Budowa stoi, brakuje pieczątki
Budowlany absurd w Kielcach. Deweloper Tadeusz Gluza nie może dokończyć swojej inwestycji, bo urzędnicy ze względu na nieścisłości w dokumentacji cofnęli mu pozwolenie na budowę. Deweloper braki uzupełnił, ale ponownej zgody nie dostał. Urzędnicy nie potrafią zdecydować, który urząd ma ją wydać. W podobnej sytuacji są inni inwestorzy. Ich straty są ogromne.
Tadeusz Gluza z Kielc wyemigrował z Polski w połowie lat osiemdziesiątych. Po 25 latach postanowił wrócić do kraju i otworzyć firmę budowlaną. Przez cztery lata firma osiągała sukces. Do czasu, gdy podczas prowadzenia trzeciej budowy, pojawiły się niezrozumiałe dla przedsiębiorcy problemy.
- Nie wiem, co się stało urzędnikom. Dostałem legalne pozwolenie na budowę, a potem mi je zabrano. Okazało się, że było wydane niezgodnie z prawem. Teraz nie ma urzędu, który mógłby mi wydać pozwolenie na budowę lub wznowienie robót. Przez cztery lata zapłaciłem ponad 300 tysięcy złotych podatku dochodowego, więc państwo skorzystało z mojego powrotu. A na koniec taki kwiatek – mówi Tadeusz Gluza.
Urzędnicy z Urzędu Wojewódzkiego po skardze złożonej przez jednego z sąsiadów ostatniej budowy pana Tadeusza, dopatrzyli się nieścisłości w dokumentacji projektowej. Cofnęli więc pozwolenie na budowę i zasugerowali, że rozwiązaniem problemu będzie ponowne złożenie projektu, tym razem w urzędzie miasta.
- Poszedłem do wydziału architektury Urzędu Miasta w Kielcach i złożyłem poprawiony projekt. Dostałem odpowiedź na piśmie, że to nie ten organ tylko nadzór budowlany. Złożyłem tam więc projekt i odesłano mnie znów do urzędu miejskiego. Nie wiem, co się dzieje. Gdzie jest właściwy organ? – pyta Tadeusz Gluza, przedsiębiorca z Kielc.
- W naszej ocenie właściwym organem do rozpatrzenia sprawy jest prezydent miasta Kielce – powiedziała Agata Wojda z Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach.
- Trudno mi dyskutować z wykładnią przepisów wydawaną przez inne organy. Te interpretacje są prywatnymi poglądami ich autorów, nie są wykładnią prawa, bo taką jest tylko orzeczenie sądu lub trybunału siedmiu sędziów – mówi Andrzej Kędra, dyrektor wydziału architektury i urbanistyki Urzędu Miasta w Kielcach.
W podobnej sytuacji, jak firma pana Tadeusza, znalazły się w Kielcach jeszcze dwie inne. Każdej z nich urzędnicy obiecywali zakończenie sporu, gdy sprawę rozpatrzy Naczelny Sąd Administracyjny. Jednak mimo iż przychylny wyrok w sprawie jednej z tych firm zapadł, Inspektor Nadzoru Budowlanego ani myśli zakończyć sprawę...
- Według wszystkich znaków na niebie i ziemi pozwolenie na budowę powinien wydać organ architektoniczny. Wtedy inwestor mógłby przystąpić do prac budowlanych i skończyć to wreszcie – uważa Wiesław Krzyk, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Kielcach.
- Naczelny Sąd Administracyjny przyznał, że w takim przypadku, choć w innej sprawie, organem właściwym do wydania decyzji jest organ nadzoru budowlanego, a nie prezydent miasta Kielce – mówi Andrzej Kędra, dyrektor wydziału architektury i urbanistyki Urzędu Miasta w Kielcach.
- To bardzo skomplikowana materia, bo są orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego w bardzo indywidualnych przypadkach. Natomiast każdy z nich się różni i nie można wyciągać ogólnych wniosków. Mam wrażenie, że miasto powinno podejść do sprawy indywidualnie, a nie rozpatrywać przez pryzmat spraw, które różniły się co do szczegółów – twierdzi Agata Wojda z Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach.
Ta urzędowa przepychanka trwa już pół roku, a kieleccy przedsiębiorcy liczą straty, na które naraziło ich odmienne interpretowanie przepisów.
- Ludzie wpłacili pieniądze. Pewnie za chwilę będą reportaże, że jestem oszustem, że wziąłem od nich pieniądze i włożyłem w tę piękną dziurę w ziemi. Niebawem pewnie będzie egzekucja komornicza, bo ci ludzie zażądają zwrotu pieniędzy. Oprócz tego, że muszę oddać podwójne zadatki i kary umowme, to w tej chwili same odsetki od kar wynoszą 4,5 tysiąca złotych miesięcznie – mówi Tadeusz Gluza, przedsiębiorca z Kielc.
- Nasze starty wynoszą 3 miliony złotych, nie licząc odsetek – zdradza Zbigniew Kraszewski, prezes firmy budowlanej KGI Sp. z o.o., która ma problem z uzyskaniem pozwolenia na kontynuację budowy.
A w tym samym czasie oba urzędy: Miejski i Nadzoru Budowlanego nadal nie mogą dojść do porozumienia, kto może wydać pozwolenia na wznowienie budów.
- Jest tylko urząd, który zabiera, nie ma takiego, który wydaje. I tak od pięciu miesięcy chodzę od urzędu do urzędu i szukam, kto by mi pozwolił budować dalej – podsumowuje Tadeusz Gluza.*
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski