Sprząta czy zarabia na żwirze?

Bunt w Dębowej – małej wsi niedaleko Kędzierzyna-Koźla. Jej mieszkańcy twierdzą, że lokalny inwestor wybudował w miejscu starej tuczarni nielegalną żwirownię. Tak nazywają głęboki staw i pięć ogromnych wyrobisk, które tam powstały. Inwestor twierdzi, że tylko porządkuje teren. I choć w ramach prowokacji mieszkańcy kupili 7 ton żwiru, to urzędnicy nie dopatrzyli się łamania prawa.

Dębowa to malownicza miejscowość nieopodal Kędzierzyna-Koźla. Kilka dni temu jej mieszkańcy zebrali się licznie w pewnej sprawie...

- Może tu jakiś patriotyzm przez nas przemawia, że tylu ludzi protestuje przed okradaniem państwa,  bo jak to inaczej powiedzieć - mówi Agnieszka Nowak-Patyniak, mieszkanka Dębowej.

Bogdan Szpryngiel – lokalny biznesmen, były kandydat na prezydenta RP, pojawił się w Dębowej w 2006 roku. Wówczas kupił podupadłe 12-hektarowe gospodarstwo rolne – tuczarnię. Na kupionej ziemi najpierw chciał budować osiedle, potem Małą Wenecję.

Pan Tomasz i pani Beata są najbliższymi sąsiadami inwestycji pana Szpryngiela. Ich spokój skończył się w maju ubiegłego roku, gdy pan Szpryngiel zaczął rozbierać budynki starej tuczarni. Mieszkańców zadziwił sposób rozbiórki.

- Na terenie tuczarni, gdzie była prowadzona rozbiórka, pan Szpryngiel wykopał 5 zbiorników wodnych - mówi Beata Wiśniewska, mieszkanka Dębowej.

- Stawy są tak głębokie, jakby wieloryby miał tu hodować, a nie ryby - dodaje Klaudiusz Nowak, mieszkaniec Dębowej.

Skąd się wzięły wyrobiska? Tu wersje mieszkańców i inwestora wyraźnie się różnią. Biznesmen twierdzi, że gdzie zaczął rozbiórki, tam pod ziemią znajdował różne niespodzianki.

- Od tego się zaczęło, że pod podłogą zaczęły wychodzić rury wyprowadzające fekalia. Zdałem sobie sprawę z tego, że nie mogę tego pozostawić, wobec czego jeden wykop, drugi, ale tylko tyle co niezbędne - twierdzi Bogdan Szpryngiel, inwestor.

- Słyszeliśmy od niego już o nielegalnych szambach, o szambach jako takich, a obecna wersja to, że napotkał na pozostałości po obiektach budowlanych - mówi Tomasz Anders, mieszkaniec Dębowej.

Zdaniem mieszkańców prawdziwy powód pogłębiania wyrobisk jest jednak inny.

- Pan Szpryngiel pod pretekstem wyburzenia tuczarni zaczął wydobywać i sprzedawać żwir - mówi Michał Kacperczyk, mieszkaniec Dębowej.

- W okresie letnim i jesiennym stały tutaj kolejki ciężarówek czekających na urobek. Na terenie tuczarni pracowała koparka - dodaje Tomasz Anders, mieszkaniec Dębowej.

- To były odpady wywożone przez specjalistyczną firmę. Mam karty odpadów na to. Żaden z zarzutów, że sprzedaję żwir nie potwierdza się. Dawałem go za darmo, bo to mi wolno. Jeżeli przyjeżdżają sąsiedzi z przyczepką, to ładują sobie, nawet nie pytam o nazwisko. Ja mam zysk w tym, że ci ludzie mnie znają i sympatycznie się uśmiechną - twierdzi Bogdan Szpryngiel, inwestor.

Mieszkańcy postanowili udowodnić, że u pana Szpryngiela można kupić żwir. Przeprowadzili prowokację.

- Nasza znajoma dokonała zakupu 7 ton pospółki. Przed zakupem pojechała na teren budowy, rozmawiała z pracownikami. Powiedziano jej, że codziennie od 7 do 16 może przy pomocy własnego transportu odebrać urobek. Kosztuje 11 zł za tonę. Sam fakt ładowania ciężarówki jest udokumentowany fotograficznie, fakt wyładunku na miejscu także. Udało nam się dostać WZ-kę potwierdzającą wydanie materiału z terenu budowy - opowiada Tomasz Anders, mieszkaniec Dębowej.

Co na to inwestor?

Bogdan Szpryngiel: To absolutnie nie dotyczy mojej osoby. Na tej WZ-ce widnieje firma RoboTrans.
Reporterka: Ale to jest pana wykonawca. To pan nie wie, co robi pana wykonawca? Czy wywozi stąd żwir czy sprzedaje?
Bogdan Szpryngiel: To jest jego sprawa.

Mieszkańcy swój zakup i podejrzenie nieprawidłowości zgłaszali urzędom. Efektów brak. Liczne kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości.

- Pan Szpryngiel działa w ramach granicy prawa. Prawo jest w ten sposób skonstruowane, że daje pewne możliwości w zakresie postępowania z masami ziemnymi - informuje Andrzej Gądek z Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu.

- Mogliśmy sprawdzić tylko to, co mówi prawo budowlane, czy pan Szpryngiel posiada właściwe dokumenty. Stwierdziliśmy, że zakres tych robót jest objęty dokumentami - dodaje Anna Kopania, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl