Wrobiony w stłuczkę

Daniel Bryła dostał 300 zł mandatu i 6 punktów karnych za kolizję, której nie popełnił. Sprawca wypadku nie miał przy sobie dokumentów. Policjantom przedstawił się jako Daniel Bryła, a ci mu uwierzyli. Pan Daniel udał się z mandatem na komisariat, by zgłosić fałszerstwo. Dochodzenie zostało jednak umorzone.

- Wygląda na to, że w Częstochowie można podawać się za kogo się chce i nie trzeba mieć przy sobie dokumentów – mówi Daniel Bryła.

- Nie można mieć żadnych pretensji do policjantów z ruchu drogowego, którzy wykonywali czynności. Oni postępowali zgodnie z uprawnieniami, w sposób prawidłowy sprawdzili tożsamość takiej osoby – zapewnia Joanna Lazar, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

Daniel Bryła prowadzi w Namysłowie pod Opolem firmę zajmującą się rozbiórkami nieruchomości. Mężczyzna przeżył szok, gdy 10 lipca otrzymał pismo od komornika.

- Zostałem wezwany przez komornika do urzędu skarbowego, żeby uiścić zaległy mandat, który rzekomo otrzymałem w Częstochowie – opowiada pan Daniel.

Kiedy pan Daniel dowiedział się, że ciąży na nim mandat na 300 zł i 6 punktów karnych, chciał to szybko wyjaśnić. Okazało się, że 20 kwietnia w Częstochowie przy ulicy Bugajskiej doszło do kolizji dwóch aut. Sprawca przedstawił się jako… Daniel Bryła.

- Kierowca nie posiadał żadnych dokumentów, podał policjantom pełne dane osobowe, przedstawił jak się nazywa i gdzie mieszka. Policjanci nie tylko sprawdzili tę tożsamość, ale również w drodze oświadczenia osoby, która te dane potwierdziła i sama dysponowała dokumentami. Taką możliwość przewiduje rozporządzenie Rady Ministrów – mówi Joanna Lazar, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

Dotarliśmy do właściciela samochodu - świadka, który potwierdził policji, że kierował pan Daniel. I tu niespodzianka...

Świadek: Znajomy powiedział, że to jest Daniel Bryła, więc potwierdziłem te dane.
Reporterka: Ale pan nie wie, kto to był?
Świadek: Nie.
Reporterka: To pan nie wiedział, kto prowadził pana samochód?
Świadek: Jak mówili, że to Daniel Bryła, to dla mnie Bryła.
Reporterka: A zna pan w ogóle pana Daniela Bryłę z Namysłowa?
Świadek: Wiem, który to jest.
Reporterka: I to był ten, co jechał?
Świadek: Nie, to nie był on.

Jeszcze w lipcu, zaraz po otrzymaniu wezwania do zapłaty, pan Daniel udał się na policję w Namysłowie, by złożyć zawiadomienie o sfałszowaniu jego podpisu na mandacie. 5 października częstochowskie organy ścigania dochodzenie w tej sprawie jednak umorzyły.

- Policjant i prokurator powołali się w uzasadnieniu tego postanowienia na wyrok Sądu Najwyższego, z którego wynikało, że takie działanie nie jest przestępstwem sfałszowania dokumentu – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

- Nie mieli co wymyślić, to umorzyli. A gdyby to był sprawca poszukiwany listem gończym,   który podałby się za mnie i by go wypuścili? To się stało w Częstochowie, to takie miasto cudów – śmieje się pan Daniel.

- Policja umarza dochodzenie, prokuratura się pod tym podpisuje, a pan Daniel zostaje na lodzie. Musi zapłacić 300 zł mandatu i na jego konto trafia 6 punktów karnych – mówi Sławomir Draguła, dziennikarz Nowej Trybuny Opolskiej.

Zbulwersowanie pana Daniela jest tym większe, że 9 października wezwano go do komendy w Namysłowie, by złożył próbki swojego podpisu. Jak się później okazało, było to cztery dni po umorzeniu dochodzenia...

- To nie wiem, komu ja się podpisałem, pamiętnik komuś wypełniałem na tej komendzie? Bez sensu. Naskładałem się podpisów, chodziłem na komendę, a teraz się dowiaduję, że sprawa była już umorzona – mówi pan Daniel.

- Sprawę wyjaśnimy w drodze postępowania wewnętrznego zleconego przez  komendanta miejskiego. Sprawdzimy, czy czynności policjantów były wykonywane w sposób rzetelny, czy policjanci wykazali się odpowiednią dociekliwością prowadząc to postępowanie – zapewnia Joanna Lazar, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

Od kolizji minęło już ponad pół roku. Pan Daniel wciąż ma na swym koncie 6 punktów karnych i 300 złotych mandatu do zapłacenia. W czasie naszej wizyty przedstawiciele policji i prokuratury zapewnili nas jednak, że sprawę w końcu wyjaśnią. Uwzględnili zażalenie pana Daniela.

- Akta sprawy zostały już przesłane na właściwy komisariat policji i czynności w tej sprawie będę kontynuowane. Prokurator rejonowy uznał, że decyzja o umorzeniu dochodzenia była niezasadna – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl