Nocny wyścig śmierci

Ewelina zginęła oglądając nielegalne wyścigi samochodowe w Jaworznie. Miała 19 lat. Rozpędzone bmw zderzyło się z innym samochodem i wjechało w tłum ludzi. Świadkowie twierdzą, że kierowca ścigał się z innym samochodem, pędził blisko 200 km/h i nie miał włączonych świateł. Policja nie postawiła mu zarzutów.

17 maja wieczorem w Jaworznie odbywały się nielegalne wyścigi samochodowe. Podczas imprezy doszło do tragedii.

- Byłam pasażerem. Wyjeżdżaliśmy z podporządkowanej. Pytaliśmy ludzi z tłumu, czy możemy wyjechać. Mówili, że wolne, jedź – opowiada Anna Staniszewska, świadek wypadku.

- Gdy Piotrek wyjeżdżał z uliczki, pojawiło się bmw Sebastiana. Jechał z dużą prędkością. Nikt się nie spodziewał, że będą się ścigać z drugiej strony, ale ścigali się. Sebastian odbił w lewo, potem w prawo uderzył w jaguara, a tyłem w tłum ludzi – mówi Kamil, świadek wypadku.

- On nie jechał 90 czy 130 na godzinę, ale około 200 na godzinę – dodaje Piotr, świadek wypadku.

Sebastian M. uderzył w ludzi obserwujących nielegalne wyścigi. Wśród nich była 19-letnia Ewelina Słupińska i jej chłopak.

- Podrzuciło ją do góry i wylądowała na masce bmw. Miała takie puste spojrzenie, ręka bezwładnie opadała jej na brzuch. To był najgorszy moment, na długo zostanie mi w pamięci – mówi Piotr, świadek wypadku.

- Dowiedziałam się od syna, że ją reanimują. Pojechałam tam. Niestety, zmarła o północy. Byłam w szoku, nie pamiętam nic. Chciałam się zabić, bo nie mam już po co żyć – rozpacza Zofia Słupińska, mama zmarłej Eweliny.

Pani Zofia jest oburzona. Chociaż od tragicznej śmierci jej córki minęły trzy miesiące, to obaj mężczyźni biorący udział w wypadku są wolni i mają prawo jazdy.

- Kara dla nich powinna być jak najwyższa, żeby zrozumieli, że zabili mi dziecko – mówi Zofia Słupińska, mama zmarłej Eweliny.

- Nigdy nie byłem karany. Pracuję, zarabiam, więc zostałem wypuszczony na wolność. Moją winą jest to, że się tam znalazłem. Mogło to trafić na każdego innego, który odjeżdżał – mówi Piotr Piszczek, podejrzany o spowodowanie wypadku.

- Kierującemu jaguarem został przedstawiony zarzut popełnienia czynu zabronionego, spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. To przestępstwo zagrożone jest karą od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia – informuje Magdalena Filipowicz, zastępca prokuratora rejonowego w Jaworznie.

Drugiemu z uczestników wypadku - 20-letniemu Sebastianowi M. prokuratura nie postawiła żadnych zarzutów. Mężczyzna nie chciał z nami rozmawiać.

- Powiedział mi, że w tym dniu pojechał tam jako widz i na sto procent nie brał udziału w wyścigu, tak powiedział. Mówił, że jechał nie przekraczając 100 km na godzinę – powiedział ojciec Sebastiana M.

- Jak ktoś jedzie 200 km na godzinę bez świateł, ściga się z drugim autem, to ciężko powiedzieć, że był tam rekreacyjnie – mówi Piotr Piszczek, podejrzany o spowodowanie wypadku.

Świadkowie wypadku twierdzą, że nielegalne wyścigi w Jaworznie odbywały się od dawna. W każdy czwartek uczestniczyło w nich kilkadziesiąt osób.

- Przychodziłem tam spotkać się ze znajomymi, nie jeździłem, byłem obserwatorem. To było miejsce naszych spotkań, bo nie ma gdzie się spotkać legalnie – twierdzi Kamil, świadek wypadku.

- Policja o tym wie, bo już w zeszłym roku tam interweniowała. Byłem, gdy przyjechali, kogoś spisali za nielegalne części i odjechali – dodaje Piotr, świadek wypadku.

- Oficjalne zgłoszenia do naszej jednostki nie trafiały. Po tym zdarzeniu, na drodze ustawiono oznakowanie zakazu ruchu od godziny 20 do 5 rano z wyjątkiem pojazdów, które tam jeździć muszą. Ta droga została objęta szczegółowym nadzorem policji – mówi Jacek Sowa, zastępca naczelnika wydziału prewencji Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl