Obiecywali… 400 procent zysku

Poszkodowani przez parabank. Nawet 400 procent zysku obiecywało klientom Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowe ze Stargardu Szczecińskiego. Środki miały być inwestowane w cebulę, ziemniaki i mięso. Dziś po firmie zostało puste biuro, szyld i setka poszkodowanych. Mówią, że w sumie zainwestowali około 35 milionów złotych.

Jeden szyld, nieczynne biuro, nie działająca strona internetowa i klienci, którzy czekają na swoje pieniądze. Tyle pozostało po stargardzkim Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowym.

- Śledztwo w tej sprawie trwa od 2012 roku. Prowadzone jest w sprawie prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia. Około stu osób złożyło zawiadomienie o przestępstwie – informuje Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Jeszcze kilka miesięcy temu wszystko wyglądało bajecznie. Firma zachęcała klientów do inwestowania obiecując stu, a nawet czterystuprocentowe zyski. Obiecywali krocie na inwestowanie w handel cebulą, ziemniakami i mięsem.

- Ani w przemyśle żywnościowym, ani w surowcach, nawet takich jak ropa czy złoto, nie mamy sytuacji, gdy nagle coś drożeje o 400 procent. Nikt nie spekuluje na ziemniakach czy cebuli. Ich ceny w długim okresie nie zmieniają się nawet o 10 procent – mówi Andrzej Gantner, prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.

- Do mieszkania przyjechał przedstawiciel tej firmy i przedstawił nam umowę. Wszystko wyglądało na wiarygodne – opowiada jeden z poszkodowanych klientów firmy.

- Były informacje, że to jest obrót środkami spożywczymi. Zastanawialiśmy się czy wpłacić pieniądze, skoro znajomi wpłacili i zyskali pieniądze, to... – dodaje inna klientka Centrum.

Początek końca Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowego zbiegł się z kłopotami innego parabanku – Amber Gold. Byli pracownicy firmy mówią, że ludzie stracili zaufanie do takich firm i mniej chętnie powierzali im swoje pieniądze.

- Szkoda osób z rodziny, którym się poleciło tę firmę. Ciężko takim ludziom spojrzeć w oczy – mówi poszkodowany klient Centrum. 

- Wszystkie oddziały spółki zostały zamknięte. Nie ma żadnego kontaktu z pracownikami, jak również z samym prezesem – informuje Damian Majewski z firmy windykacyjnej z Dąbrowy Górniczej.

Nasza reporterka postanowiła sprawdzić, co dzieje się w centrali firmy Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowe w Stargardzie Szczecińskim. Ponieważ drzwi wejściowe były zamknięte, podała się za osobę, która chce wynająć lokal na działalność gospodarczą. Po pokojach, w których jeszcze w lecie mieściło się CIO oprowadza ją sam prezes Robert O.

Robert O., nieuchwytny dla nikogo, nie przyznaje się naszej reporterce, że niedawno był prezesem. W miejsce CIO powstała nowa firma K., której szefem jest ojciec Roberta O. Nikt w centrali firmy nie chce rozmawiać ani o Centrum, ani o klientach tej firmy, którym nie wypłacono pieniędzy.

- Dopóki nie skończy się postępowanie, nie mamy o czym rozmawiać – powiedział Robert O.

- Przedstawiono mu dwa zarzuty: prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia oraz zarzut dotyczący przedstawienia nieprawdziwych danych w Krajowym Rejestrze Sądowym  - informuje Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Rok temu Robert O. został skazany na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu za wyłudzanie kredytów. Klienci Centrum ze Śląska przygotowują pozew zbiorowy przeciwko Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowemu. Jest szansa, że odzyskają choć część zainwestowanych pieniędzy. W przypadku pana Michała jest to 40 tysięcy złotych.

- Nadzieja zawsze jakaś jest, ale nie wierzę, żeby taką kwotę można było odzyskać w całości – mówi mężczyzna. 

- Ten człowiek (Robert O. - przyp. red.) nie potrafi już chyba normalnie funkcjonować w tym świecie. Cały czas będzie kombinował jak tu kogoś na tą kasę orżnąć – komentuje były pracownik Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowego.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl