Dom (kar dla) dziecka

To więzienie! – mówi podopieczna Powiatowego Domu Dziecka w Reszlu na Warmii. Wychowankowie placówki proszą o pomoc. Twierdzą, że w ośrodku nagminne jest stosowanie kar i surowe podejście personelu do dzieci. Opowiadają, że opiekunowie obrażają ich i wyśmiewają, oraz że często są głodni, bo kuchnia jest zamykana. Dyrektor placówki wszystkiemu zaprzecza.

Reszel na Warmii. Od czterech lat funkcjonuje tu dom dziecka prowadzony przez starostwo powiatowe. Jak twierdzą podopieczni i niektórzy z pracowników tej placówki, niecała kadra odnosi się do dzieci tak, jak odnosić się powinni wychowawcy.

- Często zdarza się, że wychowawcy mówią do dzieci: jesteś głupi, jesteś durniem, zachowujesz jak twoja matka, skończysz jak twoja matka, twój ojciec – mówi jeden z pracowników placówki.

- Jak ciocia jest bardzo zdenerwowana, to potrafi do nas powiedzieć: zamknij mordę gówniaro, zamknij ryj, nie mam ochoty na ciebie patrzeć, won mi stąd – dodaje jedna z podopiecznych placówki.

Jak twierdzą podopieczni domu dziecka w Reszlu, wychowawcy rozbudowali cały system kar. Najgorsze jest tzw. krzesełko.

- Dziecko jest ustawiane pod ścianą w pozycji, jak się siedzi na krześle, ręce są wyciągnięte do przodu i dzieci w tej pozycji trwają, aż stracą siły – mówi pracownik placówki.

- Dziewczyny mają ustalone wewnętrzne regulaminy, z którymi zapoznane są dzieci. Stosuje się je jeżeli dzieci mają więcej jedynek, zostały przyłapane na paleniu, albo za wagary – twierdzi dyrektor placówki.

Wychowankowie z domu dziecka w Reszlu twierdzą, że bardzo często są głodni, a żywność jest im po prostu wydzielana. Wychowawcy pomiędzy posiłkami nie pozwalają także dzieciom korzystać z kuchni.

- Chciałem iść do kuchni, poprosiłem wychowawcę o klucz i nie dostałem go. Po 5 minutach poszedłem do kolegi do pokoju, patrzę, a tu wychowawca idzie z kanapką – mówi podopieczny placówki.

- Mam dziewczynkę, która od roku nie chce jeść posiłków w szkole. Wraca do domu i zaczyna jeść suchy prowiant. Ja jej tłumaczę, że w ten sposób zachoruje. Kuchnia do kolacji jest zamknięta, ona musi nauczyć się jeść ciepły posiłek. Nie może być tak, że nie zjada obiadu, przychodzi do kuchni i robi sobie kanapki. Wtedy jest kara wpisana – opowiada dyrektor placówki.

– Dzieci są dobrze żywione, chodzą do szkoły, nie stosuje się wobec nich przemocy. Nie mamy takich sygnałów. Sam wielokrotnie w tym domu byłem – zapewnia Zbigniew Nowak, wicestarosta Kętrzyński.

Najbardziej jednak bulwersuje pracowników placówki sposób traktowania kilkuletniego chłopca, który moczy się w nocy z powodu zaburzeń nerwowych. Dziecko od dłuższego czasu śpi na łóżku z cienkim materacem.

- Śpi na łóżku bez normalnego materaca, materac jest wystawiony na hol – mówi pracownik placówki. 

- Ciotki nie pozwalają mu spać na materacu, powiedziały, że nie będą mu go zmieniać, bo nie ma tyle na stanie – dodaje podopieczna placówki.

Podczas naszej wizyty w placówce okazało się także, że dyrekcja, bez zgody sądu, wysyła niektóre dzieci do ich rodzinnych domów. Jednak, jak usłyszeliśmy od dyrektor placówki, ona ma do tego prawo.

- Nie ma przepisu, że ja muszę prosić o urlopowanie – twierdzi dyrektor placówki.
Pracownicy domu dziecka w Reszlu twierdzą że w placówce nie ma dla dzieci pomocy psychologa, choć taka osoba powinna być.

- Ja mogę państwu skserować dzienniki ze szkoły i będzie notatka, że w takim i takim dniu dziecko było u psychologa – zapewnia dyrektor placówki.

- Psychologa na etacie nie mamy, współpracujemy z poradniami – usłyszeliśmy od dyrektora gimnazjum w Reszlu, do którego uczęszczają wychowankowie domu dziecka.

Wiele do życzenia pozostawia także magazyn żywności i środków chemicznych, gdzie funkcjonuje palarnia dla opiekunów.

Reporter: Pani dyrektor, mogę się założyć, że w środku jest popielniczka?
Dyrektor: Nie ma.
Reporter: Proszę mi udowodnić, że nie ma.
Dyrektor: Nie ma proszę pana, jest magazyn z żywnością.
Reporter: Proszę pozwolić mi tam wejść.
Dyrektor: Proszę nie wchodzić, nie ma.

O wszelkich niepokojących sygnałach przekazanych naszemu reporterowi przez dzieci i część personelu poinformowaliśmy Wydział Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie. To właśnie on sprawuje nadzór nad placówką.

- Podejmujemy decyzję o przeprowadzeniu doraźnej kontroli, w której spróbujemy wyjaśnić wszystkie nieprawidłowości, o których mówiliście – powiedziała Edyta Jędrzejewska z Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie.*

* skrót materiału

Reporter Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl