Projektant oszust: z obory zrobił stację

Stacja paliw Edwarda i Mirosława Karwelów została rozbudowana dzięki pozwoleniu na budowę… obory z sąsiedniej miejscowości! Mężczyźni padli ofiarą projektanta Tomasza W., który miał zadbać o wszelkie pozwolenia i sprawy urzędowe. Gdy budynek stanął, okazało się, że oszust sfałszował dokumenty. Tomasz W. został skazany, ale właściciele stacji muszą zapłacić 375 000 zł kary!

Edward i Mirosław Karwelowie od ponad dziesięciu lat prowadzą stację benzynową w Rutce Tartak – małej miejscowości koło Suwałk. Kilka lat temu postanowili stację rozbudować. Trafili do projektanta Tomasza W.
 
- Umówiliśmy się na kompleksową obsługę przez pana W. Wszystkie dokumenty załatwiał on. Plany, projekty… wszystko przynosił z pieczątkami – opowiadają mężczyźni.

Budowa trwała dwa lata. Zwieńczeniem inwestycji miała być kontrola nadzoru budowlanego. Tuż przed nią projektant Tomasz W. wziął papiery do uporządkowania. Oddał następnego dnia i...

- Z tych dokumentów powycinał nazwy swojego biura projektowego. Wtedy wyszło, że wszystkie dokumenty były sfałszowane. On z jednego pozwolenia na budowę robił sobie kilka. Miał jeden oryginalny numer, a robił pięć pozwoleń na budowę dla kogoś, no i między innymi dla nas. Nasza stacja powstała na bazie pozwolenia na jakąś oborę – mówi Mirosław Karwel, współwłaściciel stacji.

Oszukani inwestorzy zgłosili sprawę organom ścigania. Suwalski sąd skazał Tomasza W.

- Tomasz W. wprowadził w błąd rodzinę państwa Karwelów w ten sposób, że podał się za projektanta, za architekta, co nie polegało na prawdzie – informuje Marcin Walczuk, rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach.

- Do więzienia jednak nie trafił, żadnego aresztu nie było. Dalej robił to, co wcześniej, czyli oszukiwał ludzi – mówi Mirosław Karwel.

- Odsyłam do sądu, do wyroków. Ja przyznawałem się i nie mówiłem wszystkiego, co obciążałoby innych ludzi, bo nie jest nigdy tak, że jest jeden winny – powiedział Tomasz W.

Wyrok zapadł, ale problemy oszukanych inwestorów zostały. Zgodnie z prawem ich stacja to samowola. Trzeba ją albo rozebrać, albo zapłacić karę - 375 000 złotych!

- W rozumieniu przepisów prawa budowlanego jest to samowola budowlana. Ustawodawca nie przewiduje możliwości odstąpienia od zapłaty – informuje Mirosław Szczesny, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Powiatu Ziemskiego Suwałk.

Skazany Tomasz W. miał oddać poszkodowanym pieniądze, które od nich wziął za projekty. Nie wszystkim płacił. Na jednej z rozpraw spróbował oszukać także sąd.

- Przedłożył podrobiony dokument przelewu określonej kwoty pieniędzy. Został za to skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności, co spowodowało odwieszenie kar pozbawienia wolności orzeczonych w innych sprawach – mówi Marcin Walczuk, rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach.

Tomasz W., chociaż ma do odsiedzenia ponad trzy lata, przebywa w domu, bo korzysta z przerwy w odbywaniu kary. Nasze pytania wzbudziły jego wyraźną złość, wezwał policję twierdząc, że go nachodzimy. 

Okazuje się, że oszukać dało się więcej osób. Wśród nich pan Jan. Tomasz W. zaprojektował mu oborę. Schemat działania był ten sam.

- Jest potwornym oszustem, wpuszcza ludzi w maliny, potem mają latami problemy – mówi Jan Markowski, oszukany przez Tomasza W.

- Jak dowiedziałem się,  to w naszym powiecie można zebrać koło setki poszkodowanych przez niego – dodaje Edward Karwel.

Ostatnią deską ratunku jest dla Karwelów wojewoda, który może karę 375 000 zł umorzyć. Mieszkańcy Rutki Tartak zbierają podpisy pod petycją do wojewody.

- Ze wstępnych informacji wynika, że są ważne przesłanki dla interesu publicznego. Jaka będzie to pomoc, w jakiej formie… decyzja zapadnie – powiedziała Joanna Gaweł, rzecznik Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku.

- Jeśli wojewoda podlaski nie przychyli się do naszej prośby, to cały dorobek życia pójdzie na gruzowisko, bo budynek będzie rozebrany – podsumowuje Mirosław Karwel.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl