczenie, ale i, niestety, wspomnienia, często dramatyczne. 

- To zostaje do końca życia.  Tego się nie da usunąć, bo jak usunąć z pamięci widok rannego człowieka – mówi pan Krzysztof.

- Idąc w zawód żołnierza ryzykuje się życie, a życie jest bezcenne. Większość osób nie zdaje sobie z tego sprawy, dopóki kula nie śmignie im przed uchem  Krzysztof wie, co to jest i był jednym z pierwszych. któremu kula prześwistała koło ucha. Podziwiam go za determinację, to żołnierz z krwi i kości – dodaje jeden z przyjaciół pana Krzysztofa z wojska.

Starszy kapral z wojskiem związany był kontraktem. W jednostce w Lęborku był dowódcą drużyny. Przez ponad trzynaście lat wyróżniał się zaangażowaniem w pracy. Niestety, to co wydarzyło się dwa lata temu, pan Krzysztof nie zapomni nigdy. Zgodnie z przepisami, żołnierze tacy jak pan Krzysztof, podpisują kontrakty. Dopiero po dwunastu latach pracy, żołnierz ma prawo złożyć wiosek o pozwolenie na służbę stałą.

- To wynika z ustawy o służbie wojskowej. Nie jest w moich kompetencjach oceniać ten porządek prawny – mówi ppłk Tomasz Szulejko z Dowództwa Wojsk Lądowych w Warszawie.

Panu Krzysztofowi kontrakt się kończył. Chciał służyć dalej, na stałe. Był pewien, że posiadając pozytywne opinie i duże doświadczenie pozostanie w wojsku. Stało się jednak inaczej. 

- Jeżeli z macierzystej jednostki wychodzi pozytywna opinia, to dlaczego ktoś po drodze mówi „nie”? 15 sierpnia 2010 roku, w Święto Wojska Polskiego mąż otrzymał odznaczenie - Gwiazdę Iraku. 31 grudnia tego samego roku został zwolniony – mówi Małgorzata Feliksiak, żona pana Krzysztofa

- Miałem zgodność stopnia ze stanowiskiem. Opinię mojego przełożonego wystawioną na ocenę bardzo dobrą, ocena z wychowania fizycznego też była pozytywna – wylicza pan Krzysztof.

Pan Krzysztof z decyzją dowództwa nie zgadzał się, czuje się pokrzywdzony. Sprawę skierował więc do wojewódzkiego sądu administracyjnego.

- W listopadzie ubiegłego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję szefa sztabu generalnego Wojska Polskiego i orzekł, że umorzenie postępowania jako bezprzedmiotowego w tej sprawie było nieprawidłowe. Istniały podstawy prawne do wydania decyzji, w której należało rozstrzygnąć, czy skarżący może być powołany, czy nie może do pełnienia służby stałej – informuje Małgorzata Jarecka z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

- Każdy dowódca ma prawo do podjęcia własnej, autonomicznej decyzji. Dowódca kieruje się określonymi okolicznościami, przesłankami. Dowódca podjął decyzję, która w jego przekonaniu była w tamtym czasie, w tamtych okolicznościach najlepsza. Reporter: Czyli przez „trójkę” z WF-u? Sprawność fizyczna jest nieodłącznym czynnikiem służby wojskowej – mówi ppłk Tomasz Szulejko z Dowództwa Wojsk Lądowych w Warszawie.

- Nie należy pozbywać się z armii doświadczonych oficerów, po takich misjach powinniśmy ich awansować, żeby szkolili tych, co przychodzą. Krzysztofa znam wiele lat jako wzorowego, nienagannego i wyszkolonego – uważa przyjaciel pana Krzysztofa z wojska.

Obecnie pan Krzysztof pracuje jedynie dorywczo na budowie. Mieszka z żoną i dwojgiem dzieci w mieszkaniu służbowym, zadłużonym na kilka tysięcy złotych. Jego sytuacja życiowa jest bardzo trudna.

- Najstarszy syn idzie od września do szkoły. Ciężko o tym mówić, ale nie mamy nawet 200 zł dla dziecka na książki. A gdzie wyprawka, gdzie reszta? Tak nas potraktowali, że ciężko jest nawet o tym mówić, myśleć – rozpacza Małgorzata Feliksiak, żona pana Krzysztofa.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl