Ofiara e-sądu
Komornik ściągnął z konta pani Marzeny 3 tys. zł za dług, którego nigdy nie miała. Wierzycielem okazał się Fundusz Prokura, a nakaz zapłaty pochodził z e-sądu w Lublinie. Wszystko odbyło się przez Internet, bez wiedzy pani Marzeny. Czy tak powinien działać e-sąd?
- Nic nie zrobiłam, a siedzę w bagnie po uszy – mówi Marzena Laskowska z Warszawy. Kobieta dowiedziała się o tym, że jest dłużnikiem w momencie, kiedy komornik zajął jej konto. Ściągnął prawie 3 tysiące złotych. Nakaz pochodził z e-sądu w Lublinie.
- Muszę teraz udowadniać swoją uczciwość. Pomijam już to, że mam zszarganą opinię w banku, ale nie jest przyjemne, jak komornik zajmuje konto – mówi pani Marzena.
E-sąd powstał w 2010 roku. Swoją jedyną siedzibę ma w Lublinie. Rozpatruje pozwy o zapłatę z całej Polski. Wszystko odbywa się przez Internet: od złożenia pozwu do wydania nakazu zapłaty.
- W 2012 wpłynęło tych spraw ponad 2 miliony. Skala zjawiska jest ogromna, w związku z tym odsetek spraw, gdzie doręczenie było wadliwe, będzie odpowiednio duży – przyznaje Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Pani Marzena o rzekomym długu i wezwaniach nic nie wiedziała, bo jak się okazało dokumenty od rzekomego wierzyciela dochodziły na jej adres zameldowania, ale… sprzed 16 lat. Wierzycielem okazał się Fundusz Prokura, a dług pochodził z nieistniejącej już firmy Centertel.
- Ja żadnego telefonu komórkowego nie brałam, wszystkie były na firmę męża. Nie dość, że w Centertelu nie miałam, to w żadnej innej firmie. Ja to wiążę ze sprawą z 1994 roku, kiedy skradziono mi dowód osobisty. W 2002 roku ktoś wyłudził na ten dowód kredyt, wtedy przyznano mi status osoby pokrzywdzonej. Sprawę umorzono ze wglądu na niewykrycie sprawcy – tłumaczy pani Marzena.
Czy istnieją luki w postępowaniu przed e-sądem, które mogą wykorzystywać nierzetelne firmy windykacyjne?
- Takie luki istnieją, bo formując przepisy nikt nie wiedział, jaka będzie skala zjawiska i jak będzie ten system funkcjonował, czy będzie szczelny – odpowiada Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
W sprawie pani Marzeny interweniujemy w Funduszu Prokura, który zażądał spłaty długu. Skierowano nas do firmy windykacyjnej Kruk, która obsługuje wierzytelności funduszu. Odpowiedź dostaliśmy przez e-mail:
„Pragniemy poinformować, że w wyżej wymienionej sprawie wszystkie procesy windykacyjne były przeprowadzane na podstawie posiadanej dokumentacji zgodnie z literą prawa oraz obowiązującymi powszechnie standardami obsługi postępowań sądowo-komorniczych. Po ustaleniu stanu faktycznego wierzyciel, fundusz PROKURA NS FIZ, podjął decyzję o zakończeniu sprawy na drodze sądowo-egzekucyjnej oraz zwrocie kwoty pobranej przez komornika.”
O lukach w postępowaniu egzekucyjnym przed e-sądem wie Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort chce system uszczelnić.
- Będą podejmowane prace zmierzające do ograniczenia możliwości skorzystania z tego doręczenia zastępczego avizo w ramach postępowań, w których wydano orzeczenie na posiedzeniu niejawnym, bez obecności pozwanego na rozprawie. Wprowadziliśmy w sądzie elektronicznym możliwość weryfikacji adresu pozwanego podanego przez powoda w systemie w bazie PESEL, są również adresy zameldowania osób fizycznych. Nie ma problemu, ta pani odzyska swoje pieniądze od wierzyciela, który egzekwował dług w sposób nieuprawniony – informuje prof. Jacek Gołaczyński, podsekretarz stanu Ministerstwa Sprawiedliwości.
Co zatem zrobić, kiedy trafi do nas nakaz zapłaty z e-sądu długu, którego nie mamy? Przede wszystkim trzeba się skontaktować z sądem w Lublinie i wyjaśnić, że długu nie mamy. Jeśli dług jednak posiadamy, nawet sprzed 20 lat, to on nigdy się nie przedawni, jeśli sami o to nie zadbamy.
- Jeżeli uważamy, że to nie jest nasz dług, to jedynym wyjściem jest wniesienie sprzeciwu do sądu rejonowego w terminie dwóch tygodni – mówi Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
- Dla świadczeń okresowych dług jest przedawniony po 3 latach, dla innych po 10 latach.
Ten dług nie przestaje istnieć, dopóki nie wniesie się skutecznego zarzutu przedawnienia. Jeżeli nie powiemy: przepraszam, ten dług jest przedawniony, to sąd ze swojej inicjatywy nie powie, że oddala powództwo – dodaje Mariusz Filipek, radca prawny.
- Mam nadzieję, że coś się zmieni. Przecież jak trafi to na jakąś osobę starszą, to może się źle skończyć – podsumowuje pani Marzena. *
* skrót materiału
Reporterka: Aneta Krajewska