Pogorzelcy czekają, działka niesprzedana
W marcu 2009 roku żyliśmy dramatem pogorzelców z Kamienia Pomorskiego, gdzie spłonął budynek socjalny. Z pomocą poszkodowanym ruszyła wtedy cała Polska, a wojewoda przekazał burmistrzowi Kamienia atrakcyjne działki nad morzem. Pieniądze z ich sprzedaży miały trafić do pogorzelców. Problem w tym, że od trzech lat urzędnicy nie są w stanie ich sprzedać. Dlaczego?
13 marca 2009 roku w Kamieniu Pomorskim wydarzyła się ogromna tragedia. W wyniku zwarcia instalacji elektrycznej wybuchł pożar, w którym życie straciło wielu ludzi. Wtedy to na pomoc ruszyła cała Polska. Pieniądze wpłacane na konta na rzecz pogorzelców i dary rzeczowe pomogły ludziom dotkniętym tragedią przetrwać.
W ciągu roku ze środków gminnych oraz pieniędzy ludzi dobrej woli wybudowano nowe bloki socjalne. Czy to jednak wystarczy, by ludziom, najczęściej ubogim, umożliwić normalne funkcjonowanie?
- Ja płacę tutaj 640 złotych czynszu i nawet nie mogę się zamienić na inne mieszkanie, nie pozwolono mi – mówi Agnieszka Drewniok, pogorzelec.
Nowe bloki i wyposażenie mieszkań w meble to wiele. Jednak oprócz tego ludzie dotknięci traumą po tej tragedii muszą normalnie funkcjonować. Na taką długofalową pomoc pogorzelcom wojewoda zachodniopomorski przekazał burmistrzowi gminy działkę wartą 2 mln złotych. Burmistrz miał ją sprzedać w ciągu półtora roku. Działka nie jest sprzedana od blisko trzech.
- Gmina podjęła starania w celu sprzedaży tej ziemi, w tym czasie trzykrotnie próbowała ją sprzedać. Pierwszy przetarg miał miejsce 12 listopada 2010 roku. Nie ma zainteresowanych – mówi Jan Kurowski z Urzędu Miasta w Kamieniu Pomorskim.
- Pracuję w branży nieruchomości i na co dzień mam do czynienia z nowymi ofertami, bo monitoruję rynek. Nigdzie nie spotkałem się z ogłoszeniem na temat przetargu organizowanego na takową działkę – twierdzi Damian Caruk z firmy Pomorska Giełda Nieruchomości.
Działki, które ofiarował wojewoda burmistrzowi są położone 100 metrów od morza. Jednak dość trudno jest tam trafić.
- One są na samym końcu, nie ma żadnych tabliczek informacyjnych, trzeba jechać do samego końca – wskazał nam drogę Antoni Rup, sołtys Łukęcina położonego tuż obok działek należących do gminy.
Urząd miasta twierdzi, że bardzo szeroko i czytelnie ogłaszał przetargi na działkę nad morzem. W obecnej chwili hektarowa działka została podzielona na 21 mniejszych. Cena jednak nie zachęca do zakupu Metr działki rzeczoznawca powołany przez urząd miasta wycenił na blisko 300 złotych.
- Dla porównania mogę powiedzieć, że w Dziwnówku, czyli ościennej miejscowości działki sprzedawały się na pniu za cenę 170 złotych za metr, a teraz są po 130 złotych – mówi Damian Caruk z firmy Pomorska Giełda Nieruchomości.
Skąd taka różnica w wycenie?
- Nie czuje się kompetentny, aby podważać opinię biegłego, jeśli chodzi o wycenę działek. Ani ja, ani nikt z urzędu nie ma podstaw do tego, aby podważać wiarygodność i kompetencje rzeczoznawcy, który dokonał oceny wartości nieruchomości – mówi Jan Kurowski z Urzędu Miasta w Kamieniu Pomorskim.
- Pieniądze były potrzebne i będą potrzebne. Ci ludzie powinni zostać otoczeni troskliwą opieką. Powinno im się zapewnić za te środki długotrwałą opieką socjalną, wysłać dzieci na obozy, zapewnić opiekę pedagogiczną – uważa Jacek Golusda, miejski radny.
Odwiedziliśmy pogorzelców. Na co przeznaczyliby pieniądze, gdyby działkę wreszcie udało się sprzedać?
- Głównie chodzi o opłaty za mieszkanie, bo zalegam już za dwa miesiące. Żyjemy tylko z rodzinnego i „kuroniówki” męża. Nie starcza na opłaty, leki. Szkoła się zaczęła, trzeba było kupić książki, całą wyprawkę – mówi jedna z kobiet.
- Żona ma z poprzedniego związku dziecko niepełnosprawne i chcielibyśmy uzyskać jakąś pomoc: krzesełko czy łóżko ortopedyczne. Ja pracuję za najniższą krajową. Nie lubię się prosić, ale trzeba kombinować – dodaje inny pogorzelca.
- Myślę, że pan wojewoda ma nadzieję, że szansa zostanie wykorzystana. Gdyby takiej nadziei nie żywił, to nie przedłużyłby po raz kolejny tego porozumienia. Nam przede wszystkim chodzi o to, żeby środki ze sprzedaży tych działek były przeznaczone dla pogorzelców – mówi Łucja Niewisiewicz z Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.*
* skrót materiału
Reporterka: Bożena Golanowska