Rodzice zastępczy dzieciobójcami!

Rodzice zastępczy z Pucka śmiertelnie pobili 3-letniego Kacpra. Policji i prokuraturze wmówili, że chłopiec spadł ze schodów. Nie tylko pozostali na wolności, ale dalej wychowywali resztę rodzeństwa. Dwa miesiące później zabili siostrę Kacpra - Klaudię. Cała Polska zastanawia się, co robiły w tym czasie organy ścigania, kto wybiera rodziców zastępczych i kto ich kontroluje?

- Rozmawiałam z PCPR-em, że tam się dzieje coś złego, że mają dzieci przenieść, ale oni nie chcieli. Uparcie dążyli do tego, żeby te dzieci były w tej rodzinie – mówi babcia Kacpra i Klaudii.

Fragment rozmowy w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku (PCPR):

Reporter: Dzień dobry, Michał Bebło z Polsatu. Ja muszę jedno pytanie pani zadać.
Pracownica PCPR: Nie, pan nie musi.
Reporter: Muszę, przepraszam bardzo, muszę… Pani zajmuje się tutaj rodzinami zastępczymi prawda?
Pracownica PCPR (wychodząc do innego pokoju): Nie zgadzam się na publikację swojego wizerunku.
Reporter: Mamy informację, że państwo nie dopełniliście swoich obowiązków, nie przeprowadziliście wywiadu środowiskowego oraz, że były zgłoszenia u was, że w tej rodzinie dzieje się źle zanim umarło pierwsze dziecko.
Pracownica PCPR: Proszę wyjść.

Do rodziny zastępczej tworzonej przez państwa Cz. w styczniu tego roku trafiło pięcioro dzieci. Dzisiaj cała Polska żyje tragedią dwójki z nich. W odstępie dwóch miesięcy doszło do zabójstwa 5-letniej Klaudii  i jej młodszego brata 3-letniego Kacpra.

- 3 lipca otrzymaliśmy zgłoszenie z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie o zgonie 3-letniego chłopca. Z pierwszych ustaleń wynikało, że chłopiec spadł ze schodów - mówi Łukasz Dettlaff z policji z Pucku.

W lipcu zmarł Kacper. Na początku stwierdzono, że był to nieszczęśliwy wypadek – chłopiec miał spaść ze schodów. Dwa miesiące później jego siostra miała pośliznąć się pod prysznicem i zachłysnąć wodą. Prawda okazała się przerażająca, rodzeństwo zostało śmiertelnie pobite przez rodziców zastępczych.
- Nie utrzymywałam kontaktu z bratem. Nie było żadnego powodu, nie było żadnych konfliktów, po prostu nie chcieli. Nikogo nie wpuszczali – powiedziała siostra Wiesława Cz.

Dzieci trafiły do rodziny zastępczej, bo biologiczna matka nie była w stanie się nimi zająć, ojciec dzieci trafił do więzienia. Przez 9 miesięcy nikt nie zauważył, że w rodzinie zastępczej piątce maluchów dzieje się źle.

- Z tego co widzieliśmy, wydawać mogłoby się, że wszystko jest w najlepszym porządku. Dzieci były schludnie ubrane, a opieka dobrze sprawowana - dodaje Zdzisław Pruchniewski, dyrektor szkoły podstawowej w Pucku.

Annie Cz. i Wiesławowi Cz. zostały przedstawione zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym i zabójstwa. Zostali tymczasowo aresztowani. Czy można było uniknąć tragedii? Wszystkie instytucje twierdzą, że nie było żadnych oznak, że ta rodzina znęca się nad dziećmi. Mimo to, prokurator prowadzący postępowanie w sprawie śmierci Kacpra został zawieszony.

- Osoba, która dała im dziecko powinna być tak samo ukarana. Kto dał im te dzieci? - pyta pan Bogdan Krępel, sąsiad rodziny.*

* skrót materiału

interwencja@polsat.com.pl