Matka o nich zapomniała

Pan Jerzy samotnie wychowuje dwie córki. Boi się, że przez trudną sytuację finansową, trafią one do domu dziecka. Ich matka nie pomaga. Okupuje za to dom, który prawnie należy do pana Jerzego. Mężczyzna chciałby go sprzedać, by ratować dzieci. Walczy, ale nie stać go nawet na opłaty sądowe.

Pan Jerzy ożenił się z panią Katarzyną 25 lat temu. Mają cztery córki i syna. Jeszcze kilka lat temu pan Jerzy, był szczęśliwym ojcem i mężem.

- Dla niej i dla rodziny byłem w stanie zrobić wszystko. Teraz czuję taką złość, nienawiść – mówi.

Pan Jerzy kupił dom w miejscowości Śląsko niedaleko Radomia. By poprawić byt rodziny, wyjechał siedem lat temu do pracy - do Irlandii. Niestety, kiedy pan Jerzy pracował, żona znalazła innego mężczyznę i urodziła dziecko.

- Dowiedziałem się od najstarszej córki, że zobaczyła mamę z kochankiem, miał zdjęte spodnie. Ja przez długi czas nie wierzyłem, że ona mogła coś takiego – wspomina pan Jerzy.      

- Mama wychodziła na dwie godziny z domu do swojego kochanka. Mogła być z tatą, wtedy wszystko byłoby dobrze – dodaje Elżbieta, córka pana Jerzego.

Pan Jerzy wrócił do Polski. Chciał ratować rodzinę, ale nie udało się. Trzy lata temu pan Jerzy i pani Katarzyna rozwiedli się. Sąd opiekę nad dziećmi przyznał panu Jerzemu.

Ojciec z nastoletnimi córkami wynajął mieszkanie w Katowicach. Dwa lata temu nastąpił sądowny podział majątku. Dom przyznano panu Jerzemu, pani Katarzyna miała otrzymać niecałe trzydzieści tysięcy złotych.

- Proponowałem, by sprzedać ten dom i rozejść się jak to robią inni ludzie, ale ona nie chciała – mówi pani Jerzy.

Mężczyzna czekał na wyprowadzkę jego byłej żony i dwojga jej dzieci. Niestety, ani wyprowadzki, ani płacenia rachunków, ani alimentów, jak twierdzi pan Jerzy, nie doczekał się. Ponieważ nie zawsze miał pracę, zaczęło brakować mu pieniędzy na życie i wychowanie dzieci. 

- Ona ma zadłużenie w funduszu na 11 tysięcy złotych, a mnie 8 tysięcy. Z czego ja wezmę od niej? Za ten dom mogę wziąć. Spytałem się czy mam  pisać o eksmisje, czy sama się wyprowadzi. Nie zrobiła tego – mówi pan Jerzy.

Mężczyzna twierdzi, że była żona dewastuje dom. Kilka miesięcy temu złożył wniosek o jej eksmisję. Niestety, sprawa do dziś nie zakończyła się.

- Pani Katarzyna złożyła wniosek o adwokata, skutkowało to tym, rozprawa został przełożona. Pan Jerzy oprócz eksmisji, zgłosił żądanie zapłacenia czynszu. Zamiast jednego roszczenia mamy dwa. To nie spowodowało skrócenia postępowania – mówi Andrzej Jędra, prezes Sądu Rejonowego w Lipsku.

- Nasza procedura sądowa jest tak opieszała i chora, że nie jest w stanie dać człowiekowi poczucie sprawiedliwości – uważa pan Jerzy.

Mężczyzna czeka na zakończenie sprawy. Brakuje mu pieniędzy, więc zaczął walkę o odszkodowanie za zniszczenia, jakie zdaniem pana Jerzego zrobiła była żona. Niestety, sąd odrzucił wniosek, gdyż panu Jerzemu zabrakło pieniędzy na jego opłacenie.

- Myślałem: sprzedam dom, spłacę długi i będę mógł z moimi dziećmi żyć, nawet tylko z mojej wypłaty. Jeżeli sąd mi nie pomoże, a ona nie wyprowadzi się, to będę musiał oddać moje dzieci. Dziwię się ich matce, że tego nie pojmuje. Czekam na sprawiedliwość – mówi pan Jerzy.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz 

interwencja@polsat.com.pl