„Boję się, że zabije tatę”

Opowiadają, że wszystko zaczyna się, gdy wróci do domu pijana. Wpada w szał i ich atakuje. Ich, czyli męża Janusza i dwie córki. Gdy zamykają się w swoim pokoju, wydziera się pod drzwiami i klnie. Awantura trwa kilka godzin. Często interweniować musi policja. Pani Monika, jak mówią, nie daje sobie rady z nałogiem. Jest tak agresywna, że dzieci boją się o życie taty.

Awantury, przemoc, rodzinne konflikty. Ich świadkami były dzieci: trzynastoletnia Paulina i siedmioletnia Magdalena.

- Boję się, gnębi mnie to, że jak przyjdę do domu, to tata będzie leżał cały we krwi – mówi Paulina, córka pani Moniki i pana Janusza.

Mężczyzna twierdzi, że jego żona nadużywa alkoholu, po którym jest agresywna. Pokazuje nam nagrania z rodzinnych awantur. Są szokujące. Matką dziewczynek jest pani Monika. Przeciwko 36-letniej kobiecie toczy się w prokuraturze postępowanie o znęcanie się nad rodziną.

- Cały czas się boję. Kiedyś żona poodkręcała kurki z gazem. Córka była w ubikacji, a żona leżała.  Od tamtej pory jej nie ufam. Zawór gazu mam pod łóżkiem. Gdy przychodziła wypita, to go zamykałem, a pod drzwi podstawiałem krzesło. Rzucała we mnie wszystkim. Gdyby miała nóż, to też by go użyła. Możliwe, że mnie zabije – opowiada pan Janusz.

W ciągu ostatniego roku w rodzinie wydarzało się wiele złego. Nadużywanie alkoholu przez panią Monikę doprowadziło do częstych interwencji policji. 

- Policjanci podejmowali adekwatne czynności do wydarzeń. Założyliśmy rodzinie „Niebieską kartę”. Ta kobieta po alkoholu była agresywna, była osadzana w areszcie – informuje Alicja Jędo, oficer prasowy policji w Oławie.

Pan Janusz i pani Monika pobrali się piętnaście lat temu. Mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu w Oławie. Jeden pokój zajmuje pan Janusz z córkami, drugi pani Monika. Choć w małżeństwie przez kilkanaście lat układało się dobrze, to nadużywanie alkoholu przez żonę zniszczyło ich życie.

- Tak podpisałam oświadczenie, że dla dobra domu nie będę się awanturować i pić alkoholu. Odpowiadam, że nie nadużywam. Nadużywałam, bo mąż mnie to tego doprowadził – twierdzi pani Monika.

- Wszczynała te awantury pod wpływem alkoholu. Została skierowana na badania, posiadamy opinie biegłych, że wymaga leczenia pod nadzorem kuratora. Jeżeli nie podejmie się tego dobrowolnie, decyzję wyda sąd – mówi Małgorzata Kubów-Diaczek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oławie.

Jak twierdzi pan Janusz, agresja żony doprowadzała do licznych bijatyk. Starsza córka nie mogła już tego znieść i o całej sytuacji opowiedziała nauczycielce w szkole.

- W styczniu miałem operację, na początku leżałem w domu, bo nie mogłem chodzić. Ona piła i nie wracała do domu. Stosowała przemoc wobec mnie i córki. Biła mnie, ciuchy na mnie rwała, szarpała za włosy - twierdzi pan Janusz.

- Czasem siedzi w kuchni i krzyczy albo podejdzie do drzwi i krzyczy. Trwa to nawet do trzech, czterech godzin – opowiada Paulina, córka pani Moniki i pana Janusza.

- Dziś jest tak, że rodzinie zakłada się „Niebieską kartę. Zbiera się zespół interdyscyplinarny, później ten zespół powołuje zespół roboczy i zaczynają się wywiady rodzinne, kurator itd. To trwa. Tak naprawdę nie ma żadnej pomocy. Sądy są opieszałe. To może potrwać nawet 4 lata. A mamy też przypadki, gdzie sprawa jest przedawniona i tak naprawdę wszystko zaczyna się od nowa – mówi Marek Szambelan prezes Fundacji Razem Lepiej.

Sprawy o znęcanie, rozwód i eksmisję toczą się. Pan Janusz obawia się o własne i dzieci życie. Czas mija, a pani Monika i pan Janusz mieszkają razem, bo mieszkanie jest wspólne. O wyprowadzce nie ma mowy.

- Nie mamy możliwości, żeby pan czy pani gdzieś się przeprowadzili. Nie mamy takiego ośrodka – mówi Małgorzata Kubów-Diaczek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oławie.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl