Gwałt w ośrodku rekolekcyjnym
Warunkowo zwolniony więzień zgwałcił 10-latkę! Dramat rozegrał się w ośrodku rekolekcyjnym w Morzęcinie Wielkim, gdzie oboje mieszkali. 27-letni Mirosław S. wciągnął dziewczynkę do pokoju, pobił i zgwałcił. Następnie uciekł. W ręce policji wpadł dwa dni później.
- Nie wiem, co się stało, ja tego nie mogę zrozumieć. Pół roku go znałam, rozmawiałam. Dla mnie to jest chore – rozpacza mama zgwałconej dziewczynki.
W Morzęcinie Wielkim koło Obornik Śląskich znają się wszyscy. Większość mieszkańców kojarzy również Mirosława S., który w lutym po wyjściu na zwolnienie warunkowe zamieszkał w ośrodku rekolekcyjnym księdza Orzechowskiego. W najczarniejszym scenariuszu nikt nie przewidział, że były więzień pod koniec sierpnia zgwałci w ośrodku 10-letnią dziewczynkę.
- Zaprosił ich, by pokazać grę komputerową. Puścił ją pierwszą do pokoju, a resztę zostawił za drzwiami i powiedział, że jak będą krzyczeć, to zabije im siostrę. Powtarzała: „mamo, ja chcę żyć”. On ją dusił kołdrą i poduszką, bił, groził, że zabije – opowiada mama zgwałconej dziewczynki.
Charyzmatyczny wrocławski duszpasterz ksiądz Stanisław Orzechowski stworzył ośrodek rekolekcyjny kilkanaście lat temu. Najpierw przyjeżdżali tam narzeczeni na rekolekcje przedmałżeńskie, pięć-siedem lat temu zamieszkali byli więźniowie i bezdomni, którzy pracowali w założonym przez księdza gospodarstwie. We wsi zastanawiają się, dlaczego sytuacja wymknęła się spod kontroli.
- Ludzie, którzy mieszkali w pobliżu tego gospodarstwa wieczorami bali się wychodzić z domów. W sąsiedniej wiosce jeden z pensjonariuszy przyłożył sołtysowi nóż do gardła – opowiada Renata Kusztelak, sołtys Morzęcina Wielkiego. I dodaje: Są przecież ośrodki dla osób bezdomnych, dlaczego ci ludzie tam nie poszli? Bo obowiązuje w nich jedna podstawowa zasada: nie spożywamy alkoholu. Każdy pracuje tam na swoje utrzymanie, tutaj tego nie było.
Mirosława S. szukali ludzie z kilku pobliskich wsi. Współczuli zgwałconej dziewczynce i jej rodzinie. Bali się, że gwałciciel znowu zaatakuje i skrzywdzi inne dziecko.
- 30 samochodów ruszyło w pościg. Na szczęście wcześniej policja go złapała, bo wisiałby na drzewie – mówi jeden z mieszkańców Morzęcina Wielkiego.
- Dwa dni później 28-letni mężczyzna został zatrzymany na terenie Lubania i w wyniku dalszych czynności ustaliliśmy, że jest odpowiedzialny za ten czyn. Został aresztowany – informuje Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policja.
Sąsiedzi zebrali pieniądze na leczenie dziesięciolatki. A miasto Oborniki Śląskie po dwóch tygodniach przydzieliło rodzinie dziesięciolatki lokal komunalny.
- Jeżeli skrzywdzona dalej przebywałaby w tym środowisku, to te wspomnienia wracałyby – mówi burmistrz Obornik Śląskich.
- Bardzo dziękuję wszystkim ludziom, którzy pomogli. Przez dwa tygodnie byliśmy w rozjazdach. Ciągle tylko szpitale, prokuratura, sądy, komisariaty, więc ta pomoc się przydała – mówi mama zgwałconej dziewczynki.
Próbowaliśmy porozmawiać zarówno z księdzem Stanisławem, jak też z prezesem stowarzyszenia, któremu podlega ośrodek rekolekcyjny. Niestety, nikt nie chciał z nami rozmawiać.
- Ksiądz jest dobrym człowiekiem. Chciał dobrze, a wyszło, jak wyszło. Boję się, że to zostanie w córce – mówi mama zgwałconej dziewczynki.*
* skrót materiału
Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba