Ciężarna poćwiartowała męża!

Kobieta w siódmym miesiącu ciąży udusiła i poćwiartowała swojego męża! W morderstwie pomógł jej 18-letni syn. Później Katarzyna T. pocięła zwłoki pana Grzegorza i systematycznie wywoziła autobusem lub taksówką do innej dzielnicy Bydgoszczy. 10 lat temu w szpitalu zmarł inny partner kobiety, miał wbity nóż. Sąd uznał, że była to obrona konieczna.

- To była śmierć przez uduszenie. On trzymał pokrzywdzonego za ręce, ona go dusiła. Przyznali się do popełnienia zarzucanego im czynu – mówi Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

38-letni Grzegorz T. pomagał matce prowadzić stoisko na wrocławskim targowisku. Ostatni raz widziano go 27 września. Potem wszelki ślad po nim zaginął. Matka Grzegorza przeczuwała, że za zniknięciem syna stoi jego żona Katarzyna T. i jej syn  Olaf.

- Wyczuwała, jak to matka. On był słaby psychicznie – mówi o panu Grzegorzu jego znajoma.

40-letnia Katarzyna T. poznała pana Grzegorza na czacie randkowym. Kobieta naciskała, by razem zamieszkali. W marcu tego roku wzięli ślub, a następnie wynajęli mieszkanie. Dwójka dzieci z poprzednich związków Katarzyny T. oraz jej matka wprowadzili się do rodzinnego domu pana Grzegorza.

- Ona go wręcz molestowała przez ten Internet, bo wiedziała, że tu jest sklep, że są auta, a najbardziej chodziło o dom. Mieli eksmisję w Bydgoszczy za zadłużone mieszkanie. Ja byłam we Francji, kiedy syn ją przywiózł. Ja bym nie pozwoliła, by ułożył sobie życie taką całą ekipą rodzinną, bez pieniędzy – opowiada Bożenia T., matka pana Grzegorza.

- Ona takie numery robiła, zdjęcia synowi kazała robić przy luksusowych samochodach i wysyłała do niego – dodaje znajoma Grzegorza T.

21 października spacerowicze znaleźli we wrocławskiej dzielnicy Leśnica wystające z ziemi okaleczone zwłoki. Policja szybko ustaliła, że to zmasakrowane ciało pana Grzegorza. Zabójstwa dokonano za drzwiami jego mieszkania. Zarzut zabójstwa usłyszała żona Katarzyna T. i jej syn Olaf.

- Sprawcy udusili pokrzywdzonego 27 września. Następnie pocięli jego zwłoki, spakowali do worków i systematycznie wywozili taksówką lub autobusem w rejon wrocławskiej Leśnicy. Tam zakopali je w różnych miejscach – informuje Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

- Moje mieszkanie było dla nich wielką deską ratunku. Poszło chyba tylko o mieszkanie. Nie zasłużył sobie na taką śmierć, byli pół roku po ślubie – mówi Bożenia T., matka pana Grzegorza.

Dziesięć lat temu Katarzyna T. stanęła przed sądem w Bydgoszczy oskarżona o zabójstwo ówczesnego partnera Jacka Z. Sąd uznał jednak, że kobieta działała w obronie koniecznej i uniewinnił ją.

- Pan po prostu przypadkowo nadział się na nóż, który pani trzymała w ręku. Sąd ustalił, że nożem próbowała go skłonić do tego, żeby ją wypuścił z mieszkania. Mężczyzna został zoperowany, jego stan zdrowia poprawiał się. Niestety, potem nastąpił szok pokrwotoczny, wdała się sepsa i w wyniku powikłań pooperacyjnych pacjent zmarł – opowiada Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

- Czternaście lat byliśmy w związku małżeńskim i nigdy nie był w stosunku do mnie agresywny. Jacek, leżąc w szpitalu, zaczął ostrzegać nas, w zasadzie sam się bardzo bał. Mówił mi, że ona stanowi dla niego jakieś zagrożenie – mówi była żona Jacka Z.

Za zabójstwo Grzegorza T. jego żonie Katarzynie grozi do 25 lat więzienia. Kobieta trafiła do aresztu w Grudziądzu, przystosowanego do przetrzymywania kobiet w ciąży.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl