Ani Euro 2012, ani pozwu

Najpierw stracili bilety na Euro 2012, teraz swoje pieniądze! W czerwcu pokazaliśmy historię niepełnosprawnych, którym UEFA unieważniła bilety, bo nie przedstawili zaświadczeń o niepełnosprawności. Poszkodowani postanowili pozwać organizatora Euro 2012 do sądu. Skorzystali z kancelarii Łukasza M. Wpłacili mu pieniądze i przez kilka miesięcy czekali, aż wniesie pozew zbiorowy. Tymczasem mężczyzna zapadł się pod ziemię.

W czerwcu tego roku pokazaliśmy, jak zostały potraktowane osoby niepełnosprawne, które wylosowały bilety na Euro 2012. Organizatorzy wymagali od nich, aby potwierdzili swoje kalectwo. Problem polegał jednak na tym, że nikt z naszych rozmówców nie został o tym poinformowany.

- Przez rok nie dostałem maila od UEFA, że powinienem dosłać jakieś orzeczenie, nie było żadnej informacji - mówił w czerwcu niepełnosprawny Lech Michałowski, który wylosował bilet na Euro 2012.

- Te bilety nam przepadły, ponieważ UEFA wymagała zaświadczenia o niepełnosprawności. Chociaż nie dostaliśmy o tym żadnej informacji, uznano, że skasują nasze bilety. Cały rok żyliśmy w przekonaniu, że mamy te bilety, cały rok nasze pieniądze były w obrocie UEFA, więc to moim zdaniem jest oszustwo - opowiadał niepełnosprawny Adam Zalewski.

I dlatego pojawił się pomysł, aby pozwać UEFA do sądu. Wtedy też pojawiła się „Kancelaria Majewski Inkaso Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w organizacji” – to pełna nazwa firmy z siedzibą w Krakowie. Prowadził ją Łukasz M.

- Pozew miał dotyczyć zadośćuczynienia za nieotrzymanie biletów - mówi Robert Mędry, niepełnosprawny.

Oferta Łukasza M. wydawała się interesująca. Dotyczyło to niepełnosprawnych z całej Polski, więc organizowali się przez internet. Pani Henryka z okolic Makowa Mazowieckiego występowała w imieniu swojego niepełnosprawnego syna Piotra.

- Pan Łukasz mówił, że to nie może tak zostać, że on zrobi wszystko, żeby UEFA poniosła skutki takiego postępowania. Twierdził, że w każdym sądzie, według miejsca zamieszkania, on z własnej inicjatywy poprowadzi sprawę za straty moralne. Kiedy zostały zapłacone pieniądze, to kontakt się urwał z tym panem - opowiada pani Henryka.

Niestety, czas pokazał, że niepełnosprawni na pomoc nie mają co liczyć. Pan Artur, ojciec niepełnosprawnego 20-letniego Adama żałuje, że zaufał Łukaszowi M. Dziś jest przekonany, że pozew zbiorowy w ogóle nie powstał.

- Tłumaczył, że nie składa tego pozwu, bo nie ma jeszcze wszystkich dokumentów przygotowanych, że nie wszyscy te dokumenty przysłali, ewentualnie zbierają pieniądze na opłaty. Byłem informowany,że ta grupa liczyła ponad 80 osób, a w kulminacyjnym momencie około 100 osób - wspomina pan Artur.

- Prosił o uiszczenie opłaty sądowej w wysokości 2 procent roszczeniowej kwoty, w moim przypadku to było 96 zł - mówi Robert Mędry, niepełnosprawny.

Od miesięcy nasi rozmówcy zastanawiają się, co dzieje się w ich sprawie. W Krakowie odwiedziliśmy miejsce, w którym ma być siedziba kancelarii.
To, co usłyszeliśmy, z pewnością nie uspokoi niepełnosprawnych.

- Tej firmy tu nie ma. Tego pana szuka inspekcja pracy i policja pewnie też. On zatrudniał jedną osobę. Przestaliśmy wynajmować mu biuro, ponieważ zalegał z opłatami - powiedział administrator budynku.

Kim jest Łukasz M.? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wcześniej pracował w innej krakowskiej kancelarii, gdzie pozyskiwał klientów.
Usłyszeliśmy, że nie jest żadnym prawnikiem, nie ma nawet wykształcenia prawniczego. Chcieliśmy aby Łukasz M. odniósł się do tych informacji. Interesowało nas również, czy prawdą jest, że wyniósł poufne dane klientów i został zwolniony z poprzedniej pracy. Telefon mężczyzny jednak milczy.

- Na pewno nie jest to adwokat czy radca prawny, ponieważ nie mogą oni zakładać spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Niestety, na rynku istnieje bardzo dużo firm, które nazywają siebie kancelariami, a nie pracują w nich ani adwokaci, ani radcy prawni. To jest wprowadzanie klientów w błąd, które ma negatywny wpływ na cały rynek usług - mówi Jacek Świeca, radca prawny z Kancelarii Prawnej "Świeca i Wspólnicy".

- To wszystko jest bardzo przykre dla tych wszystkich inwalidów, którzy zostali po raz drugi oszukani - podsumowuje Artur Zalewski, ojciec niepełnosprawnego Adama.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl