Padał deszcz, odszkodowania nie będzie

Jest szkoda, jest winny… nie ma odszkodowania! Agnieszka Dubik z Kielc dwa lata temu uszkodziła samochód. Najechała na dekiel, który wybiła woda ze studzienki kanalizacyjnej. Zarządca drogi przyznał się do winy, ale Ergo Hestia, w której jest ubezpieczony, odszkodowania odmówiła, bo… ulewny deszcz to zdarzenie losowe.

- Ja już nie mam do tego siły, bo trwa to już pond dwa lata – mówi Agnieszka Dubik, która walczy o odszkodowanie.

- My żeśmy uznali tę winę, jest to pas drogowy, sytuacja bezdyskusyjna dla nas – tłumaczy Jarosław Skrzydło z Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach.

- Do sprawy przystąpiła firma Ergo Hestia, która ubezpiecza Miejski Zarząd Dróg i wskazała,  że nie można uznać powództwa z uwagi na to, że zaistniała siła wyższa, czyli nadmierna ulewa – dodaje Jan Klocek z Sądu Rejonowego w Kielcach.

Pani Agnieszka Dubik z Kielc dwa lata temu uszkodziła samochód. Po deszczu na jednej z ulic w Kielcach woda wybiła dekiel od studzienki kanalizacyjnej. Kobieta na niego najechała.

- Dekiel uderzył w listwę i drzwi od strony kierowcy – mówi pani Agnieszka.

Kobieta miała jedynie ubezpieczenie OC. O odszkodowanie postanowiła ubiegać się od właściciela drogi, czyli Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach. Ten do winy się przyznał. Pani Agnieszka myślała, że wypłata 1200 zł odszkodowania, bo na tyle wyceniono straty, to tylko formalność.

- Jako zarządca drogi poczuwamy się do odpowiedzialności. Doszło tam do zdarzenia, z którym poszkodowana nie miała nic wspólnego. Ulica została zalana i my, jako zarządca drogi uznaliśmy, że ponosimy za to odpowiedzialność. Stosowne pismo wysłaliśmy do ubezpieczyciela – informuje Jarosław Skrzydło z Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach.

- Z całym szacunkiem dla tego zarządu, ale on specjalistą w zakresie odpowiedzialności odszkodowawczej nie jest. Profesjonalistą jest zakład ubezpieczeń – mówi Aleksander Daszewski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

Zarząd Dróg w Kielcach roszczenie pani Agnieszki skierował do swojego ubezpieczyciela - firmy Ergo Hestia. Ergo Hestia pieniędzy postanowiła nie wypłacać, bo … zadziałała siła wyższa, czyli deszcz. W sprawie, jaki to był deszcz, czy może była to ulewa, wypowie się Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Sprawa jest w sądzie.

- Czekamy na decyzję instytutu meteorologii,  który ma stwierdzić, czy deszcz, który miał w miejsce w sierpniu 2010 roku był zjawiskiem nadzwyczajnym – mówi pani Agnieszka.

- Sądy jednoznaczne mówią, że wymagany jest rozsądek w ocenie odpowiedzialności tego typu podmiotów i nie można wymagać, żeby natychmiast po ustaniu tego typu zjawisk pogodowych podmioty skontrolowały i usunęły wszystkie zagrożenia – informuje Aleksander  Daszewski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Kielcach. Jak się okazuje, osoba, która chwilę przed panią Agnieszką również uszkodziła samochód na tej samej ulicy, odszkodowanie od Ergo Hestii otrzymała. Dlaczego zatem pani Agnieszka nie może na odszkodowanie liczyć?

- Dowiedzieliśmy się o tym we wrześniu podczas rozprawy sądowej. Ja byłam zszokowana, poczułam się dyskryminowana, tylko nie wiem przez co. Czy ze względu na płeć, czy ze względu na markę samochodu, bo  pan jechał bmw, a ja tylko lanosem – mówi pani Agnieszka.

Pani Agnieszka zapowiada dalszą walkę w sądzie. Chce udowodnić, że z firmą ubezpieczeniową można wygrać.

- Drodzy Państwo! Walczcie o swoje prawa do końca. Mimo że jest to długotrwałe i bardzo kosztowne, warto udowodnić, że mam się rację – podsumowuje pani Agnieszka.

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl