Oferta dla bezrobotnego: mycie zwłok

Urząd pracy w Grudziądzu wysłał bezrobotnego murarza do pracy w zakładzie pogrzebowym. Mężczyzna miał m.in. myć i ubierać zwłoki. Gdy odmówił, stracił status osoby bezrobotnej!

- To absurd, brak empatii, zrozumienia ze strony urzędników. Może pracodawca powinien też określić warunki pracy przy tak specyficznym zajęciu – mówi Aleksandra Pasis, dziennikarka Gazety Pomorskiej.

- Z zawodu jestem murarzem, bezrobotny od 3 lat. Oferty były dwie: na kosmetyczkę i żałobnika – mówi Piotr Urban.

Mężczyzna ma 23 lata, mieszka w niewielkiej wsi Gołębiowo koło Grudziądza. Po wyjściu z wojska od 3 lat nie może znaleźć pracy. Sposobem na jej zdobycie miało być zarejestrowanie się w Urzędzie Pracy w Grudziądzu. Przez ten okres tylko dwa razy otrzymał oferty pracy – pierwszą była praca kosmetyczki, drugą skierowanie do zakładu pogrzebowego. Jak twierdzi, urzędnicy nie poinformowali go, na czym dokładnie ma polegać praca.

- Poszedłem to tego zakładu, ale to musi się człowiek z tym urodzić, żeby trumny nosić, malować, przy zwłokach pracować – mówi pan Piotr.

- Nie wiedział, na czym będzie polegała ta praca. Na miejscu dowiedział się, że będzie miał kontakt ze zwłokami. Mycie, ubieranie, przygotowanie do obrządku. Odmówił. Mówi, że nie poradzi sobie z tą pracą ze względu na bariery psychologiczne – opowiada Aleksandra Pasis, dziennikarka Gazety Pomorskiej.

Po wizycie w zakładzie pogrzebowym pan Piotr wrócił do urzędu pracy z informacją od przedsiębiorcy, że odmówił przyjęcia pracy. Decyzją urzędników stracił status osoby bezrobotnej.

- Jeśli bezrobotny odmówi przyjęcia pracy, to traci status bezrobotnego i nie podlega również ubezpieczeniu zdrowotnemu – mówi Ireneusz Baranowski, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Grudziądzu.

Urzędnicy z grudziądzkiego pośredniaka zasugerowali panu Piotrowi odwołanie się od tej decyzji do wojewody kujawsko-pomorskiego, tłumacząc, że pozbawienie go ubezpieczenia jest podyktowane obowiązującymi przepisami. Jak się okazuje, ofiarą przepisów był nie tylko pan Piotr.

- Pięć osób było wysłanych do tego samego pracodawcy i wrócili z tą samą adnotacją. Pani dyrektor z urzędu potwierdziła, ze te osoby również zrezygnowały z powodów psychologicznych – mówi Aleksandra Pasis, dziennikarka Gazety Pomorskiej.

Pan Piotr odwołał się od decyzji urzędników, ale w momencie, gdy nasz reporter zapowiedział swój przyjazd do grudziądzkiego urzędu pracy, okazało się, że urzędnicy uznali, iż popełnili błąd, bo nie każdy może pracować w zakładzie pogrzebowym.

- W tamtym momencie bezrobotny nie mówił, że ma bariery w tej sprawie, ten aspekt wypłynął dopiero w momencie odwołania – tłumaczy zmianę decyzji Ireneusz Baranowski, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Grudziądzu.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl