Mieszkanie obciążone – spółdzielnia milczała

Małżeństwo z Leszna wydało 120 000 zł na swoje pierwsze, wymarzone mieszkanie. I w każdej chwili może je stracić. Wszystko przez błąd spółdzielni mieszkaniowej, która poświadczyła, że lokal nie jest zadłużony. W rzeczywistości ciąży na nim egzekucja komornicza i zostanie zajęty, jeżeli poprzedni właściciel przestanie płacić alimenty… Spółdzielnia „nie do końca czuje się winna”.

Mariusz Nowak i Lucyna Wojtkowiak są małżeństwem od roku. Kiedy ich dorosłe dzieci z poprzednich związków poszły na swoje, małżonkowie postanowili skończyć z wynajmowaniem i kupić swoje pierwsze własne mieszkanie.

Państwo Nowakowie zdecydowali się wziąć 120 000 zł kredytu. Nim to uczynili, postanowili sprawdzić w spółdzielni mieszkaniowej, czy mieszkanie nie jest zadłużone. Szybko otrzymali odpowiednie zaświadczenie.

- Na zaświadczeniu było napisane, że mieszkanie nie ma żadnego zadłużenia, ani nie jest wszczęta żadna egzekucja – mówi Lucyna Wojtkowiak.

- Skoro nie było zadłużenia, to pani notariusz sporządziła umowę, myśmy dostali kredyt i wszystko pasowało. Mieszkanko kupiliśmy 2 lutego – dodaje Mariusz Nowak.

Radość z nowego lokum nie trwała długo. Po trzech miesiącach od zakupu pani Lucyna odebrała list od komornika, że na ich nowym mieszkaniu jest egzekucja komornicza!

- Komornik poinformował nas, że była właścicielka zabezpieczyła sobie to mieszkanie w przypadku, gdyby właściciel nie płacił jej alimentów – mówi Lucyna Wojtkowiak.

- W lipcu 2011 matka małoletnich dzieci złożyła do komornika wniosek egzekucyjny, w toku postępowania egzekucyjnego komornik zajął należące do dłużnika własnościowe, spółdzielcze prawo do lokalu – informuje Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.

- Spółdzielnia wystawiła zaświadczenie, że mieszkanie nie posiada zawiadomienia o wszczęciu egzekucji i z 19 grudnia i z 31 stycznia, a egzekucja była 11 sierpnia – zauważa Mariusz Nowak, który kupił mieszkanie.

- Na dzień wystawiania zaświadczenia takiej wiedzy nie mieliśmy – twierdzi Krzysztof Janowski z Leszczyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Komornik posiada jednak dokument, z którego jasno wynika, że spółdzielnia już w sierpniu 2011 roku otrzymała informację o zajęciu komorniczym mieszkania. Przypomnijmy, mieszkanie państwo Nowakowie kupili natomiast w lutym 2012.

- Faktycznie wpłynęło do spółdzielni to pismo, natomiast nie było go na dzień wystawiania zaświadczenia w aktach członkowskich. Trudno powiedzieć, widocznie gdzieś zostało źle podpięte, zagubione. No, zagubione raczej nie, bo staranności dochowujemy. Być może przy tysiącu ton papierów gdzieś podpięło się – mówi Krzysztof Janowski z Leszczyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Spółdzielnia odbija piłeczkę i twierdzi, że winny całej sytuacji jest Tomasz K., były właściciel mieszkania. Ten, chociaż także pokwitował pismo od komornika, zarzeka się, że również o egzekucji nic nie wiedział.

- Poszliśmy do spółdzielni, otrzymałem dwa zaświadczenia, że mieszkanie jest czyste. Ja byłem przekonany, że sprzedaję czyste mieszkanie w tym momencie – twierdzi Tomasz K.

- Dłużnik przede wszystkim zostaje zawiadomiony o wszczęciu postępowania egzekucyjnego z lokalu. Nie ma takiej możliwości, by o tym nie wiedział – mówi Marek Chlebowski, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Lesznie.

Odpowiedzialności nie bierze więc nikt. Zrozpaczeni państwo Nowakowie udali się więc na policję. Zgłosili, że spółdzielnia poświadczyła nieprawdę na ich zaświadczeniu. Śledczy odmówili jednak wszczęcia dochodzenia.

- Dla zaistnienia tego przestępstwa ważna jest świadomość osoby, która ewentualną nieprawdę poświadcza. A zatem trzeba jednoznacznie i w sposób niebudzący wątpliwości udowodnić, że osoba wystawiająca takie zaświadczenie miała świadomość, że popełnia przestępstwo. W tej badanej sprawie nie mieliśmy wystarczająco dużo danych, żeby taki zarzut postawić – tłumaczy Dawid Marciniak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.

Co pozostało państwu Nowakom? Trzymanie kciuków, by Tomasz K. były właściciel, regularnie płacił alimenty…

- Ja muszę co miesiąc dzwonić do komornika oraz poprzedniego właściciela i sprawdzać czy płaci alimenty. Tak mamy od maja: A wiem, co będzie za dwa lata? – pyta Mariusz Nowak, obecny właściciel mieszkania.

- Jeżeli pan K. nie będzie płacił byłej właścicielce alimentów, to przyjdzie komornik, zapuka do naszych drzwi i zrobi egzekucję z naszego mieszkania. My pójdziemy pod most, jeszcze z kredytem – podsumowuje Lucyna Wojtkowiak, żona pana Mariusza.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl