Kasia ma wrócić do Danii

Pani Daria odeszła od swojego męża Duńczyka i zamieszkała z córką w Polsce. Twierdzi, że zrobiła to, bo mąż poniżał ją i bił. Postępowanie w tej sprawie prowadzi polska prokuratura. Ojciec Kasi złożył w Danii wniosek o wydanie córki na podstawie konwencji haskiej, a polski sąd mu je przyznał. Czy to najlepsze dla dziecka?

Pani Daria  z niespełna 6-letnią córką Katarzyną żyje w Polsce, ale już wkrótce może okazać się, że Kasia będzie musiała zostać oddana swojemu ojcu - Duńczykowi.

- Jeżeli sąd mnie do tego zmusi, to będę musiała się ukrywać, nie oddam dziecka do Danii. Zrobię wszystko, żeby one zostało w Polsce – mówi pani Daria.

Kobieta poznała swojego męża Duńczyka przez internet. Wyjechała z nim na wyspę Bornholm. Tam w 2007 roku urodziła się ich córka Katarzyna. Małżeństwo z obcokrajowcem, jak twierdzi pani Daria, nie było jednak szczęśliwe.

- Zakochałam się, myślałam, że czeka mnie tam lepsze życie. Człowiek w takich sytuacjach nie myśli, co będzie dalej. Mąż bił mnie po głowie, kopał po nogach. Znosiłam to dla dobra dziecka. Groził, że jeżeli to zgłoszę, to zabierze mi dziecko – opowiada pani Daria.

- Byłam świadkiem, jak on ja bił. Mówiłam, że musi wracać do Polski, musi ratować siebie i dziecko – mówi Barbara Rafalska, babcia Kasi.

- On uważa, że Polacy to jest coś gorszego, że my na drzewach żyjemy, że tu straszna bieda. Nawet nie honorował diagnozy polskich lekarzy, bo się nie znają – dodaje Małgorzata Rafalska, ciotka pani Darii.

W marcu tego roku pani Daria wraz z mężem i córką przyjechała do Polski. Kobieta powiedziała mężowi, że na Bornholm nie wraca i chce rozwodu. Złożyła do prokuratury sprawę o znęcanie się.

- Żyliśmy normalnie w Danii, nie było problemów w naszym małżeństwie. To się zdarzyło  tylko dlatego, że Barbara (babcia Kasi) zbudowała nowy dom i chciała mieć Darię i Katarzynę w Polsce – twierdzi ojciec Kasi.

Ojciec Kasi już w Danii złożył wniosek o wydanie córki na podstawie konwencji haskiej. Sąd Rejonowy we Włocławku nakazał wydać dziecko. Nie pomogła opinia Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego, który twierdzi, że wydanie Kasi byłoby dla dziecka krzywdzące.

- Matka w ostatnim okresie podstępem przywiozła to dziecko do Polski, bez zgody ojca. Postanowienie, które wydał sąd jest postanowieniem nieprawomocnym. Organ duński wydał decyzję o tym, że dziecko zostało uprowadzone, więc bezprawność uprowadzenia była już przesądzona – informuje Zbigniew Siuber z Sądu Okręgowego we Włocławku.

- Tutejsza prokuratura stanęła na stanowisku, że dla dobra dziecka zasadnym jest, żeby nie wydać go ojcu. Dziecko jest emocjonalnie związane z matką od kilku miesięcy przebywa w Polsce, chodzi do szkoły. Dlatego uznajemy, że decyzja sądu jest niesłuszna – mówi Piotr Sawicki z Prokuratury Rejonowej we Włocławku.

Teraz panią Darię czeka kolejna rozprawa przed sądem okręgowym. Kobieta twierdzi, że na wydanie dziecka nie zgodzi się nigdy. Ojciec też ustąpić nie chce i żąda, żeby Kasia zamieszkała w Danii.

- Apeluje o pomoc oraz apeluje do innych dziewczyn: zastanowić się, co wy robicie, zastanówcie się, w jaką rodzinę wchodzicie – mówi Barbara Rafalska, babcia Kasi.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl