Kosztowny pokaz garnków i pościeli

Pani Zofia wzięła udział z prezentacji produktów przez firmę Sellana z Wielkopolski. Twierdzi, że podczas spotkania wygrała komplet garnków, które do jej domu dotarły wraz z kompletem pościeli. Okazało się, że za wszystko kobieta musi zapłacić w ratach.

Pani Zofia ma 84 lata, mieszka w Gryfowie Śląskim. W lipcu tego roku kobieta wzięła udział w pokazie garnków i pościeli organizowanym przez firmę Sellana z Wielkopolski.

- Pan opowiadał, jakie zalety mają te kołdry, że są na kręgosłup, na różne choroby. Powiedział też, że garnki które stały  na stole, jedna osoba wygra. Pozbierał od ludzi zaproszenia, zaczął tasować i podniósł ze stołu moje. Powiedział, że wygrałam garnki, ludzie zaczęli klaskać, cieszyć się, a ja razem z nimi. Potwierdził, że za darmo – opowiada Zofia Wiszniewska.

Z opowieści pani Zofii wynika, że po pokazie dostarczono jej zestaw garnków oraz ku jej zdziwieniu – zestaw pościeli. O tym, że wszystkie te rzeczy wzięła na raty, pani Zofia twierdzi, że dowiedziała się znacznie później.

- Pytam Zosi, ty coś kwitowałaś? Odpowiedziała, że garnki kwitowała, a okazało się, że tam są i garnki, i pościel. Suma - 3,5 tysiąca złotych – opowiada Rajmund Chariton, który pomaga pani Zofii.

- Gdyby powiedział, że podpisuję zakup pościeli na raty, to bym uciekła, bo po co mi pościel. Kiedyś już kupiłam – dodaje pani Zofia.

Czy pani Zofia podczas prezentacji mogła zostać wprowadzona w błąd? Firma Sellana z Poznania zaprzecza. Usłyszeliśmy, że osoby, które biorą udział w spotkaniach zawsze są dokładnie o wszystkim informowane.

- Ta pani podczas prezentacji zakupiła dwie rzeczy. Komplet garnków i zestaw pościeli wełnianej w promocyjnej, obniżonej cenie. Klient dostaje oryginał umowy, jest informowany o wysokości raty z odsetkami, o liczbie rat, klient wie wszystko – mówi Paweł Andrzejewski z firmy Sellana Sp. z o.o.

- Odesłaliśmy tę pościel do nich, ale przyszło pismo, że pościel była używana. Pani Zosia była zaszokowana, bo zaraz ją spakowaliśmy. Sama to widziałam, ta pościel była luzem – mówi Teresa Chariton, która pomaga pani Zofii.

- Dwie rzeczy były bardzo mocno zużyte. Zostały wycenione na 900 zł i ta pani została zobowiązana do zapłaty – mówi Paweł Andrzejewski, z firmy Sellana Sp. z o.o.

Dzięki znajomym, pani Zofii udało się skutecznie wypowiedzieć umowę kredytową z bankiem. Do sprawy włączył się również powiatowy rzecznik konsumentów z Lwówka Śląskiego. Nie zakończyło to jednak kłopotów.

- Z punku widzenia prawa sprawa została zakończona, bo na szczęście zostały zachowane terminy, o jakich stanowi ustawa, te 10 dni, jakie mamy na odstąpienie od umowy. Umowa została wypowiedziana w terminie – mówi Dawid Kopeć, powiatowy rzecznik konsumentów w Lwówku Śląskim.

- Jakaś kobieta dzwoniła z tamtej firmy kilka razy. Mówiła, że jak nie zapłacę, to przyjdzie z policją i zabierze garnki, a przecież garnki są moje, wygrałam je – twierdzi pani Zofia.

Pani Zofia czuje się oszukana. Osoby, które znają ją od lat twierdzą, że stres, w jakim kobieta żyje od lipca, źle wpłyną na jej zdrowie. Starsza pani stała się również nieufna.

- W tej chwili jest zamknięta, boi się wszystkiego. To przykre,  bo oni skrzywdzili tę kobietę. To jest nieuczciwe, nieludzkie, nieetyczne – mówi Teresa Chariton, która pomaga pani Zofii.*
 
* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl