Walczy o córki z Cypryjczykiem

To dla mnie wyrok śmierci – mówi Marta Swinarska, której sąd w Opolu nakazał wrócić z młodszą córką na Cypr, do ojca dziewczynki. Kobieta walczy z nim o prawo opieki nad ich dziećmi. Twierdzi, że uciekła do Polski, bo jej partner bił ją i zażywał narkotyki. W Polsce pomocy nie dostała, o jej losie zdecyduje cypryjski sąd.

Pani Marta jest załamana. Za kilka dni musi wyjechać z dzieckiem na Cypr. Nie wie, czy kiedykolwiek będzie mogła wrócić do Polski. W 2006 roku kobieta wyjechała na Cypr do pracy. Tam przez wspólnych znajomych poznała Cypryjczyka - Craiga M.

- Po dwóch miesiącach zamieszkaliśmy razem. Po kolejnych dwóch okazało się, że jestem w ciąży – wspomina pani Marta.

Kobieta urodziła córkę Castalię, potem druga córkę Krysię. Craig M. miał już dwóch synów z poprzednich związków. Żadnego z nich nie wychowywał.

- Opowiadała mi, że on jest po przejściach, ale obiecywał, że zmieni się, że chce rodziny – opowiada Jolanta Swinarska, mama pani Marty.

- Przede wszystkim zaczęła się przemoc i powroty o godzinie 4 nad ranem. Był tak agresywny, że nie byłam w stanie go uspokoić. Potrafił mnie uderzyć przy dzieciach – twierdzi pani Marta.

- Mój klient twierdzi, że byli wspaniałym związkiem, że byli szczęśliwi. Oczywiście, jak w każdym związku, dochodziło do nieporozumień. Generalnie byli w sobie bardzo zakochani i wspaniale się im żyło - mówi Robert Openhowski, pełnomocnik Craiga M.

Na Cypr w odwiedziny do wnuczek przyleciała mama pani Marty. Podczas wizyty w domu doszło do awantury.

- Usłyszałam krzyki ojca dziewczynek. Trzymałam wtedy Castalię na ręku. Poczułam szarpnięcie, rzucił mną o szafę – wspomina pani Marta.

- Tak długo ją bili, aż Marta upadła i wyrwali jej Castalię. Zabrali paszport. Powiedzieli, że jak chce, to może wziąć Krysię – dodaje Jolanta Swinarska, mama pani Marty.

Pani Marta następnego dnia wyjechała z 2-letnią Krysią do Polski. Po kilku dniach wróciła na Cypr. Chciała zabrać do Polski 3-letnią Castalię.

- Odmówiono mi wydania dziecka z przedszkola. On został wezwany, a ja ze strachu o swoje życie wsiadłam do taksówki i wyjechałam. Zobaczyłam tylko tył głowy swojej córki, to był ostatni raz, kiedy ją widziałam – mówi pani Marta.

Od tego czasu minął prawie rok. Craig M. złożył w Polsce wniosek o wydanie mu córki w trybie konwencji haskiej.

- Mój klient nie widzi możliwości powrotu do tego związku. Natomiast ma nadzieję, że dwie córki będą mogły dorastać razem w warunkach, w jakich dorastały od samego początku, w luksusowym domu z basenem na Cyprze. W kraju, który on sam określa jako raj na ziemi i ma nadzieję, że będzie w stanie je wychowywać najlepiej, jak tylko będzie mógł – informuje Robert Openhowski, pełnomocnik Craiga M.

Sprawa przez kilka miesięcy toczyła się przed sądem w Opolu. Pani Marta próbowała udowodnić, że jej partner nie był dobrym ojcem.

- On z przyjmowaniem narkotyków nigdy nie krył się. Potrafił przynieść kilka gramów kokainy do domu, potrafił przyjechać z dilerem i szukać pieniędzy, mimo że dzieci były w domu. Ani razu nie chciał zobaczyć Krysi. Powiedział, że to będzie dla niego za duży szok, że nie ma czasu. To chyba nie jest postawa ojca walczącego o dziecko - mówi pani Marta.

- Sąd uznał, że wszystkie okoliczności tej sprawy potwierdziły, że dziecko zostało uprowadzone z miejsca swojego stałego pobytu. Zostało stamtąd zabrane bez zgody ojca, któremu przysługiwała pełnia władzy rodzicielskiej – informuje Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Opolu.

Pani Marta w ciągu kilku dni musi znaleźć się z córką na Cyprze. Jeśli tego nie zrobi, dziecko zostanie jej odebrane siłą. Na Cyprze czeka ją walka o opiekę nad dziećmi.

- To jest dla mnie wyrok śmierci tak naprawdę. Sprawa została zamieciona pod dywan: oddamy dziecko, niech się tym zajmie sąd na Cyprze – podsumowuje pani Marta. *

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl