Po co bije dzwon?

Kościelne dzwony biją co godzinę, od bladego świtu. Hałas doprowadza do szału część mieszkańców Gliwic i podwarszawskiego Modlina. Księżą ignorują ich skargi, a urzędnicy bezradnie rozkładają ręce, bo hałas nie przekracza norm. Problem w tym, że ustawa nakazuje mierzyć go przy zamkniętych oknach!

- To przeszkadza, to jest uciążliwe, to jest podważanie czyjegoś spokoju. Ja nie chcę czegoś takiego słyszeć – mówi pan Adam, mieszkaniec Modlina.

- Chcą chyba pokazać, że tu rządzą. Dzwony są po to, żeby wzywać wiernych na mszę, a nie co pół godziny czy godzinę dzwonić – dodaje pan Roman.

Gliwice, dzielnica Sikornik i Modlin niedaleko Warszawy. Mieszkańców tych miejscowości, choć dzielą kilometry, łączy uciążliwe bicie dzwonów i melodyjek płynących z dzwonnic kościelnych.

- Melodie są i to nieraz niesie się bardzo głośno. Wiele osób skarżyło się. Chciałaby pani, żeby ktoś pani ciągle hałasował? – pyta pan Andrzej, mieszaniec Modlina. 

- Wcześniej były dzwony, a potem ludzie chcieli melodie – mówi ksiądz Ryszard z parafii pod wezwaniem Świętego Maksymiliana Marii Kolbego w Modlinie.

- Biją dzień w dzień, przez cały tydzień. To przeszkadza, jest bardzo uciążliwe – twierdzi jeden z mieszkańców Gliwic.

Mieszkańcy jednego z osiedli w Gliwicach każdego dnia słuchają kilkuminutowego bicia dzwonów. Godzina dzwonienia często bywa niespodzianką. Zaczyna się już od świtu, kiedy to dzwony najpierw obwieszczają mszę poranną, w niedzielę dodatkowo każdą następną. Dzwony służą też do wskazywania godzin. O jedenastej dzwonią jedenaście razy, w południe - dwanaście. I tak co godzinę.

- Uważam, że godzina 6 rano to zbyt wcześnie, żeby włączać dzwony. Są ludzie, którzy  pracują w nocy – mówi pan Piotr, mieszkaniec Gliwic.

Poprosiliśmy o opinię mieszkańców. Zdania są podzielone.

- To bardzo kłopotliwe, szczególnie dla żony, która jest chora na serce. Gdy zaczyna się dzwonienie od wpół do siódmej, to się budzi. Przeszkadza to również starszym osobom i rodzicom małych dzieci – uważa pan Marek z Gliwic.

- Usłyszałem np., że mam sobie zamknąć okna, albo że przecież wszyscy jesteśmy katolikami – dodaje pan Piotr z Gliwic.  

- To niech sobie wygłuszą mieszkania, niech zamykają okna, niech dadzą proboszczowi na tacę, to przestanie – mówi inny mieszkaniec Gliwic.

Pan Piotr, jak i wielu innych lokatorów, nie mógł już dłużej znieść uciążliwych dzwonów. Wielokrotnie próbował rozmawiać z księdzem. Duchowny z nami też nie chciał się spotkać.

- Zadzwoniłem do niego, powiedział, żebym się nie wtrącał, że to jest ich miejsce i oni decydują, co i jak będzie dzwoniło – opowiada pan Piotr.

Sprawa trafiła więc do urzędu miasta i sanepidu. Przeprowadzone badania wskazały przekroczenie normy hałasu przy otwartych oknach. Jednak polskie prawo takich badań nie uwzględnia. Nakazuje żyć mieszkańcom Gliwic przy oknach zamkniętych. 

- Pomiary można wykonać przy otwartym oknie, ale one nie podlegają ocenie – informuje Hanna Nabrdalik, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gliwicach.

- Ustawodawca powinien to zweryfikować. Trudno żyć przy zamkniętych oknach, nie każdy musi być skazany na klimatyzację, bo kościół chce pohałasować. Ksiądz nie życzyłby sobie,  żebym stał i trąbił pod oknami kościoła Jeśli ja mu nie przeszkadzam, to oczekuję w zamian spokoju – podsumowuje pan Piotr z Gliwic.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl