Przepili spadek

Patryk ma 18 lat i 350 tys. zł długu, w który wpędzili go rodzice. Gdy miał 6 lat, dostał w spadku po babci dom oraz 0,6 hektara ziemi w Katowicach. Ziemią zarządzali rodzice chłopca. Te same działki sprzedali kilku inwestorom. Teraz żądają oni zwrotu pieniędzy. Dług spadł na Patryka.

- Koleżanka zaczęła dowozić alkohol i kolejnych kupców. Tak samo korzystała z tych pieniędzy – opowiada Barbara Palenta, matka Patryka.

Patryk ma dziś 18 lat. W 2001 roku zmarła jego babcia. Wtedy okazało się, że chłopak otrzymał w spadku dom oraz 6 tysięcy metrów kwadratowych ziemi w Podlesiu, jednej z dzielnic Katowic.

- W zeszłym roku rzeczoznawca wycenił same działki, bez domu, na prawie 800 tysięcy złotych – opowiada Barbara Palenta, matka Patryka.

- Podlesie to była przez lata sielska, wiejska niemalże dzielnica Katowic, ale na początku lat 90. ludzie zaczęli się tam budować na potęgę i ceny działek poszybowały w górę – mówi Anna Malinowska, dziennikarka Gazety Wyborczej Katowice

- Jak zmarła babcia, to zaczęły się nasze problemy. Rodzice zaczęli więcej pić. Gdy żyła babcia, to jakoś kręciło się, nigdy u nas się nie przelewało, ale babcia nam pomagała, wtedy rodzice tak dużo nie pili – wspomina Anna Palenta, siostra Patryka.

Kiedy chłopak był niepełnoletni, tym, co odziedziczył, zarządzali jego rodzice. W 2007 roku Patryk miał 13 lat. Wtedy jego rodzice wystąpili do Sądu Rejonowego w Katowicach, aby ten pozwolił sprzedać część ziemi. Zgodę otrzymali.

- Pieniądze miały być przeznaczone na remont domu, w którym wówczas wszyscy mieszkali, to był stary, ponad 100-letni dom – mówi Marian Krzysztof Zawała z Sądu Okręgowego w Katowicach.

Reporter: Pani podpisała dokument, że odebrała za działkę ponad 120 tysięcy złotych?
Pani Barbara, matka Patryka: Tak.
Reporter: A ile pani otrzymała?
Pani Barbara: 16 tysięcy.
Reporter: Dlaczego pani to podpisała?
Pani Barbara: Miałam poważne problemy z alkoholem. Nie dość, że byłam pod wpływem alkoholu, to jeszcze mi się spieszyło, bo miałam dziecko w szpitalu. Potrzebowałam tych pieniędzy, po prostu.

Pani Barbara rozwiązała przedwstępną umowę sprzedaży. Później tę samą ziemię sprzedała komuś innemu. Pierwszy kupiec skierował sprawę do sądu i zażądał zwrotu pieniędzy. Decyzję podejmowali rodzice, ale problem ma dziś Patryk.

- Sąd zasądził, by zwrócić kwotę 124 tys. złotych. Nie zgadzamy się z tym wyrokiem, została wniesiona apelacja. Naszym głównym zarzutem jest niedopuszczenie przez sąd wniosku o biegłego psychiatrę, który mógłby się wypowiedzieć, czy rodzice pana Patryka, w momencie podpisywania umowy przedwstępnej, mieli wyłączoną świadomość – mówi Katarzyna Orzińska, pełnomocnik Patryka.

Pani Barbara mówi, że kupców znajdowała jej koleżanka Lidia W. Nie jest to jedyna osoba, do której kobieta ma pretensje. Kiedy zjawił się drugi kupiec, dostała 70 tysięcy złotych zaliczki. Twierdzi, że 50 tysięcy z tej kwoty zapłaciła mężczyźnie, który miał przeprowadzić remont domu.

- Ulotnił się. Nie mamy rozliczenia, żadnych faktur, żadnych pieniędzy – mówi pani Barbara.

Chcieliśmy poznać opinię trzech osób, które, zdaniem pani Barbary, ją oszukały. Jest to Andrzej Cz. pierwszy kupiec, koleżanka Lidia W. oraz Zbigniew K., który miał przeprowadzić remont. Zaczynamy od Zbigniewa K. Mężczyzny nie zastaliśmy, był za to jego ojciec.

Reporter: Słyszał pan o takiej sytuacji, że pana syn wziął pieniądze i nie dokończył remontu?
Ojciec Zbigniewa K.: Ja wiem, że tam remont był przeprowadzany, ale brakowało im pieniędzy na dokończenie go.
Reporter: Ponoć przekazali panu Zbigniewowi 50 tysięcy.
Ojciec Zbigniewa K.: To bujda. Syn za dwie godziny powinien być.

Po dwóch godzinach zastajemy dobrze zamkniętą furtkę i bramę. Następnego dnia od ojca słyszymy, że syn odmawia wypowiedzi. Nasza kamera nie była również mile widziana w firmie, którą prowadzi Andrzej Cz. Mężczyzna nie chciał z nami rozmawiać. Z Lidią W. również nie udało nam się porozmawiać.

- Pani Lidia jest w szpitalu. Nie wiem co się stało, jest w szpitalu. Nie jestem upoważniona do udostępnienia jej numeru telefonu – usłyszeliśmy od osoby spokrewnionej z Lidią W.

Z relacji rodziny wynika, że obecnie wszyscy żądają zwrotu wpłaconych wcześniej pieniędzy.

- Długi Patryka wynoszą na dzień dzisiejszy ponad 350 tysięcy złotych. Tyle Patryk musi oddać z winy rodziców – mówi jego siostra Anna Palenta.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl