Śpią w ubraniach

Lokatorzy kamienicy w centrum Szczecinka chodzą po mieszkaniach w kurtkach i śpią w ubraniach. W budynku jest bowiem zaledwie kilka stopni ciepła! Panuje wilgoć, a na ścianach wychodzi grzyb. W takich warunkach koczuje 13 rodzin. Ich problemy pojawiły się wraz z nowym właścicielem budynku.

- W mieszkaniu jest teraz 5 stopni,  w lodówce mam cieplej, bo tam jest osiem – mówi Stefan Tober, mieszkaniec kamienicy.

- Nikt mnie nie posadził po to, żebym rozdawał pieniądze. Jestem po to, żeby firma zarabiała. Niech się wyprowadzą, jak uważają, że jest drogo – twierdzi Tadeusz S., właściciel kamienicy.

W kamienicy w centrum Szczecinka mieszka trzynaście rodzin. Mieszkańcy są na skraju załamania nerwowego. Wszystkie pomieszczenia zawilgocone i zagrzybione, bo w całym budynku nie ma ogrzewania.

- Po dwóch latach rządów nowego właściciela moja łazienka jest zagrzybiona, zawilgocona. Nie ma grzejników, woda zamarzła – oprowadza nas Stefan T., mieszkaniec kamienicy.

- Wszystko mam mokre, zawilgocone, całe ściany, ubrania, wszystko. Wyjąć coś dziecku do przedszkola, to wszystko mokre – dodaje Małgorzata Brońska, mieszkanka kamienicy.

W 2011 roku kamienicę od PSS Społem kupił Tadeusz Staciwa - właściciel firmy zajmującej się nieruchomościami. Jak mówią mieszkańcy, od tego czasu zaczęły się problemy.

- Powiedział, że wymieni stare centralne, które było zamontowane. Pan S. zaczął grzać dopiero  w wigilię 2011 roku. Wtedy pierwszy raz popłynęło ciepło – wspomina Mirosław Tebecio, mieszkaniec kamienicy.

Kiedy w zeszłym roku skończył się sezon grzewczy, nowy właściciel zdemontował w mieszkaniach grzejniki. Miał przeprowadzić remont instalacji. Ale na obietnicach się skończyło. Teraz w mieszkaniach nie ma ani kaloryferów, ani ogrzewania. W takich warunkach żyje rodzina Małgorzaty Brońskiej.

- Jest nam bardzo ciężko. Mamy dwoje dzieci, jedno jest niepełnosprawne, ma dystrofię mięśniową typu zanik mięśni. Syn co dzień powinien być rehabilitowany, ale od września rehabilitacji domowej nie ma, bo nie chce się rozebrać. Płacze, krzyczy, że mu zimno – opowiada pani Małgorzata.

- Miasto chce pomóc tym ludziom. Na własny koszt dokonało tak zwanego przyłącza energetycznego, zakupiło węzeł cieplny i proszę sobie wyobrazić, że my od sierpnia 2012 czekamy, aby właściciel kamienicy wskazał konkretne miejsce, gdzie to urządzenie mogłoby stanąć – mówi Tomasz Czuk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Szczecinka.

Właściciel kamienicy – Tadeusz S. nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Zastaliśmy go w siedzibie jego firmy w Szczecinie.

- Gdzie leży problem? W pieniądzach, w kasie. Bank, który udzielił nam kredytu na zakup, miał nam udzielić jeszcze miliona złotych na remont. Nie udzielił nam tego kredytu. Czynsz płacą, ale ja nigdzie nie jestem zobowiązany, żeby im dostarczać ogrzewanie. Tylko na zasadzie takiej, że ja ich rozumiem i mogę to zrobić, a nie, że oni mogą mnie przymusić do tego, żebym włączył ogrzewanie. Mogę powiedzieć: włączcie sobie elektryczne – powiedział Tadeuszem S., właściciel kamienicy.

- Nie ma tu życia. Kładę się spać w ciuchach, wstaję mokra. Myjemy się raz na trzy dni, bo się nie da. Ja mam prysznic, na korytarzu okna są powybijane, ciągnie stamtąd, człowiek się rozbierze, to jakby stał na podwórku – mówi Anna Lewandowska, mieszkanka kamienicy.

W zeszłym roku na mieszkańców czekała jeszcze jedna przykra niespodzianka. Nowy właściciel podniósł czynsz. Dwukrotnie.

- Mamy 72 metry kwadratowe. Dostałem 110 procent podwyżki za czynsz. Mam 650 złotych za sam czynsz, bez żadnych opłat – mówi Małgorzata Brońska, mieszkanka kamienicy.

- A co, ja mam ich utrzymywać? To i tak jest za mało, bo jak założę centralne, to jeszcze im podniosę. Na razie to jest wartość odtworzeniowa, firma musi zarabiać, ja nie jestem Świętym Mikołajem – powiedział właściciel kamienicy.

- Tydzień przed świętami została jeszcze zakręcona woda przez wodociągi. Właściciel nie płaci za wodę, a mieszkańcy płacą regularnie czynsz – dodaje Grażyna Kuszmar, przewodnicząca Komisji Problemów Społecznych Rady Miasta Szczecinka.

Sytuacja jest patowa. Nowy właściciel czuje się bezkarny. Mieszkańcy są zmęczeni całą sytuacją, ale nie chcą się wyprowadzić. Niektórzy mieszkają tu od 20 lat.

- Człowiek tyle pieniędzy władował w to mieszkanie, człowiek pracował za grosze, za najniższą krajową, ale brał kredyty i remontował, bo miał nadzieję, że to kiedyś wykupi. Czy teraz mam iść z synem na dworzec? – pyta Anna Lewandowska, mieszkanka kamienicy.

- Może dojść do tragedii, bo jak każdy włączy po dwa-trzy piecyki w każdym mieszkaniu, to instalacja nie wytrzyma. Chyba trzeba tragedii, żeby ktoś konkretnie się tym zainteresował – podsumowuje Mirosław Tebecio, mieszkaniec kamienicy.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl