Sąd rozdzielił rodzeństwo

Była żona pana Andrzeja zostawiła go z czwórką dzieci. Kilka miesięcy później wróciła i siłą zabrała z domu najmłodszą z rodzeństwa - Małgosię. Od tego czasu ojciec nie ma z nią żadnego kontaktu. Podczas sprawy rozwodowej sąd powierzył opiekę nad Małgosią matce. Zrobił to, mimo niekorzystnej dla kobiety opinii specjalistów, o którą sam wnioskował.

- Sąd już na pierwszej rozprawie powiedział, że jest to sprawa rozwodowa i cytuję sędziego: „dzieci nie są tu najważniejsze” – opowiada pan Andrzej.

Franek, Małgosia, Karol i Filip. Czasy kiedy rodzeństwo mieszkało razem w Rzędkowicach na Śląsku dawno minęły. 42-letni pan Andrzej, ojciec dzieci ,od 1992 roku był w związku małżeńskim. Nie było to jednak małżeństwo udane.

- W 2008 roku żona nas porzuciła. Zostałem sam z czwórką dzieci. Po kilku miesiącach wróciła i siłą zabrała córkę. Małgosia krzyczała, płakała. Trzymali ją jak worek ziemniaków pod pachą i uciekali – wspomina pan Andrzej.

W maju tego roku przed Sądem Okręgowym w Częstochowie zakończyła się trwająca 3 lata sprawa rozwodowa. Tylko Filip był pełnoletni, o reszcie dzieci zadecydował więc sąd. Uznał, że 15-letni Karol i 14-letni Franek będą pod opieką ojca. Natomiast 6-letnia Małgosia ma zostać przy matce.

- W pozwie zażądała około 10 tysięcy złotych alimentów, kompletnie nierealnych. Wtedy ona zajęłaby się wszystkimi dziećmi. Sąd od samego początku przekreślał możliwość wychowywania przez ojca córki, tak jakby to było zadanie zupełnie nie dla mężczyzny - twierdzi pan Andrzej.

- Kwota, której żąda i jej argumentacja, brak zainteresowania pracą, wyraźnie wskazuje na to, że chce kosztem alimentów na dzieci utrzymywać się przez najbliższe lata – uważa Mariusz Orliński, adwokat pana Andrzeja.

Ojciec nie rozumie decyzji sądu. Wcześniej Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny na zlecenie właśnie sądu wydał opinię o rodzinie. Jest niekorzystna dla matki. Uznano m.in., że kobieta nie czerpie satysfakcji z kontaktów z dziećmi i nie rozumie ich potrzeb. Rozdzielenie rodzeństwa uznano za krzywdzące.

- Sprawa miała wyłączoną jawność. Nie mogę mówić na temat przebiegu procesu, tego jakimi racjami kierował się sąd – powiedział Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie.

- Sędzia uzasadniła to tak, że skoro dziewczynka już prawie 3 lata przebywa z matką, to niech dalej z nią pozostanie – mówi Mariusz Orliński, adwokat pana Andrzeja.

- Z Małgosią było zawsze mnóstwo śmiechu i zabawy. Zawsze mieliśmy co robić, byliśmy zżyci, czuliśmy się jak prawdziwe rodzeństwo – dodaje Franek, brat Małgosi.

Pan Andrzej na małą Małgosię miesięcznie musi płacić po 700 zł, jego była żona na niepełnoletnich synów po 100 zł. Od 2009 roku, kiedy kobieta zabrała córkę, ojciec nie ma z nią żadnego kontaktu. Obecnie spotkania raz w miesiącu są zapisane w wyroku sądu. Dla matki dziecka nie ma to jednak znaczenia.

Sądu nie zainteresowało, że ojciec z córką spotykać się nie może. Tak samo, jak wniosek pana Andrzeja o powołanie kuratora. Nie przesłuchano także świadków, których zgłosił mężczyzna. Nikt nie dopatrzył się niczego złego w zachowaniu matki, która w 2009 zabrała dziecko siłą.

- Prokuratura nikogo nie oskarżyła w tej sprawie, umorzyła postępowanie. Wpłynęło do sądu zażalenie, który podtrzymał to stanowisko – mówi Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie.

Chcieliśmy porozmawiać z byłą żoną pana Andrzeja. Kobieta z córką mieszka u swoich rodziców w Radomiu. Nie zdecydowała się otworzyć nam drzwi.

- Małgosia jest taką naszą perełką. My, czterej mężczyźni i ta nasza perełka, królewna. Nie ma dnia, żebyśmy o niej nie rozmawiali – opowiada pan Andrzej.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl