Udało się! Maciej jest w Paryżu

Chory na mukowiscydozę Maciej jest już we Francji. Czeka na jednoczesny przeszczep płuc i wątroby. Tak skomplikowany zabieg zgodziła się wykonać tylko klinika w Paryżu. Problemem były pieniądze. Po naszym reportażu udało się! NFZ zgodził się pokryć koszty przeszczepu, czyli 800 tysięcy euro.

- Ania w tym momencie choroby pomaga mi już we wszystkim, od przygotowania inhalacji do ubrania skarpet, bo czasami nie mam na to sił – mówi Maciej Najduszyński.

W niedzielę 15 kwietnia 20-letni Maciej Najduszyński razem ze swoim ojcem i dziewczyną przyjechał ze Świnoujścia do Warszawy. Miał nadzieję, że następnego dnia wyjaśni się sprawa jego przeszczepu w zagranicznej klinice. Maciek od urodzenia choruje na mukowiscydozę.

- To jakby non stop zapalenie płuc. Normalnie po wysiłku człowiek musi odpocząć i nabrać tlenu, a ja mam tak, nawet jak siedzę. Jest coraz gorzej, kiedyś tlen brałem przez trzy godziny dziennie, później więcej i więcej. Od 3 lat biorę go non stop – mówił wówczas Maciej.

- Od niesamowitej ilości leków wątroba syna zaczęła dostawać marskości, czyli po prostu niszczyć się – dodawał Dariusz Najduszyński, ojciec Macieja.

- Bakterie, które gromadzą się w płucach sprawiają, że płuca kurczą się, mają coraz mniejszą pojemność i to prowadzi do śmierci chorego – opowiadała Anna Leśna, dziewczyna Macieja.

Ania wspiera Macieja od 2010 roku. Poznali się w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

- Miałam przeszczep wątroby. Trzy miesiące później pojawiły się powikłania i byłam w szpitalu. Przy oglądaniu jednego z filmów poznałam Maćka – opowiadała.

Warszawa, Szczecin, Rabka Zdrój. To m.in. w tych szpitalach leczył się Maciek. Lekarze uznali, że jego dalsza terapia w kraju nie jest możliwa. Aby Maciek mógł żyć, konieczny jest jednoczesny przeszczep płuc i wątroby.

- Pierwszą przeszkodą było znalezienie kliniki, która to wykona. Jeśli zrobią płuca, to wątroba nie wytrzyma leków, które musi spożywać. Jeśli zrobią wątrobę, a płuca w późniejszym czasie, to może się nie obudzić na stole. Nie odmówiła tylko klinika paryska – mówił w kwietniu Dariusz Najduszyński, ojciec Macieja.

Francuzi za przeszczep zażądali ponad 800 tysięcy euro. Dla rodziny Maćka taka suma jest nie do zdobycia. Krajowy konsultant wycenił przeszczep na 340 tysięcy euro. Natomiast NFZ od 2011 roku zastanawiał się, jakie stanowisko w tej sprawie zająć.

- Oni mnie wyceniają na 30 innych pacjentów z chorą wątrobą, że za mnie przeszczepiliby 30 innych osób – mówi Maciej.

Po naszym reportażu udało się… W czerwcu NFZ zgodził się pokryć koszty przeszczepu. Teraz Maciej razem ze swoją dziewczyną wynajmują mieszkanie w Paryżu i czekają na dawcę. Kiedy będą narządy, mają dwie godziny, aby zjawić się w paryskiej klinice Georges Pompidou.

- Abym mógł żyć, potrzebowaliśmy ponad 800 tysięcy euro. Ponad rok czasu trwała walka o pieniądze, czas leciał, zdrowie padało, a pieniędzy nie było. Aż w końcu, po długich walkach rodziców i mojej dziewczyny, udało się wyszarpać te pieniądze. Praktycznie cały czas siedzę w domu lub jeżdżę na konsultacje po szpitalach, bo jeden jest od płuc, drugi od wątroby, a trzeci będzie przeszczepiał. Jest dobrze, wszystkie moje wyniki skoczyły do góry - cieszy się Maciej i dodaje: Cały czas jest ze mną Ania, mogę na nią liczyć, rodzice też przyjeżdżają, więc zawsze ktoś ze mną jest. Moje nastawienie jest bardziej pozytywne. Wiem, że jak się czegoś chce, to jest to możliwe. Trzeba chcieć i walczyć o to do ostatniego oddechu.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl