Wyszła za Austriaka. Dziś walczą o dzieci

Polka walczy z Austriakiem o dzieci. Austriacki sąd zdecydował, że córki: Miriam i Klara będą pod opieką matki. Gdy kobieta wróciła z nimi do Polski, jej były mąż uznał, że to porwanie i złożył wniosek o wydanie mu dzieci w trybie Konwencji Haskiej.

- Przecież to wyglądałoby tak, że ktoś wynajął sobie mój brzuch, a gdy urodziłam dzieci  - podziękował. Przecież ja je urodziłam, przecież ja się o nie troszczę każdego dnia – mówi Aleksandra Klemmer, matka Miriam i Klary.

Poznali się cztery lata temu przez Internet. Ona Polka, on Austriak. Po kilku miesiącach znajomości postanowili założyć rodzinę i zamieszkać w Austrii niedaleko Wiednia. W 2009 roku urodziła się Miriam, rok później Klara.

- Dziewczynki urodziły się w Austrii, mają dwa obywatelstwa: austriackie i polskie. Z chwilą, kiedy osiągną pełnoletniość, wybiorą sobie, gdzie będą chciały mieszkać – opowiada Aleksandra Klemmer, matka Miriam i Klary.

Jednak w małżeństwie pani Aleksandry i pana Waltera nie układało się dobrze. Dlaczego? Każde z małżonków ma na ten temat swoje zdanie.

- Nie wiedziała, że jestem protestantem. Ona jest ortodoksyjną katoliczką. Chciała żebym przeszedł na katolicyzm, bo inaczej dzieci nie wyrosną na dobrych ludzi. „Musisz zostać katolikiem albo rozwiodę się”, to były jej słowa – opowiada Walter Klemmer, ojciec Miriam i Klary.

- Mąż był coraz bardziej agresywny, zaczął ubliżać mi i dzieciom. Bo Polka nie potrafi dzieci wychować, nagle zaczęło przeszkadzać, że dzieci mają również polskie obywatelstwo. W pewnym momencie policja przyszła do domu i zabrała nas do domu dla ofiar przemocy – twierdzi Aleksandra Klemmer, matka Miriam i Klary.

- Powiedziała policji, że zamykałem ją w pokoju na klucz, nie była to prawda. Nigdy jej nie dotknąłem – zaprzecza ojciec Miriam i Klary.

Dwa lata temu pani Aleksandra postanowiła odejść od męża. Wniosła do austriackiego sądu pozew o rozwód. Wyrok zapadł w 2011 roku.

- Sąd austriacki orzekł, że dzieci zostają przy mnie – mówi pani Aleksandra.

- Prawo do pieczy nad dziećmi, do ustalania ich miejsca pobytu miała wyłącznie matka, ojciec miał prawo do kontaktów – dodaje adwokat Małgorzata Dąbrowska-Kardas, pełnomocnik pani Aleksandry.

Kobieta mieszkała z córkami w Austrii, ale jak twierdzi, były mąż nie mógł się pogodzić z wyrokiem sądu austriackiego i próbował odebrać jej dzieci.

- Cokolwiek bym nie robiła, on informował o tym sąd, mówił co robiłam i nie patrzył, czy to prawda. Sąd zagroził, że jeżeli będę się źle zachowywać, to dzieci zostaną mi odebrane. Przestraszyłam się i uciekłam do Polski – mówi pani Aleksandra.

Zdaniem ojca dzieci matka uprowadziła je z Austrii. Dlatego Walter Klemmer złożył w polskim sądzie wniosek o wydanie mu córek w trybie Konwencji Haskiej.

- Chcę, żeby wróciła z dziećmi. One potrzebują matki i ojca. Nie widziałem córek od trzech miesięcy. Bierze ode mnie 500 euro, ale nie pozwala mi rozmawiać z dziećmi – mówi Walter Klemmer.

- To nie było uprowadzenie, bo sąd został powiadomiony, gdzie córka mieszka. Ojciec dzieci numer telefonu znał, komunikował się z nami, przyjeżdżał – dodaje Franciszek Fojcik, ojciec pani Aleksandry.

- Nie doszło do uprowadzenia, bo ojciec nie miał prawa do współdecydowania o miejscu pobytu dzieci, a tylko wtedy możnaby mówić o bezprawnym uprowadzeniu w myśl Konwencji Haskiej – mówi adwokat Małgorzata Dąbrowska-Kardas, pełnomocnik pani Aleksandry.

Jednak sąd w Częstochowie zdecydował inaczej. Co ciekawe, przed wydaniem wyroku nie zasięgnął opinii Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego.

- Sąd rejonowy podjął postanowienie, że dzieci mają być wydane ojcu. Z tym nie zgadza się matka, która odwołała się od tego postanowienia – informuje Bogusław Zając, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie.
 
- Odniosłam wrażenie, że jako matka zostałam zlekceważona. Jakiś bandzior byłby lepiej potraktowany, niż ja. Takie jest moje odczucie – mówi pani Aleksandra.

Polka złożyła apelację. Ma nadzieję, że będzie mogła zostać dziećmi w Polsce. Ojciec dzieci przyjeżdża na każdą rozprawę. Każde spotkanie byłych małżonków kończy się podobnie – kłótnią.

- Cały czas mówisz, że jestem porywaczką, opowiadasz co zrobiłam, a czego nie zrobiłam. Tty jesteś ofiarą i chcesz dla mnie kary, za co? Za to, że jestem matką twoich dzieci? Dlaczego nie stoisz po naszej stronie? – pytała byłego męża pani Aleksandra.

- Nie spałem całą noc, jechałem pociągiem, nie mogę się skoncentrować. To nie prawda, co ona mówi, ja chcę zobaczyć dzieci – powiedział Walter Klemmer, ojciec Miriam i Klary.*

* skrót materiału

Otrzymaliśmy wiadomość, że sąd drugiej instancji nie zgodził się na wydanie córek ojcu. To jednak nie kończy problemu. W Austrii toczy się przecież sprawa o pozbawienie pani Aleksandry praw do dzieci.

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl