Kamienica tonie w śmieciach
Takie rzeczy tylko w Polsce, a dokładnie w Łodzi... W centrum miasta stoi kamienica, którą nikt nie zarządza. W efekcie jedenaście rodzin koczuje w niej bez bieżącej wody i światła na korytarzach. Nikt też nie wywozi śmieci. Ich hałda zajmowała pół podwórka i przyciągnęła szczury. O kamienicę walczyły prywatne osoby, teraz umywają ręce.
- Żyjemy gorzej niż bezdomni, bo czytałam, że bezdomni gdzieś się włamywali i mają światło oraz wodę, a my nie – mówi Krystyna Droś, mieszkanka kamienicy.
Łódź, ulica Żeligowskiego. Stoi tu kamienica, w której mieszkają głównie ludzie starsi i schorowani. Przez kilkudziesiąt lat nieruchomość zarządzana była przez miasto. Wszystko zmieniło się w lipcu tego roku.
- Nigdy tu nie było Belwederu, ale te podstawowe sprawy typu śmieci i woda były załatwiane. Kiedy zmienił się właściciel, zaczęło się dziać tak, jak się dzieje – mówi Paweł Wardęszkiewicz, członek zarządu wspólnoty mieszkaniowej sąsiedniej kamienicy.
Kamienica przeszła w ręce spadkobierców byłych właścicieli. Pierwszy efekt zmian pojawił się szybko. Na korytarzach odcięto światło, przestano sprzątać w budynku, a na podwórku kamienicy urosła hałda niewywożonych śmieci.
- Tam pół podwórka zajmowała góra śmieci. Nie były wywożone od lipca, bo nikt na to nie podpisał umowy – opowiada Krystyna Droś, mieszkanka kamienicy.
- Przez kilka miesięcy tych śmieci tutaj się zgromadziła taka hałda, że zbiegły się szczury. Mój sąsiad wystawił pułapkę dla szczurów, codziennie rano łapał jednego – dodaje Paweł Wardęszkiewicz, członek zarządu wspólnoty mieszkaniowej sąsiedniej kamienicy.
Po interwencji mediów śmieci jednorazowo wywieziono, ale to niewiele zmieniło.
- Od nowa zaczyna się to samo, bo śmieci składamy pod mur na podwórku. Nie ma żadnych pojemników, jeszcze miesiąc i znowu będzie to samo – mówi Krystyna Droś, mieszkanka kamienicy.
We wrześniu mieszkańców spotkała kolejna niespodzianka. W związku ze zmianą administratora odcięto im wodę. To duży cios zwłaszcza dla mieszkających w kamienicy inwalidów, takich jak sparaliżowany pan Władysław.
- Koniec, nie ma wody w kranie, zostaje wiaderko. Gdyby nie opiekunka, zostałbym bez wody – mówi mężczyzna.
- Mieszkańcy nie mają wody, ponieważ nie mamy z kim podpisać umowy, żeby ją dostarczać. Nikt z prywatnych właścicieli nie zgłosił się do nas. Stąd byliśmy zmuszeni wodę odłączyć - tłumaczy Maciej Petrycki z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi.
- Najgorzej to z praniem, bo do picia czy na obiad to się jeszcze przyniesie. Z praniem to jest sprawa gorsza, trzeba ręcznie prać. Beczki na podwórku stoją, byle tylko deszcz padał. Deszczówką ubikację spłukujemy – mówi Róża Kowalczyk, mieszkanka kamienicy.
Dotarliśmy do kilku współwłaścicieli. Chociaż od 2008 roku sami walczyli o odebranie miastu kamienicy, dziś nie poczuwają się do odpowiedzialności.
- My jeszcze nie jesteśmy na 100 procent właścicielami, bo jeszcze nie mamy hipoteki, sorry – powiedziała jedna ze współwłaścicielek.
- W tej chwili obowiązek zarządu nieruchomością spoczywa na współwłaścicielach, to jest na kilkunastu osobach, które w tej chwili powinni wyłonić zarządcę, który będzie tą nieruchomością zarządzał – mówi Marcin Obijalski z Wydziału Budynków i Lokali w Urzędzie Miasta Łodzi.
- Nikt ze spadkobierców, oficjalnie, żadnym protokołem nie przejął kamienicy od miasta. Proszę dzwonić do miasta. To wszystko, co mam do powiedzenia – powiedział jeden ze współwłaścicieli.
- Oczywiście, protokół powinien być podpisany. Ponieważ jednak właściciele uchylali się od podpisania tego protokołu, to oświadczenie woli wysłane do właścicieli listem poleconym należy uznać za skuteczne i zgodne z przepisami. Powiadomiliśmy współwłaścicieli i oni nie mają w tej chwili podstaw, aby uchylać się od obowiązku zarządzania tą nieruchomością – dodaje Marcin Obijalski z Wydziału Budynków i Lokali w Urzędzie Miasta Łodzi.
- Wystosowaliśmy kilkanaście wezwań do potencjalnych spadkobierców, zgłosiły się na razie cztery osoby. Żadna nie przyznaje się do zaniedbań, jakie mają miejsce na terenie kamienicy. W związku z tym będziemy wnioskować do sądu o ukaranie – zapowiada Leszek Wojtas ze Straży Miejskiej w Łodzi.
- Na zimę załatwiam sobie mieszkanie prywatnie, wynajem. Nie ma innego wyjścia – podsumowuje Stański Józef, mieszkaniec kamienicy.*
* skrót materiału
Reporterka: Irmina Brachacz