Nie ma na jedzenie, opał…

Pani Irena dzieli dom z rodziną zmarłego męża. Obie strony są skłócone. Kobieta została skazana na pół roku w zawieszeniu za groźby karalne wobec sąsiada. Ponieważ nie ma skrzynki na listy, nie odbierała wezwań kuratora i karę jej odwieszono. 62-latka trafiła do więzienia. Po wyjściu z niego została w domu bez prądu i pieniędzy, bo komornik zablokował jej konto bankowe.

62-letnia pani Irena mieszka w Trzebieży koło Szczecina na parterze domu, który kiedyś cały zajmowała z mężem, Longinem. Mężczyzna zapisał dom swojemu siostrzeńcowi z zastrzeżeniem, że on i jego żona mogą tam mieszkać do końca życia. Po jego śmierci do domu wprowadził się siostrzeniec z rodzicami.

- Policjanci interweniowali tam kilkanaście razy. Raz byli wzywani przez jedną stronę, a innym przez drugą. Interwencje dotyczyły zakłócania ciszy nocnej, uszkodzenia mienia – wylicza Jolanta Szalińska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Policach.

Ostry konflikt przerodził się we wzajemne oskarżenia. Pani Irena została skazana za groźby karalne wobec małżonków O. zamieszkujących pierwsze piętro domu.

- W kwietniu 2010 roku pani Janczewska została skazana na sześć miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres dwóch lat próby – informuje Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.

- Nie byłam świadoma, że mam się stawiać u kuratora. Pani kurator była u mnie, czemu mi nie powiedziała o tym? Była u mnie, wiedziała, że nie mam skrzynki na listy. Wezwań nie dostawałam – opowiada pani Irena.

Kobieta nie zapłaciła grzywny, nie stawiała się też na wezwania kuratora sądowego. Karę w zawieszeniu zamieniono na pół roku więzienia. Gdy
kobieta wyszła, w swojej części domu miała wyłączony prąd przez sąsiadów z góry i zablokowane konta bankowe przez komornika, bo nie płaciła rat. Teraz nie ma na życie ani na opał.

- Nic nie załatwiłam, do komornika nie mogę się dodzwonić, konto zablokowane, na zeszyt w sklepie biorę. To jest szok, co się dzieje – mówi kobieta.

Historia konfliktu ma dwie strony medalu. Pani Irena twierdzi, że niejednokrotnie została pobita przez Tadeusza O. To ojciec Pawła O., do którego formalnie należy dom. Pani Irena posiada nawet zaświadczenie lekarskie:

„W wyniku badania rtg wykazano, że żebra i mostek wykazują szczelinę złamania. Stwierdzono otarcie naskórka w okolicy ciemieniowej, rozległy siniec z obrzękiem w okolicy mostka, a także sińce na grzebiecie i w okolicy kończyn górnych. Biegli stwierdzili, że obrażenia zostały zadane narzędziem tępym lub tępokrawędzistym”.

Pani Irena złożyła doniesienie o popełnieniu przestępstwa na policję, gdy sprawę umorzono, poszła do prokuratury. Śledczy także nie dali wiary jej zeznaniom oraz dokumentom lekarskim. Uwierzono sąsiadowi z piętra.

Rozmawiamy z Prokuratorem Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, Marcinem Lorencem.

Prokurator: W tym przypadku opinia lekarska, jest wystarczającym dowodem, ale kwestia jest tego, w jakich okolicznościach doznała tych obrażeń.
Reporterka: A w tym konkretnym przypadku, w jakich okolicznościach doznała?
Prokurator: Prokurator stwierdził, że tych okoliczności nie można ustalić.
Reporterka: A jakimi dysponował dowodami?
Prokurator: W tej sprawie zeznania składała pokrzywdzona i Tadeusz O. Te osoby były konfrontowane ze sobą.*

* skrót materiału

Reporterka: Bożena Golanowska

bgolanowska@polsat.com.pl